Rozdział 4

2.9K 213 12
                                    

- Dlaczego zostałeś złoczyńcą? - spytała Toga, przechylając swoją głowę w prawo, wyczekująco patrząc na zielonowłosego.

Midoriya natomiast wyglądał dość... niepewnie. Nie przez jej pytanie, lecz przez sam jego temat. Nigdy o tym z nikim nie rozmawiał, nigdy też nikt go o to nie zapytał. Dlaczego akurat teraz, ktoś zainteresował się jego przeszłością? Dlaczego odwrócił się od osób, które uważał za przyjaciół i rodzinę? Nie żeby miał jakiś żal o swoją przeszłość, był tylko wyraźnie zaskoczony,  pytaniem blondynki. Chwilę się w nią wpatrywał.

Taa... Może był po prostu zaskoczony.

- To w porządku, jeśli nie chcesz mi o tym mówić. Zastanawiałam się tylko, skoro zawsze byłeś typem wzorowego bohatera, wiesz. Chciałam jedynie wiedzieć, co doprowadziło cię do tej nikczemności? - dziewczyna spojrzała w niebo.

- To nic. Nie spodziewałem się po prostu takiego pytania od ciebie. To wszystko - odpowiedział Midoriya, także patrząc w ciemne, nocne niebo.

Następne kilka minut minęło w kompletnej ciszy, przerywanej jedynie odległymi odgłosami świerszczy. Wtedy zielonowłosy chłopak postanowił przemówić.

- To zaczęło się, gdy byłem w gimnazjum. Trzecia klasa. Moje życie było... z pewnością nie takie, jakie ktoś chciałby mieć. Było.... okropne. Zawsze takie było. Ja... czułem się wtedy strasznie samotnie. Nigdy nie miałem prawdziwych przyjaciół, nawet moja matka nie miała pojęcia o moim stanie. Wszystko co miałem, to było jedno marzenie. Tak... miałem jedno marzenie... - powiedział, wpatrując się w dal.

- Jakie marzenie? - zapytała Toga.

- Chciałem być bohaterem. Lecz nigdy nie miało być mi to dane. Wszyscy tak mówili. Byłem wtedy quirkless - odpowiedział chłopak.

- Więc, ujawnił się dopiero później? - dziewczyna zadała kolejne pytanie.

- Nie... - zielonowłosy westchnął i kontynuował. - Właściwie to nigdy nie miałem swojego własnego quirk. Wtedy, jak i teraz... - dodał, patrząc na swoją,  pokrytą bliznami rękę.

- Ale co z twoim darem, w takim razie? M-mam na myśli, powiedziałeś, że miałeś wcześniej dar, nie? - Toga była widocznie zmieszana.

- On nie jest mój... Nigdy o tym nikomu nie powiedziałem, więc jeśli to robię, znaczy to, że oczekuję od ciebie tego samego - odparł Midoriya, zamykając oczy, a Toga stanowczo pokiwała głową.

Chłopak zaczął z westchnieniem. - Minął niemal rok, od kiedy moje życie uległo zmianie. Zawsze spuszczałem wzrok, gdyż byłem bezsilny... Wtem nadszedł ten roztrzygający dzień, który zmienił wszystko. Moje życie. Moje morale. Moją perspektywe na życie. Wszystko.

- Co się wydarzyło?

- Pamiętam, że był to mój ostatni rok gimnazjum, gdy mój przy- kolega z klasy, powiedział mi, bym skoczył z dachu i.... Bym miał nadzieję, że w następnym życiu dostanę dar.... Ale nie zrobiłem tego. T-tak naprawdę, nie miałem na tyle odwagi, by to zrobić. Lecz potem wszystko się zmieniło. Spotkałem All Might'a, który uratowal mnie przed złoczyńcą. Ściekowym złoczyńcą, który chciał posiąść moje ciało. Drogi stary ja, przylgnął do nogi tego blond hipokryty, tylko po jedno pytanie. Po jedną rzecz, którą chciałem usłyszeć całe moje życie;
Czy nawet bez indywidualności, mogę być bohaterem?

Midoriya odwrócił się w stronę Togi i spytał. - Czy wiesz co mi odpowiedział?

- Hmm... Niech zgadnę; nie? - przypuściła dziewczyna.

