Rozdział 19

1.9K 189 38
                                    

~O~

Nie wiedział, że wspomnienia jego złego odpowiednika zlewały się właśnie z jego własnymi. I to, co teraz widział, było właśnie tego częścią.

Midoriya zakręcił kran po nieosiągnięciu rezultatu. Westchnął ciężko i oparł się plecami o ścianę łazienki. Głowa pulsowała mu mocno, a ręce drżały, gdy patrzył na nie z na wpół otwartymi oczami, w których zaczynały się tworzyć łzy. W głowie miał tylko jedno pytanie.

- Co się ze mną dzieje....? - nie zwrócił się do nikogo konkretnego.

Zamknął oczy, starał się opanować oddech a jego zakrwawione ręce spoczywały na jego biodrach. Próbował sobie przypomnieć co się stało. Co on robił? Co się stało? Co on zobaczył? Wszytkie te pytania prowadziły go do przerażliwego koszmaru.

Popatrzył na swoje dłonie i w jednej chwili poczuł, że lubi tą krew. Krew zdobiącą jego ręce... Była dla niego niesamowita i diabelska zarazem. Na moment, ciemnoś wydawała się taka przyjemna. Nigdy nie pożądał tak bardzo zła. Nie był w tej chwili sobą. Nie był bohaterem Deku. Był złoczyńcą Deku. Wiedział, że to nie on. Ale w tym momencie sposób jego myślenia nie był taki sam. Miał uśmiech podobny do jego odpowiednika. Wpatrywał się w krew, myśląc o bólu, który owa ciecz wywołała.

- Czyja to krew? Czy to moja? Czy kogoś zabiłem? Jak to było zabić? - zapytał sam siebie.

I właśnie wtedy zaskoczył go znajomy głos.

- Midoriya? Wszystko w porządku?

~O~

Kilka minut wcześniej:

Tokoyami Fumikage leżał w swoim pokoju próbując odpocząć na noc, lecz z jakiegoś powodu się obudził. Próbował zasnąć ponownie i zrobiłby to, gdyby nie dziwny dźwięk dochodzący z pokoju obok

"Midoriya...?" Pomyślał.

Wstał z łóżka i potarł głowę, wbijając palce w skronie, z zamiarem sprawdzenia co u zielonowłosego przyjaciela. Wiedział, że po długim, męczącym dniu Midoriyi, normalna byłaby dla niego ciężka noc. Postanowił więc sprawdzić, czy potrzebuje czegoś lub kogoś, by się zrelaksować.

Tokoyami otworzył drzwi swojego pokoju i skręcił w lewo do pokoju Midoriyi, ale był nieco zaskoczony, widząc drzwi pokoju otwarte z włączonymi światłami. Zajrzał do All Might'owego pokoju, ale nikogo nie znalazł.

- Midoriya? - nie dostal odpowiedzi na pytanie.

Usłyszał głos Midoriyi z łazienki na drugim końcu korytarza. Nie było jasne, co powiedział, ale Tokoyami wiedział, że to jego głos. Podszedł do drzwi łazienki i lekko zapukał. Znów usłyszał Midoriyę, ale nie czuł się tak, jakby mu odpowiadał, ale było to coś, o czym nikt nie pomyślałby, że pochodzi od osoby takiej jak Midoriya.

- Czyja to krew? Czy to moja? Czy kogoś zabiłem? Jak to było zabić? - usłyszał głos zielonowłosego pochodzący zza drzwi.

Niedopowiedzeniem by było stwierdzenie, że Tokoyami był zmieszany. Cicho otworzył drzwi do łazienki i wszedł do niej. Zastał tam Midoriyę siędzącego na podłodze i patrzącego się w swoje ręce. Uśmiechał się. Ale dla Tokoyami'ego ten uśmiech wyglądał obco. Coś było zdecydowanie nie tak...

- Midoriya? Wszystko w porządku? - Zielonowłosy spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami. Przestał się uśmiechać i wydawał się trochę zażnowany. Łzy zaczęły spływać mu po policzkach. Chciał odpowiedzieć jednak żadne słowo nie wyszło z jego ust.

🍄 𝙿𝚛𝚣𝚎𝚌𝚒𝚠𝚒𝚎𝚗́𝚜𝚝𝚠𝚊 • villain dekuWhere stories live. Discover now