- Rozdział 23 | Ametyst -

10 1 21
                                    

Mokre futro okalające poduszki łap kocura nie dosyć, że go obrzydzały to na dodatek nie dawały mu ciepła, czego kocur teraz potrzebował. Ametystowa Łapa od godziny albo dwóch chodził wraz z Lipowym Sercem i zbierał jakieś różne zioła. Te które teraz trzymał nazywało się wrotycz, a zioło trzymane przez medyka było kocimiętką. Nos ucznia, który wybuchał od mieszanki zapachów powodował nieprzyjemne uczucie i kocur miał nadzieję, że Lipowe Serce pomyśli następnym razem, aby wziąć kogoś innego niż go.

Ametystowa Łapa zerwał ostatnią gałązkę tego pięknego zioła, które zbierał i odwrócił się, aby zobaczyć, czy medyk też już skończył. Kolorowy spostrzegł, że ten zbliża się ku końcowi tego nużącego zajęcia, co bardzo podniosło go na duchu.

- Możemy wracać - Oznajmił Lipowe Serce podnosząc oczy ku górze.
Uczeń pomachał ogonem na znak zrozumienia i poszedł po lewej stronie kota. Ametystowa Łapa pomyślał, że ten moment może być tym dobrym momentem, żeby móc zapytać o Gładką Łapę.

- Wiesz co będzie z moją siostrą? - Zadał łagodnym głosem pytanie, uciekając wzrokiem gdzieś daleko w krzaki. - Zastanawiam się, kiedy mógłbym ją zobaczyć - Dodał po cichu.
Lipowe Serce westchnął, co oznaczało, że albo sytuacja jest w nienajlepszym stanie, albo zwyczajnie nie ma ochoty rozmawiać.
- Obecnie Gładkiej Łapie ani się nie poprawia, ani się nie polepsza, toteż nie łatwo to stwierdzić, lecz jak dam jej kocimiętkę to powinno się jej poprawić.

Jak usłyszał ostatnie zdanie to poczuł nie małą ulgę. Jeśli wystarczy tylko przynieść jakieś zioło, które trzyma w pysku, aby jego siostrze się polepszyło to nie miał on za dużo zmartwień.

- Zaraz będziemy - Zauważył Lipowe Serce i Ametystowa Łapa rozpoznał drzewa okalające ich obóz, a w tym rzucającą się w oczy Wielką Wierzbę od której pochodziła nazwa klanu do którego z dumą należał.

Wślizgnął się do środka za medykiem i na powitanie zobaczył Pomarańczowego Kła, ich zastępcę, który szykował się do wyruszenia na patrol wraz z Trzcinową Nogą. Widoczne było to, że kogoś im brakowało.

Fioletooki przez obserwowanie ich nie zauważył, że został w tyle przez co Lipowe Serce już prawie był w swoim legowisku. Szybko nadgonił go energicznym kłusem i zniknął w środku. Miejsce to ma dla Ametystowej Łapy dziwną aurę, która być może jest spowodowana tym, że tutaj koty przychodzą z różnymi rodzajami dolegliwościami, czasami nawet nie wychodzą już nigdy.

Idąc dalej za kotem ujrzał kończynę z legowiskiem dla chorych, lecz dostrzegł on tylko skrawek futra siostry. Gładka Łapa wyglądała jakby spała, a jej brzuch unosił się w wolnym tempie. Kolorowy uczeń mógł być przypadkiem spokojny, że jej nic nie jest, ale Patykowa Przepaść najlepiej nie wyglądał.

- Tutaj połóż wrotycz - Wyrwał go z zamyśleń o siostrze, głos szylkretowego kocura. Ametystowa Łapa wykonał polecenie i ułożył zgrabnie gałązki nabytych ziół. Kolejno wycofał się przy wyjściu, jednak medyk zatrzymał się jeszcze na chwilę.
- Jak chcesz, to możesz dzisiaj przyjść do siostry później.
Kolorowemu pojawiły się iskierki w oczach słysząc tą wiadomość.
- Oczywiście, że przyjdę! - Miauknął.
Medyk pokiwał (prawie nie widocznie) głową i wygonił go ze swojego legowiska mówiąc, że ​​"ma coś ważnego do załatwienia". Młody uczeń nie zamierzał mu z tego powodu przeszkadzać, więc postanowił udać się, przez coś przekąsić. Uważał, że należało mu się po kilku godzinach zbierania jakichś ziół.

Kocur powędrował do sterty biorąc mysz i zaczął w spokoju konsumować pożywienie. Może najlepiej ona nie smakowała, ale przez głód towarzyszujący mu od kilku godzin nie poczuł tego zanadto. Rozglądając się wokoło ponownie wpadł mu wcześniejszy patrol do którego właśnie dołączała Wodna Nadzieja, dzięki której w końcu wyruszyli sprawdzać granicę. Nie długo po ich wyjściu w wewnątrz obozu zjawił się Burzliwa Łapa. Szary uczeń przez chwile stał w miejscu i gdy zauważył Ametystową Łapę podbiegł do niego.

- Kolor | Odnaleźć się | Tom 1 | gluestar -Where stories live. Discover now