- Tak. To prawda. Powiedział nie. Powiedział, że nie mogę. I to był koniec... poddałem się. Zrezygnowałem ze wszystkiego. A gdy mnie opóścił, by po coś iść... Nie wiem, co to było. Ja tylko... byłem zbyt zagubiony, by mieć w ogóle świadomość, co robiłem. Po prostu stanąłem tam, a słowa, które słyszałem całe moje życie, odbiły się echem w mojej głowie. Raz w raz. Znów i znów... J-ja nie mogłem już tak dłużej... S-skoczyłem... - jego głos się lekko załamał.

Toga pozostawała cicho. Przyjmując do siebie, co chłopak musiał przejść. Nie spodziewała się tego. Lecz wiedziala, że jest coś jeszcze.

- A-a potem...?

- Myślałem, że umarłem. Dopuki on, mnie nie uratował. All For One mnie ocalił. Możesz uwierzyć temu światu?! To jest kompletnie inne, niż obraz, który ludzie kreują! Największy złoczyńca mnie uchronił, podczas gdy najlepszy bohater mnie zostawił. Liga stała się moją rodziną. Tak, byłem quirkless. Lecz nigdy mnie przez to nie nienawidzili. Kochali mnie, za bycie sobą! Coś, czego nikt inny wcześniej nie zrobił! - krzyknął.

Wziął wdech i chowając twarz dłoniach dodał. - Później, All For One wybrał mnie na swojego następce... byłem... naprawdę szczęśliwy. Lecz to jest coś, czego wciąż żałuję....

- Co masz na myśli?

- Nie było tak, jak sobie wyobrażałem. Nikt sobie tego tak nie wyobrażał. Nawet on. Wszystko stało się tak szybko... Pamiętasz gdy All Might i All For One stoczyli walkę? - zapytał zielonowłosy, odwracajac się do blondynki.

- Mhm. Wiem, że walczyli ale nie było mnie tu, bym mogła to zobaczyć! - odpowiedziała Toga.

- Tak. To wszytsko stało się tak nagle. Dał mi wtedy swoją indywidualność. Może myślał, że później nie będzie w stanie mi jej przekazać. Nie wiem, co miał w głowie. Ja, z innej rękj, nigdy nie miałem w sobie żadnej mocy, a gdy nagle ją dostałem... straciłem swój sens. Oszalałem... Bez wahania zabiłem all Might'a. Oh, słowa nie mogą opisać euforii, jaką wtedy czułem. Lecz coś we mnie, prosiło o więcej.

Toga po prostu się w niego wpatrywała. Z każdym wymawianym słowem, jego głos stawał się coraz to bardziej jadowity.

- Zabiłem każdego bohatera, który wszedł mi w droge. Potęga była wspaniała. Nie mogłem przestać się śmiać. Dziecko we mnie już dawno odeszło. Byłem zloczyńcą!  Byłem kimś, kogo każdy bohater, każdy cywil się wtedy bał! Wiedzieli, że bylem najpotężnijeszy! I to było genialne!Chciałem być jednak najlepszy..! - na jego twarzy pojawił szeroki uśmiech.

- Masz na myśli...? Ty.....?

- Jego też zabiłem!! Tylko po to, by sprawdzić granice mojej nowej mocy i osiągnąć te płonące pragnienia, zabiłem go!! On mnie uratował, a ja go pozbawiłem życia!!! Zawsze chodziłem z podniesiona głową i pokazywałem, jak bardzo byłem dumny z tego, co zrobiłem...!! A-ale nigdy nie byłem...! Zawsze udawałem dumę, i tak naprawdę... nigdy nie chciałem, by sprawy przejęły taki obrót... - stwierdził zielonowłosy, ponownie chowając twarz w dłoniach.

Toga nic nie odpowiedziała. Co niby by miała?

Zwyczajnie przysunęła się bliżej niego i przytuliła, chowając go w uścisku. On także się do niej zbliżył. Oboje siedzieli tam w ciszy. Ciszy, która wiele mówiła.

Midoriya wiedział, że ta moc poprowadziła go do szaleństwa.

Lecz teraz, będąc tutaj, w innym świecie tego samego pochodzenia, miał szansę.

Drugą szanse, na stanie się tym, kim chciał.

Okazję, by móc zmienić wydarzenia. By wreszcie poszły w stronę, w którą pragnął.

______________________________

...

🍄 𝚄𝚙𝚊𝚍𝚎𝚔 • villain dekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz