BAL W ZAMKU

647 20 1
                                    

Minął miesiąc od próby "zakończenia roku szkolnego". Każdy był już przyzwyczajony do sytuacji panującej w Hogwarcie. Wszystkim się już zbyt bardzo nudziło. Nie mieliśmy w szkole jakiś specjalnych atrakcji. Jedyną rzeczą, dzięki której nie umarliśmy jeszcze z nudów, to nasza różdżka. Bawiliśmy się swoimi różdżkami, robiąc magiczne żarty innym uczniom, z innych domów. Były wakacje. Powinno być ciepło, wręcz gorąco, a my powinniśmy siedzieć w domach, lub pić zimny, owocowy napój, przy okazji relaksować, słuchając swojego ulubionego wykonawcy. Ale w tym czasie uczniowie magicznej szkoły musieli w niej przesiadywać z powodu nagle pogarszającej się sytuacji w świecie magii. Uczniowie, jak i nauczyciele chcieli wrócić do domu, do swoich rodzin. Pewnego bardzo pochmurnego i deszczowego dnia ja, Pansy, Draco i Cedrik, spędzaliśmy czas w wielkiej sali. Śmialiśmy się i wspominaliśmy stare, dobre czasy, spędzone jeszcze przed tragiczną śmiercią Dumbledore'a. To był któryś raz z rzędu, kiedy to nasza czwórka spędzała czas na wielkiej sali, ale niestety nie mieliśmy nic innego do roboty. Czasami potrafiliśmy cały dzień się do siebie nie odzywać, żeby po czasie, nie znudzić się sobą. Po chwili zobaczyłam, że rozbijając szybę w oknie, wleciała sowa. Cały czarny ptak trzymał w swoich małych szponach kartkę pergaminu. Zwierzę przeleciało mi nad głową zrzucając zwiniętą w rulon kartkę papieru. Złapałam pergamin w prawą rękę. Ptak wyleciał przez okno, nie zostawiając po sobie nic, jakby go tutaj nie było. Powoli zaczęłam rozwijać zwinięty w rulon pergamin. Cała trójka na mnie patrzyła.

- Co to było? - Zapytała ze zdziwieniem Pansy

- Nie wiem. - Odparłam

Szczerze mówiąc, sama nie miałam pojęcia o tym co się dzieje. Po otwarciu listu, o ile tak to można było nazwać, moim oczom ukazał się pewien tekst, który brzmiał następująco:

  Drodzy przyjaciele!

Przysłałem do was sowę Grymidę, gdyż jest ona najmniej charakterystyczną sową, jaką znam. Jeżeli wyrządziła jakiekolwiek szkody w Hogwarcie, oczywiście wszystkie je naprawię, ale ja nie piszę w sprawie sowy, tylko waszej czwórki. Ten list możecie odebrać jako zaproszenie na bal. Odbędzie się on dzisiaj, w nocy. Martine, Pansy, Draco i Cedrik, jesteście zaproszeni. Bal odbędzie się w Czarnym Zamku. Jeżeli nie wiecie, gdzie znajduje się ten zamek, pod spodem macie mniej więcej rysunek przedstawiający okolicę, gdzie się znajduje. Chcę, żeby zjawiła się wasza czwórka bez żadnych wyjątków. Znam waszą teraźniejszą sytuację i wiem także, że na Hetson poluje Czarny Pan. Musicie na siebie uważać, bądźcie ostrożni, tak aby nikt was nie zauważył. Do zobaczenia za osiem godzin.

Czytając to, zastanawiałam się kim jest osoba pisząca ten list. Do głowy przychodziły mi najróżniejsze propozycje. Widziałam po oczach moich przyjaciół, że bardzo ich skusił ten list, ale ja nie byłam do końca przekonana.

- Musimy tam iść! - Powiedziała Pansy

- Nie ma takiej opcji! - Odparłam, unosząc głos

- Nie wiemy kim jest nadawca. Co jeżeli to Czarny Pan, który próbuje zwabić nas w jakieś miejsce i po prostu, zabić? - Ciągnęłam dalej

- Nie przesadzaj. Myślisz, że Czarny Pan nie ma nic innego do roboty, tylko wysyłać listy z zaproszeniem na bal. Proszę cię. - Mówiła Ślizgonka

Lecz nagle skierowałam wzrok na Dracona, który po wspomnianym wcześniej słowie "Czarny Pan", zaczął rozglądać się na różne strony. Złapałam go za rękę, mówiąc:

- Draco, coś się stało? Masz bardzo dziwny wyraz twarzy.

On jednak udając, że nic się nie stało odparł:

- Nic, ale dziękuję, że się martwisz.

- No dobrze, niech będzie. - Powiedziałam

Po jakimś czasie Cedrik powiedział:

ŚLIZGONKA- ZNAŁAM DRACONA MALFOYAWhere stories live. Discover now