- Rozdział 1 | Lilia -

65 13 11
                                    

— Za chwilę otworzy oczy!
— Popatrz na tego!
— Ona jest taka słodka!
— Może to będzie Muszelka?
— Założę się, że będzie mieć oczy po ojcu!

— Wszyscy zamknijcie swoje jadaczki! — Syknęła matka nowonarodzonych kociąt i przygarnęła je bliżej siebie ogonem — Ja sama nazwę je z Omszonym Pazurem!

Koty lekko zszokowane zaczęły się wycofywać na reakcje kotki i pozostawiły ją ze swoim partnerem. Kocica westchnęła uspokajając się przy tym trochę. Potem zaorała pazurami ziemię, a jej partner polizał ją między uszami.

— Nigdy nie dadzą mi spokoju? — Odezwała się.
– Oczywiście, że dadzą! Nie pamiętasz jak 8 księżycy temu, gdy Błękitna Kropla urodziła Lamparcią Łapę i Falującą Łapę też myślała, że nie dadzą jej spokoju? Teraz już jest dobrze, więc tobie też po czasie dadzą spokój tylko muszą się na cieszyć nowiną.

Kotka zamruczała i miauknęła:
— Zawsze umiesz mnie pocieszyć.

Po chwili do legowiska wpadła Zimna Bryza, medyczka klanu.

— Wszystko dobrze? Było tak głośno, a nagle wszystkie koty ucichły i po rozdzielały się na grupki.

— Teraz już tak — Odpowiedział kocur — Wrzosowy Upadek trochę irytowało ich towarzystwo i je stąd wypędziła.
— Rozumiem, często matki kociąt tak reagują i to nic dziwnego — Miauknęła spokojnym głosem — Skoro nic się nie dzieje będę iść, bo mam parę rzeczy do zrobienia. W razie czego wołajcie.
— Do widzenia — Para pożegnała znikającą w wyjściu Zimną Bryzę.
Gdy nie było słychać jej kroków partnerzy zaczęli wybierać imiona dla kociaków.

— Ten — Wskazał łapą — Jest rudy jak lis, mo-
— Może być Lisek — Dokończyła za niego kotka.
— Tak — Mruknął rozbawiony Omszony Pazur.
Partnerka liznęła Liska po pyszczku, a ten się przekręcił i spał dalej.

— Ten też jest rudy — Zauważyła — Płomienistorudy — Poprawiła się — "Rubinek" mogłoby go dobrze opisywać, nie sądzisz?
Kocur zamruczał i szepnął:
— Rubinek będzie wspaniałe — Oznajmił i popatrzył się na trzeciego kociaka — A ona? Ma brązowe umaszczenie. Jej futro jest podobne do koloru pnia sosny.
— Proponujesz Sosnę?
— Sosenkę — Miauknął, a iskierki szczęścia w jego oczach nie gasły.
— Pięknie brzmi — Dodała — Jeszcze ona została.

Mały kociak przewiercił się i wykonał nieznaczący ruch łapką.
— Wygląda na przyszłą przywódczynię — Powiedziała wpatrując się w kotkę.
— W takim wypadku powinna mieć jakieś piękne i olśniewające imię, które każdemu się dobrze kojarzy, prawda?
Wrzosowy Upadek przytaknęła. Omszony Pazur zamknął oczy w zamyśleniu. Coś pięknego i olśniewającego, co się dobrze kojarzy...
— Mam — Natychmiastowo otworzył oczy.
Matka kociąt spojrzała na niego karcącym spojrzeniem dając, mu znak, by nie wybuchał tak przy kociakach, by się nie przestraszyły.
— Może być Lilią. Lilie są piękne, olśniewające, takie lekkie, wręcz królewskie i każdemu się dobrze kojarzą, prawda?
— Tak — Odpowiedziała kotka — W takim razie to będzie Lilia.

•·.¸¸.·° °·.¸¸.·•

Puchate futro karmicielki przylepiało się do policzka Lilii, gdy światło dzienne wpadało przez wejście do żłobka. Kotka otworzyła szerzej oczy, aby ujrzeć krajobraz otaczający ją. Zobaczyła przy sobie dwie kulki futra mniej więcej jej wielkości. Pacnęła jedną z nich i zobaczyła pomarańczowy pyszczek z różowym noskiem. Ruda kulka otworzyła swoje błyszczące oczka i rozejrzałam się wokół.
Mała Lilia wdrapała się na swoją matkę i ułożyła się na niej wygodnie.

— Hej — Miauknęła — Dobrze się spało? — Wrzosowy Upadek przekręciła się, gdy ta mówiła do swojego rodzeństwa i wylądowała niezręcznie na ziemi.
— Auu! — Wrzasnęła trochę histeryzując.

- Kolor | Odnaleźć się | Tom 1 | gluestar -Where stories live. Discover now