o boże o kurwa

9 0 0
                                    

Natalia, po nieznanym jej przebiegu czasu otworzyła delikatnie i powoli oczy. Nie potrafiła stwierdzić, jaka jest godzina, jak zawsze. Mała lampa już ledwo świeciła, jakby się psuła. Mimo dominującej ciemności spróbowała się rozejrzeć.

Była sama. Westchnęła.

Liczyła na jakąkolwiek żywą duszę, byle nie jej lekarza.
Nie znosiła go. Jego twarzy, głosu, słów...

To wzbudzało w niej strach, niepokój, złość...
Jednak mimo tego cieszyła się, że jest tu chociaż on. Bez niego byłaby sama, zdana na siebie, czego nie lubiła doświadczać.

Że smutnych przemyśleń wyrwał ją odgłos otwieranych drzwi przez swojego lekarza w okularach. Nie wiedziała czy chce by on tutaj był. Wiedziała jedno, chce uciec a dziś podejmie pierwszy krok w tą stronę.
Psychiatra jak zazwyczaj usiadł przy niej na materacu. Otworzył usta by zadać to samo jak zawsze pytanie o jej samopoczucie. Jednak porwana była szybsza
- Mogę o coś zapytać? - rzuciła szybko, nie chciała go rozgniewać.

Lekarz lekko się zdziwił, ale nie dał po sobie tego poznać
- Naturalnie -
- Mam dobre wyniki, tak? Jest ze mną w porządku, śpię i jem normalnie, nie ma co do mnie zastrzeżeń, więc... - zawahała się, do tej pory mówiła pewnie, ale teraz cała odwaga uciekła.

Musiała się przemóc. Wzięła głęboki wdech
- Kiedy mnie rozwiążesz? Kiedy mi zaufasz?
To wyraźnie zszokowało psychiatrię. Nie ukrywał, że nie wiedział co ma teraz powiedzieć. Po chwili jednak poprawił okulary i zbliżył się do dziewczyny. Dzieliły ich teraz zaledwie centymetry. Oddech dziewczyny znacznie przyspieszył
- Chcesz bym Ci zaufał - zapytał pewnie, uniósł jedną brew czekając na jej odpowiedź.

- Mhm... - przełknęła ślinę. Była przerażona.

- To pocałuj mnie - odparł wprost

Natalia otworzyła szerzej oczy, analizując to, co lekarz kazał jej zrobić.

Jeśli to zrobi, nie będzie w stanie już na niego spojrzeć. Zamknęła oczy, nie chciała już teraz patrzeć na jego twarz. Dyszała głośno, walcząc ze swoimi myślami.

Ona musi to zrobić, jeśli chce się uwolnić z więzów.
Z zaciśniętymi powiekami zbliżyła się do niego i złączyła ich usta w krótkim pocałunku.

To było... przyjemne.

Jego usta były miękkie i ciepłe.

Nie, nie mogła tego kontynuować. To było złe i niewłaściwe. Chciała się wyrwać, oderwać z tego koszmaru, jednak gdy tylko ich wargi się rozłączyły mężczyzna złapał ją za tył głowy i naparł na jej usta, w które wsunął swój język.

Pocałunek był namiętny, głęboki.

Po chwili puścił ją, by nabrać oddech. Droga śliny nadal łączyła ich wargi.

Dziewczyna nie mogła oddychać, jej policzki były całe czerwone, a oczy patrzyły w dół. Po chwili poczuła, że liny na jej nadgarstkach są poluzowane, a po chwili całkiem ich nie ma. Jej ręce opadły bezsilnie na pościel łóżka. Nastolatka podniosła je i zaczęła masować obolałe miejsca.

Kątem oka spojrzała na lekarza, który czuł teraz dumę i zadowolenie. Znów zbliżył się do niej i wyszeptał do jej ucha
- Zasłużyłaś na nagrodę, ptaszyno -

Po tych słowach wstał z miejsca i udał się do wyjścia z niewykrywalny uśmiechem. Wyszedł, zostawiając Natalię samą w wielkim szoku.

Abominacja, która powstała w trakcie mojego pobytu w szpitaluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz