- Rozdział 12 | Ametyst -

21 4 24
                                    

Kiedy Ametystowa Łapa znowu się obudził przez swoje koszmary usłyszał deszcz. Padał już od dobrych paru dni, ale wojownicy nie mogą się ciągle powstrzymywać od zmniejszania patroli. Czym częściej będą wychodzić to mogą szybciej zachorować, a teraz chorych im nie brakuje. Kocur przeciągnął się i wybiegł do legowiska do medyka.

- Mogę zobaczyć Tulipanowe Futro..? - Zapytał ochrypłym głosem.
Szylkretowy kocur odwrócił się. Wyglądał na wycieńczonego. Teraz uczeń medyka bardzo, by mu się przydał.
- Mogę ci jakoś pomóc jak chcesz.
Lipowe Serce znowu się odwrócił i miauknął krótkie „chodź".

Razem weszli wgłąb legowiska. Ametystowa Łapa w końcu poczuł odór choroby i krwi roznoszącej się w środku.
Kiedy ujrzał koty ze swojego klanu stanął wryty. Każdy z nich wyglądał okropnie nie tylko Tulipanowe Futro. Orli Śpiew zachowała się najlepiej, ale co będzie z resztą..?
Uczeń podbiegł do ojca i zetknął z nim nosy.

- Dzień dobry tato. - Starał się, by jego głos brzmiał wesoło.
Gładki Kamień miauknął coś niezrozumiałego do syna.
- Nie musisz nic mówić. Ważne, że mogę przy tobie być. - Serce mu się ściskało, kiedy musiał mówić takie rzeczy. Nagle uświadomił sobie, że przecież jego rodzice odejdą przed nim do Klanu Gwiazdy - przynajmniej tam będzie mógł ich spotkać.
- Powinieneś wracać. - Zabrał głos Lipowe Serce. - Promienna Gwiazda będzie chciał przywrócić codzienne patrole nawet w czasie deszczu. Będę wam dawał zioła wzmacniające, ale na długo one nie wystarczą. Wypocznij dobrze. - Zbliżył się i polizał Ametystową Łapę po głowie. Kocur wyczuł dziwne napięcie między kotami, więc szybko posłuchał się medyka i wyszedł.

Wszedł do legowiska z dwoma myszami.
- To dla nas wszystkich. - Miauknął i rzucił mysz przed Korzenną Łapą, Wodną Łapą i Burzliwą Łapą. Resztę zostawił sobie i Gładkiej Łapie.
- Dlaczego jest tak nie równo. - Przyczepiła się Korzenna Łapa.
- Ehh.. - Westchnął. - Bo tak. Jedz póki masz. - Udało mu się zgasić zaczepność kotki.
- Dziękuje. - Zamruczała Gładka Łapa i polizała Ametystową Łapę po policzku.
- Nie ma za co. - Odparł uczeń i rodzeństwo zaczęło jeść.

- Tsk! Futro mi przemaka! - Zdenerwował się uczeń. - Po co chodzimy na patrole w taką ulewę? Przecież nikt nie będzie w takich warunkach przekraczać granicy!
Machnięciem ogona uciszył go Pomarańczowy Kieł.
- Po prostu staraj się nie rozchorować.
Uczeń zamilkł.
- „Staraj się nie rozchorować"! Też mi coś. Jakbym mógł to bym całe życie nie chorował!
- W końcu będziemy wracać do obozu. - Miauknęła wycieńczona Morska Muszelka. - Mamy tak mało wojowników..
Znowu zapadła cisza. Nikt nie chciał rozmawiać o tym jak przegrali z Klanem Słońca w tej potyczce, chociaż każdy z nich uważał, że Klan Słońca mógł darować sobie zadawanie tak ciężkich ran.
- Wszystko będzie dobrze. Nasz klan się odbuduje.
- Wow mówisz jak prawdziwy przywódca. - Miał ochotę parsknąć tym na Pomarańczowego Kła.

Koty w końcu wróciły do obozu. Nikt ich nie przywitał. Wszyscy byli na jakichś patrolach albo innych rzeczach.
- Z tymi deszczami moje szkolenie przedłuży się o księżyc albo i dłużej. - Pomyślał Ametystowa Łapa. - Nawet nie mam mentora, który mógłby mnie teraz szkolić.
Jego łapy ponownoe zaniosły go do legowiska medyka.

- A ty czego tu? - Warknął zniecierpliwiony Lipowe Serce, kiedy zobaczył, że to Ametystowa Łapa złagodniał trochę i się rozluźnił.
- Jaa.. nie wiem tak po prostu przyszedłem.
Szylkretowy kocur klapnął i patrzył się intensywnie na Ametystową Łapę.
- J-jak się czuje reszta? - Zapytał z troską fioletooki kocur.
Medyk przez chwilę nie odpowiadał.
- Nie najlepiej. Gładki Kamień się jakoś z tego wyliże, ale nie wiem jak z resztą. Znowu brakuje mi ziół.
- Chciałbym pomóc...
- Już ci to tłumaczyłem. Musisz być silny dla klanu.- Te słowa nie pocieszyły Ametystowej Łapy.
- Jasne. - Miauknął cicho i odszedł.

