XIII

1.7K 62 5
                                    

Wsiadłam do samochodu i wyjechałam spod magazynu, udając się do nowego miejsca zameldowania. Po akcji, gdzie cały zastęp policyjny, najechał moje pierwsze mieszkanie, zmieniłam swoje położenie, dzięki czemu Młodszy Aspirant jest o wiele kilometrów dalej ode mnie, a co za tym idzie, jestem o krok do przodu, aby znaleźć Achillesa Wilsona i sprowadzić mu sąd ostateczny na głowę.

Dni mijały nieubłaganie, a wszelkie echo o moich oprawcach, zaginął. Nie mogłam znaleźć kolejnego celu, ponieważ trójka z nich jest w Azji i nie wiedziałam gdzie dokładnie. Akihiro twierdził, że nikogo takiego nie ma, bo by dostał informacje od razu, a wszelkie nowiny o Achillesie, jakby przepadły, z jego rąk. Byłam tak blisko, a jednocześnie daleko, od swojego celu.

Wjechałam do podziemnego garażu i od razu zajęłam wolne miejsce, aby udać się na dwudzieste piętro i objąć należyte mieszkanie. Tamto udało się sprzedać w trybie natychmiastowym, z czego się bardzo ucieszyłam, bo wiem, że nie będzie mnie nikt szukał na starych śmieciach.

Gdy tylko weszłam, z nóg zrzuciłam czarne, ze złotymi dodatkami i złotymi łańcuchami, koturny, a torebkę położyłam na fotelu, aby po chwili wyłożyć się na szarej sofie.

- W końcu w domu. - delikatnie się przeciągnęłam i pilotem uruchomiłam radio.

- Dzień dobry Nowy Yorku! Wybiła właśnie godzina druga po południu, a co za tym idzie? Oczywiście, że trzeba rozpocząć ważne informacje z miasta...

- Ciekawe co tym razem. - prychnęłam pod nosem i wstałam, aby nalać, do szklanki, wody z kranu.

- Lepiej uważajcie przy Central Parku, ponowny wypadek, który zablokował całą ulicę. W sklepach AGD możecie już znaleźć najnowszy telefon IPhone 12, po świetnej cenie. Za główną głową mafii, co od miesiąca nawiedza nasze miasto, został wystawiony list gończy. - ciecz, którą miałam w ustach, wylądowała na szybie, przed którą stałam.

- Że co proszę?! - telefon, co był w torebce, zaczął wydzwaniać jak najęty. Jedno połączenie się kończyło, a zaraz za nim było drugie.

Świat uciekł mi spod nóg, czas się zatrzymał, a ja utknęłam w próżni. W głowie zaczęło mi szumieć, aż w końcu zaczęłam się chwiać na nogach. Wszystko dookoła ucichło, a ja zostałam sama z myślami, w których powtarzało mi się zdanie

Został wystawiony list gończy.

Idealnie słyszałam jak tętno serca przyspiesza, a jego każde uderzenie to sekunda, która mi umykała. Musiałam działać. Musiałam działać, żeby znów odzyskać anonimowość. Byle szczeniak nie może mi zniszczyć planów.

Nie wiem, w którym momencie dobiegłam do telefonu, ale ocknęłam się, gdy zobaczyłam imię dzwoniącego. Odebrałam natychmiast.

- Możesz mi wyjaśnić, co moja twarz nagle robi w całym Nowym Yorku?! To miała być szybka misja! A wychodzi, że byle szczeniak posiada moje asy w rękawach! - wszystkie możliwe mięśnie napięły się, moja krew buzowała w żyłach, stres i gniew rósł z każdą nanosekundą. - To ty przydzieliłeś go, aby mnie znalazł i zamknął! Zapewniałeś, że nie poradzi sobie! Że jestem na niego za silna! Gdzie są te twoje, pieprzone, słowa?! - ryknęłam do słuchawki.

- Luna, uspokój się. Działam aby dotrzeć do tego całego zajścia. Ty zajmij się tym, czym masz się zająć...

- Nie zajmę się, bo teraz wszyscy znają moją tożsamość, a tym bardziej moją twarz! - warknęłam. - Masz trzy dni. Jeśli nic się nie wyjaśni i nie będą wszczęte należyte kroki, zamkną mnie, a ty pójdziesz za mną. - rozłączyłam się i już chciałam odłożyć urządzenie, ale dzwonek ponownie się odezwał. Odebrałam bez patrzenia. - Nie ma mnie!

MafiaWhere stories live. Discover now