~~𝟛~~ Kamil

658 49 8
                                    

Wtuliłem się w Krystiana wypłakując w jego koszulkę morze słonych łez. Czułem się  tak źle...

-Co ja mu zrobiłem?! Czemu ze mną zerwał? Układało nam się tak dobrze przez te trzy miesiące od twojego pojawienia się i nagle dostaje od niego taki prezent gwiazdkowy? Czemu do cholery...-

Nie umiałem kontrolować strumieni które wylewały się z moich oczu. Nic z tego nie rozumiałem. Myślałem że nam się układa dobrze, że nasz związek był szczęśliwy. Jak widać myliłem się, chociaż blondyn został ze mną i znosił mojego focha... Może ściskałem go odrobinę za mocno? Słyszałem jak szeptał mi do ucha że wszystko będzie dobrze. Jakie ja miałem szczęście że go miałem... Chłopak westchnął i wyszedł na chwile z moich objęć. Już czułem pustkę powstałą z braku jego bliskości. Spojrzałem mu w oczy ze smutkiem. Położył swoją rękę na moim policzku i otarł z niego świeże łzy. 

-Idę zrobić nam kawę na pocieszenie, poczekasz chwilę?-

-Jasne...-

Gdy zabrał swoją rękę poczułem swoisty głód. Wolał bym gdyby jej nie zabierał. Skuliłem się i podciągnąłem nogi do piersi czekając aż chłopak wróci. Minęła za ledwie chwila a on był już z powrotem. Podniosłem lekko kąciki ust do góry i zobaczyłem że on także się uśmiecha podając mi kawę. 

-Uważaj aby się nie opatrzyć-

Zachichotałem pod nosem przypominając sobie sytuację która wydarzyła się parę miesięcy temu. Krystian upił łyk swojego napoju i postawił go na stoliku. Odwrócił się i poszedł do przedpokoju gdzie jak zauważyłem ubierał się do wyjścia. On chyba nie ma zamiaru mnie teraz zostawić?

-Gdzie ty idziesz?-

Uśmiechnął się do mnie tajemniczo i wrócił po swoją kawę. 

-Weź ze sobą koc i chodź za mną-

Z zaciekawieniem spojrzałem w jego oczy które nie chciały zdradzić mi żadnego szczegółu. Wstałem z zaciekawieniem, wytarłem nos i już po chwili byłem gotowy do wyjścia stojąc obok chłopaka. Tamten zaś złapał mnie za rękę i wyszedł z mieszkania kierując się w stronę schodów. Szybkim krokiem weszliśmy na górne stopnie.

-Góra...?- nie ukrywałem zaskoczenia witającego w moim głosie. 

-Tak-

Chwile potem stanęliśmy przed metalowymi drzwiami. Brązowooki otworzył je barkiem i nie puszczając mojej ręki wyszliśmy na dwór. Fala zimna zalała na chwilę moje nerwy lecz nie na długo. Zamiast nieprzyjemnego szczypania zająłem się rozmyślaniem o widoku który rozpostarł się przed nami. Byliśmy na dachu budynku oglądając niesamowitą panoramę nocnego miasta. Przyglądałem się tysiącom świateł przypominających gwiazdy. 

-I jak?-

-Jezu Krystian, jak tu jest przepięknie-

Chłopak uśmiechnął się zadowolony z siebie. 

-Chodź-

Ruszył w stronę komina który znajdował się niedaleko nas. Domyślając się o co mu chodziło usiadłem koło niego i otuliłem nas szczelnie kocem. Krystian przytulił się do mnie i położył głowę na moim ramieniu. Poszedłem w jego ślady i także położyłem moją na jego czuprynie. Gdy tkwiliśmy w uścisku jedyne co czułem to wszechobecne ciepło zmieszane ze szczęściem. Nie wiem ile tam spędziliśmy czasu ale bez przerwy wszystko było przyjemnie takie same. Miasto nigdy nie śpi.

***

Stałem na dachu wpatrując się w konstelację świetlną. Bywałem w tym miejscu tak często... nigdy sam. Teraz jednak wszystko było inne a osoba która powinna tu być zniknęła przez moją głupotę. Ile bym dał aby spędzić jeszcze jedną taką noc. Kochałem to. 

Jednak nic nie trwa wiecznie prawda? Tym razem gdy tu stałem aura przestała być magiczna a dźwięki z otoczenia straciły swoje ukryte znaczenie. Nawet wiatr na chwilę przestał rzucać moim włosami na prawo i lewo, teraz została już tylko nieprzyjemna cisza. W głębi duszy pragnąłem aby coś ją przerwało jednak byłem tu sam jak palec. Oto była cena mojej lekkomyślności jednak nie umiałem tego znieść. Ciekawiło mnie czy jego głos nadal miał swoją egzotyczną nutę której dosłuchać mogłem się jedynie u niego. Chciałem wiedzieć czy jego złote włosy nadal były tak samo miękkie jak te z przed lat.  A ta złota iskra w jego tęczówkach? Tez mi jej brakowało... wszystkiego mi brakowało. Po prostu jego. 

Spieprzyłem wszystko tak strasznie. Ciekawe co by się wydarzyło gdyby nigdy nie było tej sytuacji. Czy nadal byli byśmy razem? Czy  spełnili byśmy nasze marzenia którymi dzieliliśmy się od czasów liceum? Jak wyglądało by moje życie? 

Niestety ale tego nigdy się nie dowiem. Świat był zbyt okrutny na takie przywileje. Tylko jedno wielkie cierpienie otaczające nas niczym miejski smog, duszące a w wielu przypadkach wręcz zabójcze. 

Przypomniały mi się wiadomości których słuchałem niedawno w telewizji u Łukasza. Czy ten człowiek tez tak myślał? Czy też tak cierpiał? I dlaczego wybrał śmierć? Mimo wszystko nie umiał bym odebrać sobie życia... mam nadzieje że cierpienia tego mężczyzny się skończyły. 

Gdybym wiedział prawdę...

&~~~~~~~~~~~~~~~~~~&

Biedny Kamilek... ( ͡◕ ︵ ͡◕) tak tylko dodam że porąbało mnie i publikuje to o 1 w nocy hehe

732 słowa


𝕀 𝕄𝕀𝕊𝕊 𝕐𝕆𝕌~~𝑵𝒆𝒙𝒆 𝒙 𝑬𝒘𝒓𝒐𝒏Where stories live. Discover now