... mimo że się umówiliśmy...

448 25 8
                                    

Siedzieliśmy na ławce przed szkołą. Chłopaki rozmawiali a ja rozmyślałem nad wszystkim i niczym. Długo się z nimi przyjaźnię ale zawsze byłem jak się umawialiśmy...

Miesiąc wcześniej
- WOOYOUNG!!

San biegł w moim kierunku. Typowe, zawsze uśmiechnięty chłopak który nigdy, ale to nigdy nie jest smutny, chyba że o czymś nie wiem, w co szczerze wądpie. Jest tym typem przyjaciela który zawsze przychodzi, gdy mu źle. Mimo, że nie byłem jedynym jego przyjacielem, bo w końcu był jeszcze Yeosang, Seonghwa czy Hoongjoon, to myślę, że nie ma takiej sprawy o której bym nie wiedział.

- Co chcesz?

- Może troszkę milej? - odezwał się Yeo który ni z tąd ni z owąd się zjawił - Dziś wychodzimy pograć w kosza. Idziesz z nami?

- Jasne, o której i gdzie?

- od razu po zajęciach na boisku

- Okey, będę napewno.

                              🔥🔥🔥
Pov. Yeosang
Czekaliśmy na Wooyounga w umówionym miejscu. Jakoś mnie szczególnie nie zdziwiło, że go jeszcze tu nie ma, jeszcze się nie zdarzyło by kiedy kolwiek przyszedł na czas. Z jakąś kolejną typiarą jasne, ale z nami? Nie ma mowy. Spojrzałem na Sana który nie miał zbyt ciekawej miny, a prawie że płaczliwą, co nie wróżyło nic dobrego. Podszedłem do niego jakby nigdy nic obejmując ramieniem.

- Coś okey?

- Wooyoung nas wystawił.. znowu

- Wiedziałem -z denerwowałem się, nie ukrywam - Jak zwykle najpierw tak jasne przyjdę a potem kurwa wystawia nas.

- To ja mam propozycje, chodźmy do kina i tak nie mamy pełnego składu, więc nie mamy jak grać.

Wszyscy się zgodziliśmy więc poszliśmy. Wchodząc do kina, kogo spotkaliśmy?

Jakże wielkiego pana Jung Wooyounga. Wychodził z jakąś szmatą..

Wracamy do teraźniejszości
Pov Woo

No dobra, może kilka razy ich wystawiłem, ale za to nie powinni się chyba obrażać. To tylko kilka nie wypadów. A nawet jeśli to jak mam  niby to naprawić? Mam cofnąć czas i to naprawiać? Co jak co, ale w bajce ani w żadnej historii nie żyjemy by się ot tak sobie cofnąć. Jednak coś przydałoby się wymyśleć, no bo jak inaczej? A jakby tak..

- Pojedziemy na weekend nad morze?

- Co?

- No nad morze

- Że ty na nas zapraszasz na weekend nad morze ot tak sobie?

- No tak

- No dobra, jestem za

Wszyscy się zgodzili, omówiliśmy wszystkie szczegóły i rozeszliśmy się pakować, bo co jak co, ale po jutrze wyjeżdżamy. Moi wujkowie mają domek blisko morza, także nie musimy się martwić o nocleg, wystarczy jeden telefon i domek mój na jakiś tam okres czasu. Poszedłem jeszcze szybko na peron kupić 5 biletów bo już dostałem telefon, że Mingi, Jongho, Yunho. Wróciłem do domu, położyłem bilety na biurku i skończyłem się pakować. Pobiegłem jeszcze do sklepu, po ulubione przekąski i słodycze Sana.

--------
Sobota 17:00 peron
Pov. San

Yeosang został ze mną, oczywiście  wcześniej poinformował Woo, że go nie będzie. Nie mieliśmy zbytnio co zjeść, więc postanowiliśmy przejść się do sklepu. Ubraliśmy się i powędrowaliśmy do pobliskiego sklepiku, bo dalej nam się nie chciało. Podeszliśmy od razu po moje ulubione przekąski, bo jak by inaczej. Niestety los chciał bym na kogoś wpadł, a tym kimś był... Seonghwa a zaraz obok stał Hongjoon.

- Seonghwa? Hongjoon? A wy nie z Woo?

- Nie, nie chciało nam się.

- Ale skoro wy tu jesteście.. Mingi, Yunho i Jungho mieli nie przyjść... Ja Yeo jest ze mną... -wy padły mi zakupy z rąk - On na nas czeka od 6!

Wybiegłem ze sklepu i biegiem ruszyłem na peron.

Pov. Wooyoung

Mijały kolejne godziny a ich nie było, do tego telefon mi się rozładował. Świetnie... Siedziałem tu do późna, bo ciemno zaczęło się robić, więc wstałem, zebrałem swoje rzeczy i powolnym krokiem skierowałem się do wyjścia. Myślałem, że przynajmniej San przyjdzie.. Nigdy mnie nie wystawił, to był pierwszy raz. Przykro mi się zrobiło, czułem się.. Zawiedziony? Czyżby on też to samo czuł jak go wystawiałem? Czuje się podle, jeszcze nigdy tak się nie czułem, chłopaki... Mogli przynajmniej zadzwonić, napisać co kolwiek.. Moje oczy się momentalnie  zaszkliły, obraz mi się trochę rozmazał.. Z całego amoku wyrwał mnie znajomy mi głos.

- WOOYOUNG! BOŻE WOOYOUNG

Spojrzałem przed siebie, w moją stronę biegł... San?

- WOYOUNG -pod biegł do mnie i od razu rzucił mi się na szyje zamykając w mocnym uścisku, lecz po chwili się odsunął- Przepraszam, nie chciałem by tak wyszło, błagam wybacz mi. Nie chciałem byś czekał tutaj cały dzień. Jezu to moja wina, gdybym tylko wiedział, że Seonghwa i Hongjoon też cię wystawią, że będziesz czekał tu na nas..

Przerwałem mu przytulając go. Z moich oczu wy płyneły łzy. Zacząłem po prostu płakać, ale.. On chyba też, bo zaczął drżeć. Staliśmy w uścisku dość długą chwile. Nie ważne, że on nie przyszedł wcześniej, nie ważne ze mnie olał. Cieszyłem się, że jest teraz w tym momencie ze mną. Chciałem by tak zostało, ale trochę się bałem, że go stracę bo coś źle znowu zrobię...

------
Kolejny rozdział, kolejne moje wypociny. Mam nadzieję, że komuś się miło to czyta. Naprawdę się staram, chcę jak najlepiej ją napisać.
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM KTÓRZY TUTAJ ZE MNĄ ZOSTALI W TYM DZIELE.
W przyszłym tygodniu może się nie pojawić rozdziału, ponieważ mam egzaminy próbne. Chociaż się postaram. Z tego też powodu dziś jej dłuższy rozdział.

Painfull love | WoosanWhere stories live. Discover now