Rozdział 19

1.5K 168 6
                                    

~O~

- Już dobrze, Eri. Nie pozwolę im cię skrzywdzić - wyszeptał do niej.

Spojrzała w jego szmaragdowe oczy...

I rozluźniła się...

Zaufała mu...

Była przerażona. Była bardzo i to bardzo przerażona. Ale zaufała mu. Wiedziała, że ​​ten chłopak w taki czy inny sposób pracuje z Chisaki'm. To była dla niej niepokojąca myśl. Ale znalazła ciepło w jego ramionach. Jego aura dawała jej poczucie bezpieczeństwa. Więc mu zaufała.

Lecz nie chciała, żeby jej zaufanie znów zostało zatopione.

Nie chciała wracać do tego mężczyzny.

Chciała mu ufać. I chciała, by Midoriya udowodnił, że ma rację, i że nie był złym człowiekiem. 

I tak zielonowłosy chłopak, jakby słysząc jej myśli, mocno złapał dziewczynkę w ramiona i spojrzał na złoczyńcę przed sobą. Postawa Overhaul'a kazała Midoriyi przekazać mu małą Eri, lecz drugi miał inne plany co do przywódcy Yakuzy.

- Wiesz, Chisaki - zaczął Midoriya.

- Musisz być naprawdę głupi, jeśli myślisz, że wykonam twoje rozkazy...

Midoriya uśmiechnął się złośliwie, patrząc na zaskoczoną minę Chisaki'ego, po czym wolną ręką zaatakował go kolejnym ze swoich darów, wystrzelowywując w jego kierunku ogromną falę uderzeniową, która spowodowała odepchnięcie go w tył.

- Ty nieznośny śmieciu! Co ty do diabła wyprawiasz-!! - wykrzyknął Chisaki ze złością w głosie.

- Jak myślisz, co robię? Hmm? - zapytał sarkastycznie młodszy, nim jeszcze raz go zaatakował. 

- Właśnie tak! - powiedział Overhaul, kładąc rękę na podłodze, aby stworzyć potężny wybuch betonowych kolców w stronę Midoriyi, który z łatwością je ominął i teleportował się tuż za plecami dowódcy Yakuzy.

Chisaki, z innej ręki, przez brak wiedzy o indywidualnościach jak i ich ilości u chłopaka, nie był w stanie przewidzieć jego następnych ruchów. Była to więc walka, w której jego przeciwnik mógł zrobić dosłownie wszystko.

To właśnie doprowadziło go do myśli: ten chłopak miał wiele darów. Czy mógł on być, w jakiś sposób powiazany z All For One'm? Patrząc na jego wiedzę, All For One był jedynym, ktory mógł zabrać lub podarować czyiś quirk i to właśnie sprawiło, że nazywano go Symbolem Zła.

Ale jeśli tak, to ten chłopak, który posiadał wiele darów, kim on właściwie był?

Podczas gdy Chisaki był pochłonięty swoimi myślami, a Midoriya dobrze się bawił, widząc, jak w oczach jego ofiary powoli zaczyna budzić się strach , bohaterowie przybyli na miejsce.

Ich obecność została ujawniona dwójce złoczyńców ostrym okrzykiem: - Mirio! -  od niektórych z nich.

Ale nie obchodziło ich to. Ani trochę. Obaj walczyli tylko o jedną, jedyną osobę; Eri.  Obaj myśleli, że mają wystarczającą moc, aby pokonać bohaterów, więc nie dali im nawet jednego spojrzenia, wracajac natychmiast do walki.

A ich bitwa nie była czymś, co można było zrozumieć gołym okiem. Wszystko działo sie tak szybko, że niemal cały widok był rozmyty.

Kolce po kolcach unosiły się z ziemi, atakując tylko w jednym kierunku. Oraz fale uderzeniowe po falach silnego wiatru, otaczające zielonym światłem młodszego wojownika. Kurz i tłuczony beton zasłaniały widok każdemu, kto spojrzał w ich stronę.

Tymczasem bohaterowie ledwo wyciągnęli Mirio Togatę z kolczastej pułapki. Zakrwawiony i ranny Mirio nie mógł nawet samodzielnie usiąść.

Sir Nighteye wyprostował chłopaka i kazał innym wezwać medyczne wsparcie. Oczywiście wykonali jego rozkaz i zostawili ich dwójkę wraz z Tamaki"m Amajiki'm.

- S-Sir.... - zmęczony głos Togaty zaskoczył lekko Nighteye'a.

I tak właśnie, oboje chcąc mu odpowiedzieć, Tamaki oraz Nightey odwrócili się w strone blondyna.

- Z-z.... Znalazłem go..... Ja... - powiedział chłopak z przerwami.

- Kogo? Kogo znalazłeś, Mirio?

- M-Mi.... Midoriya.... On j-jest tam... C-Chisaki też... - Togata wskazał drżącym palcem na bitwę ukrytą za mgłą kurzu.

- Midoriya.... Masz na myśli-! - atak kaszlu blondyna przerwał Tamaki'emu wypowiedź.

- Mirio! - Nighteye ułożył chłopaka w wywołujacej najmniej bólu pozycji.

"Czy to oznacza, że Nezu miał rację? Midoriya naprawdę nigdy nie umarł? Ale chwila, nie miał on przypadkiem pracować ze złoczyńcami? To dlaczego walczy teraz z Chisaki'm? Co się tutaj dzieje?" Rozmyślal Sir Nightey, próbując odnaleźć się w sytuacji.

Tymczasem zarówno Midoriya, jak i Chisaki byli nie do pokonania we własnych atakach.  Ale dla Midoriy'i walka ta była nieco trudniejsza, ponieważ nosił Eri w jednej ręce, a drugą używał do ataku. Często spowalniał Chisaki'ego, a następnie atakował go, ale teraz musiał zakończyć to szybkim i potężnym ciosem, bo inaczej to on skończyłby znowu martwy. Lecz tym razem nie miał żadnych planów awaryjnych na powrót.

Tak więc w końcowym momencie bitwy Midoriya użył obu ramion - nie żeby zaatakować, ale aby chronić Eri i upewnić się, że nie zobaczy dalszych wydarzeń.

Z tyłu przedramion zielonowłosego chłopaka wydobyły się duże ostrza, które były wystarczająco szybkie, aby przeciąć ramiona Chisaki'ego i przebić jego klatkę piersiową, nie dając mu czasu na regenerację, zanim jego indywidualność stała się całkowicie bezużyteczna.

I z głośnym krzykiem bólu Overhaul'a, pył zaczął opadać, a Sir Nighteye w końcu mógł zobaczyć zielonowłosego chłopaka, stojącego z małą dziewczynką w ramionach. 

"On naprawdę tu jest…!" Pomyślał bohater.

Z drugiej strony, Chisaki spojrzał ze zgrozą na zbliżającego się do niego chłopaka.

- Wiesz, Chisaki - zaczął Midoriya, uśmiechając się wrednie - Pierw, po pokonaniu Ciebie, pomyślałem czy może nie zabrać sobie twojego daru.... Ale wtedy, przypomniało mi się, że przecież śmieci chodzą w parach ze śmieciami, więc zatrzymaj go sobie. Ciesz się swoim bezużytecznym już quirk... Pa Pa!

I po tym zielonowłosy chłopak teleportował się z Eri w ramionach do nowej bazy Ligi Złoczyńców, pozostawiając bezradnego Chisaki'ego, rannego Lemilliona i zaniepokojonego Nighteye'a.

🍄 𝚄𝚙𝚊𝚍𝚎𝚔 • villain dekuWhere stories live. Discover now