- Co mogę zrobić? - Zastanawiał się. - Jak mogę teraz pomóc? Chodząc po deszczu nic nie wskóram. - Zawiesił głowę i owinął ogon wokół łap. - Lipowe Serce zawsze się przydaje. Jest medykiem... medyk.. co mnie wzięło bym się zastanawiał, czy chcę napewno zostać wojownikiem..?

Wziął zesterty wiewiórkę.
- Hej! - Przyszła do niego Wodna Łapa. - Co jest? - Otarła się o niego futrem i usiadła obok.
- Nic. - Odpowiedział Ametystowa Łapa. - Zamyśliłem się na chwilę.
Kotka uwierzyła mu i ciągnęła swoje.
- Niech to się już skończy! - Jęczała. - Chcę, by wszyscy byli zdrowi i aby deszcz przestał lać całymi dniami.
Uczeń zgadzał się z nią. Taki tryb życia był wyjątkowo męczący i w dodatku nad głową jeszcze wisiała im myśl czy napewno koty przeżyją.
- Lipowe Serce mówi, że nie wie jak to będzie z resztą i znowu brakuje mu ziół. - Poinformował ją.
- Najgorzej.. - Zmartwiła się. - Pójdę do niego i zapytam czy mogę pozbierać jakieś zioła.
- Nie! - Złapał ją za kark. - Ty też musisz odpoczywać.
Wodna Łapa wyrwała mu się.
- Nie mów mi co mam robić! Jeśli rzeczywiście będę potrzebowała odpoczynku to się położę. Muszę pomóc w każdy możliwy sposób! - Po tych słowach odeszła zirytowana.
- W każdy możliwy sposób. Jak mogę pomóc klanowi w każdy możliwy sposób...

- O to ty. - Uszy mu podrażniła swoim głosem Korzenna Łapa. - Podziel się. - Podeszła i oderwała kawałek wiewiórki. - Co tam?
- Tak sobie myślałem..
- O! To ty jednak masz tą funkcję w głowie?
Kocur trzepnął ogonem w pysk Korzennej Łapy, a ta zakrztusiła się piaskiem.
- Mysie łajno!
Ucznia rozbawiło to i zaczął się śmiać pod nosem.
Kotka zamilkła z grymasem na twarzy.

[ pół księżyca później ]

- Wszystkie koty zdolne łowić samodzielne zwierzynę niech się zbiorą! - Zawołał Promienna Gwiazda. Akurat tego dnia deszcz nie padał, a na niebie przesuwały się tylko szare obłoki.

Kilka głów niechętnie wyłoniło się ze swych legowisk i usiadło. Ametystowa Łapa przycisnął się do siostry starając ukryć swoje emocje.

- Dzisiaj rano - Już na te słowa ucznia przeszedł dreszcz. - Do Klanu Gwiazdy dołączył Tulipanowe Futro.

Zapadła głucha cisza. Tropikalny Liść wydała z siebie dźwięk rozpaczy jak usłyszała wiadomość o jej bracie i przytuliła Burzliwą Łapę. Gładka Łapa uspokajająco przejeżdżała ogonem po plecach Ametystowej Łapy.

- On nie musiał umierać! - Wydał jęk rozpaczy, który usłyszała kotka i może ktoś siedzący w pobliżu.

W końcu Promienna Gwiazda mówił dalej..
- Na szczęście Klan Gwiazdy nie wezwał do siebie nikogo innego, więc możemy cieszyć się życiem Gładkiego Kamienia, Orlego Śpiewu i Tropikalnego Liścia.

Jakieś dwa koty wydały z siebie niby radosne pomruki ale dalej nitk nie chciał się odezwać.

- Przychodzi Pora Nagich Drzew! Chcę was poprosić o wytrzymałość dla dobra klanu. To wszystko. Możecie odejść. - Trzepnął ogonem i zaczął rozmawiać z zastępcą.

- Ametystowa Łapo.. - Miauknęła mu do ucha szara kotka. - Wszystko będzie dobrze.

Kocur nie odezwał się tylko dalej tłumił swoje wszystkie jęki w jej futrze. Gładka Łapa nie odzywała się później i spędzili dużo czasu tak siedząc.

1046 słów

Cześć Szynszylki!
Przybywam do was ponownie, bo w końcu znalazłam czas i wenę na napisanie tego rozdziału.
Jak wam się podoba?

Z tego co mi się wydaje nie ma żadnych błędów, a jak są to mnie upomnijcie.

W ogóle to ta książka będzie miała za chwilę 400 wyświetleń i jestem trochę w szoku *–*

W każdym razie tym akcentem się żegnam i do następnego!

- glue

- Kolor | Odnaleźć się | Tom 1 | gluestar -Where stories live. Discover now