2

421 17 15
                                    


Rano obudził mnie budzik. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Zobaczyłam że Noah robi jajecznice. Bardzo mam z nim dobry kontakt i jesteśmy zgranym rodzeństwem ale czasami lubimy sobie dokuczać. 

- Osz w dupe ty umiesz gotować- walnełam go w plecy 

- Haha bardzo śmieszne. Jak tak to sama sobie rób śniadanie- oburzył się

- Spoko i tak nie jestem głodna. Starzy w robocie?- krzyknełam wchodząc spowrotem na górę

- Takkk- wydarł się Noah a ja lekko się zaśmiałam i poszłam się wyszykować. Nałożyłam niebieską zwiewną sukienkę na chude ciało. Rozczesałam swoje ciemno brązowe włosy i spiełam w kitkę. Zrobiłam bardzo delikatny makijaż tylko korektor puder i błyszczyk do ust. Umyłam zęby i byłam gotowa. Złapałam za plecak z Vansa i zeszłam na dół. Włożyłam białe Conversy na nogi i byłam gotowa. Za 5 minut mieli być po nas: Caleb, Gaten, Millie, Sadie i Natalka. Zaczełam pośpieszać Noah 

- NOAH zaraz przyjdą- krzyczałam 

- Idę - odkrzykną i zszedł na dół. Był ubrany ładnie jak na siebie. Jego włosy były ułożone w przeciwieństwie do normy. 

- Uuuu braciszku Millie na pewno na ciebie poleci- mimo że nie mówił mi tego to wiem że podoba mu się Millie. 

- Nie pierdol tylko chodz - wyszliśmy z domu zamykając dzwi i podeszliśmy do furtki gdzie czekali na nas wszyscy. Przywitaliśmy się i poszliśmy w stronę szkoły. 

- Fiu fiu ale dupa- usłyszałam głos zza siebie wiec szybko się odwróciłam. 

- Jackk -krzyknełam i wskoczyłam w ramiona przyjaciela.  Szliśmy dalej do szkoły i pod samą szkołą wszyscy się zatrzymali. 

- Olivia, Noah macie się nie zbliżać do Finna Wolfharda. Cała szkoła go nie nawidzi i wy tż musicie bo inaczej nie bedziecie mieli życia w tej szkole - powiedziała millie a wszyscy potwierdzili i weszliśmy do budynku. Odrazu poleciałam do toalety bo chciało mi się lać. Weszłam do przetsionka toalety gdzie drogi się rozchodziły i była toaleta damska i męska. Udałam się do odpowiedniego przedziału i załatwiłam potrzebę. Wyszłam umyłam ręce i pokierowałam się do klasy. Pani zaczeła sprawdzać obecność. 

- Finn Wolfhard- wyczytała ale nikt nie odpowiedział- Norma. Rodzeństwo Schnapp. 

- Obecni- powiedzieliśmy w tym samym czasie. Reszta lekcji była spokojna. Na luchu siedziałam z całą naszą paczką a oni cały czas ostrzegali mnie przed nijakim Finnem. Po lekcjach czyli koło 16 wrócilismy do domu. Zjedłam obiad z rodzicami i odrobiłam lekcje. Wyszłam na spacer. Noah wolał grać w coś na ps. Cały mój brat. Chodziłam po okolicy aż zaczeło robić się  ściemniać. Nie chciało mi się wracać do domu więc zadzwoniłam do mamy żeby się nie martwiła i chodziłam dalej. Weszłam w jakiś lasek. Szłam szłam i dotarłam do jakiegoś szałasu. Ze środka wydobywał się płacz. Nawet nie zastanawiając się czy to dobry pomysł weszłam do srodka. Siedział tam chłopak z obitą twarzą i żyletką w ręce. Siedział i płakał a jego twarz oświecał księżyc. Powoli do niego podeszłam a gdy byłam już blisko to kucnełam. Chłopak zdążył zrobic sobie już kilka śladów na ręce. Wystawiłam rękę a chłopak położył na niej żyletke. Wziełam ją i oddciełam kawałek bawełny z sukienki. Na szczęście była długa wiec nie musiałam się martwić że za dużo pokaże. Zacisnełam materiał na ręce chłopaka żeby zatamować krew której było dosyć sporo. Drugim kawałkiem materiału wytarłam krew z rozwalonego łuku brwiowego. Chłopak cały czas płakał. Wiec go przytuliłam. On wtulił się we mnie a ja zaczełam go głaskać po głowe. Bawiłam się lekko jego czarnymi loczkami a on powoli przestawał płakać i się uspakajał. Czułam jak jego uddech z szybkiego zmienia się na coraz wolniejszy. Po jakimś czasie lekko odsunelismy się od siebie a ja otarłam ręką jego resztki łez. 

- obiecaj że nigdy już tego nie zrobisz - po prosiłam go 

- Dobrze- pierwszy raz usłyszałam jego piekny głos. Był delikatny lekko zachrypnięty ale męski. Wsumie to nie tylko głos miał śliczny. Włosy miał czarne pokręcone i milutkie w dotyku. Oczy miał duże ale nie wiem w jakim kolorze bo światło było za słabe. Pachniał cudnie. Nie wiem czym ale zapach był bardzo przyjemny i mocny. 

- słuchaj ja muszę już wracać ale spodkajmy się jutro tutaj koło 17 dobrze?- Po prosiłam a on  się usmiechną i machną głową na znak że tak. Pożegnaliśmy się i poszliśmy w stronę swoich domów. Weszłam do swojego i odrazu rodzice zasypali mnie pytaniami co z moją sukienką która była porwana i cała w krwi.

- Hej spokonie pomogłam osobie potrzebującej pomocy wszystko okej a teraz idę spać bo jestem zmęczona - uspokoiłam ich i poszłam do siebie. Wziełam prysznic i umyłam włosy. Ubrałam się w piżamę i zeszłam na dół wyrzucić sukienkę. Trochę mi było jej szkoda ale wola pomóc człowiekowi bo i tak moge sobie kupić taka samą w każdej chwili. Wyrzóciłam ją i wróciłam do pokoju. Zmyłam resztki makijażu i wysuszyłam włosy po czym nastawiłam budzik na 7-00. Położyłam się i rozmyślałam o tym co się dzisiaj działo. Najbardziej zastanawiał mnie ten cały Wolfhard i co zrobił że nikt nie chce się z nim zadawać. Po tych rozmysleniach zasnełam

Zakazana miłość- F.WOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz