Rozdział 1

7.4K 308 153
                                    

~O~

Ten dzień nie był dla nikogo dobry. Nie dla bohaterów. Nie dla uczniów. Nawet nie dla złoczyńców. Ja mógłby? Stracili jednego z przyszłych zawodowych bohaterów.

Izuku Midoriya, zginął. Nie było bardziej wstrząsającej wiadomości.

"Jak? Po prostu, jak to się stało?"

Te same myśli błądziły w umysłach wszystkich, którzy stali tam, chowając się pod parasolami przed ulewą. Żal i smutek przeszywal serca osób, będących na pogrzebie ich poległego przyjaciela, ucznia, syna i następcy.

Następcy...

Żadne słowa nie mogły opisać, jak wielkie cierpienie właśnie czuł All Might. Nigdy w życiu nie chciał pojechać o północy na komisariat policji i powiedzieć Shouta'cie (¿) Aizawie, że zielonowłosy chłopiec nie żyje. Nigdy nie chciał tego robić, ale los miał swój własny plan. Musiał. Musiał zabrać ciało swojego następcy ze starego opuszczonego domu aż do centrum miasta. All Might, w całym swoim życiu, nigdy nie był tak zagubiony. Traumatyczne było nawet stanie tam. Ale w głębi duszy także wiedział, że musi tam być, kiedy wszyscy się zgromadzą by ostatni raz pożegnąć sie z jego następcą.

Przeklął okrucieństwo świata, który uratował miliardy razy.  Dzieciak nie zrobił nic złego w całym swoim życiu, a to właśnie jego doprowadzono do przekonania, że ​​to on był zły. To on był winny. To on był odpowiedzialny za śmierć swoich bliskich. Dzieciak, do którego All Might zbliżył się tak bardzo, że widział w nim własnego syna, miał być pochowany tuż przed jego zapadniętymi, niebieskimi oczami. Nawet na samą myśl o tym, cały drżał. Zmuszając swoje łzy do zatrzymania, All Might wydał z siebie zdławiony szloch, akceptując fakt, że Izuku Midoriya nigdy nie wróci.

Powiedzenie, że Aizawa siebie obwniał, byłoby niedomówieniem. Nawet w najgorszych koszmarach, nie pomyślałby, że nie uda mu się ocalić jednego ze swoich uczniów. Był zbyt wolny, by uratować Midoriyę.

Gdy złoczyńcy zniknęli, myślal, że wygrali. Nie miał pojęcia jak bardzo się mylił.

To było wszytko jego wina. Nie powinien był słuchać All Might'a. Powinien był iść szukać chłopaka bez względu na wszytko. Powinien tam być. Powinien był coś zrobić.... cokolwiek... Cokolwiek, co mogło by ocalić jego ucznia. Cokolwiek. Ale nie mógł.... I teraz był tutaj. Na jego pogrzebie.

Załamana. To słowo idealnie określało stan emocjonalny Inko Midoriyi. Zielonowłosa kobieta wciąż nie mogła uwierzyć, że jej syn odszedł. On odszedł. Ta myśl rozrywała ją od środka. Miała całe czerwone oczy, od ciągłego płakania, stojąc tam z z pustym wyrazem twarzy.
Lecz jej oczy ukazywały wielki ból, który odczuwała.

Gdy dotarła do niej wiadomość o śmierci syna, poczuła się, jakby ktoś po prostu dźgnął ją w serce. A fakt, że jej syn zabił się przez okropny stan psychiczny... Załamało ją to i rozzłościło. Dlaczego nie została poinformowana o złym stanie psychicznym syna? Dlaczego nie została?  Była jego matką do cholery! Mogła coś zrobić. Mogła przynajmniej... być przy nim. Nie byłaby wtedy, taka bezradna. 

Uczniowie klasy 1-A, niektórzy nauczyciele UA, dyrektor, Tsukauchi i niewiele innych ludzi stało tam z resztą. Albo całkowicie się obwiniali, na próżno płakali, albo myśleli o śmierci. Sama śmierć jest dziwaczna. Nie więcej niż dzień temu Midoriya była tu z nimi. A teraz... odszedł. Zaskakujące jest to, jak śmierć może rozerwać tak wiele serc w ciągu kilku chwil.

W końcu każdy z nich stał bezradnie. Trzymając się wspomnień i bohaterskich czynów zielonowłosego chłopca. Wszystko było tak okropne. Niemniej chłopiec nie zasługiwał na taki okrutny los.

~O~

Tomura Shigaraki był poważnie wkurwiony.

- Byłem tak blisko! Tak blisko, że miałem nawet prawdziwego Midoriyę w lidze! To strasznie flustrujące, że ten głupi dzieciak mógł tak po prostu zabić All Might'a, ale tego nie zrobił! Nawet Twice został aresztowany. Wszytkie nasz plany poszły się pieprzyć! Wróciliśmy do punktu wyjścia. Kompletnie nic nie zyskaliśmy! Wszytko, co mieliśmy zrobić to pokonać, pokonać i pokonać! To jest oszustwo!! - wykrzyczał wkurzony.

Los był dla niego tak nieprawdopodobny. Był tak blisko. Midoriya był tak blisko. Lecz All Might wciąż był żywy przez co jego krew się zagotowała.

Z resztą Ligii też było nienajlepiej.  Jasne, pozbyli się jednego z najkłopotliwszych uczniów UA, lecz był on także czymś na wzór klucza do ich sukcesu. Co mieli teraz zrobić? Którą droga iść?

~O~

Oh, chłopie, więcej kłopotów...

- Mówisz poważnie?! Sprawdź Jeszce raz!! Znajdź go! - All Might krzyknął w zmartwieniu, a Midnight uspokojała Inko. Gdy usłyszeli o braku ciała Midoriya,  poczuli jakby świat się im zawalił.

Czy mogło być gorzej? Ciało dzieciaka przepadło. Był to koszmar dla tych, którzy byli obecni na pogrzebie. Dla nich nie mogło być nic gorszego.

Najpierw Midoriya musiał zmierzyć się ze swoim złym odpowiednikiem, potem sam musiał sobie poradzić z załamaniem psychicznym, zastrzelił się w nadziei, że to wszystko skończy się dobrze, a teraz to...

 - Sprawdzili cały szpital! Ciała nie ma! Pokój, w którym miał być, został zniszczony. Znaleźli dwie nieprzytomne pielęgniarki! - Tsukauchi powiedział, gdy niektórzy nauczyciele z UA starali się uspokoić wszystkich obecnych tam ludzi, żądają, aby uczniowie wrócili do akademiku.

 - To jest… To jest naprawdę okropne…!! -  All Migh Mruknął pod nosem, przeczesując palcami włosy, a Tsukauchi położył uspokajająco rękę na jego ramieniu.

- Mogę tylko powiedzieć, że próbujemy... - powiedział Tsukauchi, patrząc w dół. All Might nie odpowiedział. Co miałby powiedzieć? To nie tak, że nie był w stanie  zrobić czegoś dla swojego następcy. Po prostu, w obliczu tej sytuacji, był kompletnie bezsilny...

Wszyscy byli.

I byliby jeszcze bardziej, gdyby dowiedzieliby się prawdy...

Nie tylko ich wsponienia się połączyły, ich moce także. I właśnie tam złoczyńca zaczął oznaczać swoje zwycięstwo.

To był dopiero poczatek upadku...

🍄 𝚄𝚙𝚊𝚍𝚎𝚔 • villain dekuWhere stories live. Discover now