2. Espresso

959 71 1
                                    

Następnego dnia po południu do kawiarni żwawym krokiem wszedł Kim Namjoon. Zdyszany, widać było, że się spieszył, nie pokusił się nawet o zdjęcie płaszcza. Ignorując krzywe, bądź zwyczajnie zaciekawione spojrzenia innych klientów, którym zakłócił ogólną atmosferę ciszy i spokoju, podszedł prosto do lady, za którą niewzruszony stał Min Yoongi.

— Pilna sprawa do Jungkooka. Gdzie jest? — powiedział na jednym wdechu.

— Spokojnie — Yoongi nigdy nie był zwolennikiem pośpiechu. Lubił wszystko załatwiać bez presji, w swoim własnym tempie. — Poszedł do łazienki, zaraz przyjdzie. Kawy?

— Tak, poproszę. Przy tej ilości snu każda pomoc się przyda. — Min spojrzał ze współczuciem na mężczyznę przed sobą. Rzeczywiście wyglądał, jakby spał raptem kilka godzin, podczas których i tak jego mózg zajmował się pracą.

— Espresso? — w odpowiedzi Namjoon tylko pokiwał głową.

W tym momencie Jungkook pojawił się za ladą, witając się z Kimem. Widząc wyraźne zmęczenie na jego twarzy, brunet wyszedł z propozycją:

— Nie chciałbyś zatrudnić sobie asystenta? Nie musiałbyś wtedy harować tyle godzin na dobę. I tak uważam, że cię wykorzystuję — słysząc ostatnie zdanie, prawnik prędko zaprzeczył, mówiąc, że ani trochę nie czuje się wykorzystywany i wszystko jest okej.

— Bzdury. Nie jest wszystko okej, jesteś w chuj zmęczony — wtrącił się właściciel kawiarni, stawiając przed Namjoonem cudownie pachnący napój i przewracając oczami. Yoongi znany był ze swojej bezpośredniości. Zawsze szczery do bólu. Możliwe, że czasami obrażał tym kogoś, jednak w większości przypadków jego przyjaciele i znajomi byli mu za to wdzięczni.

— Może rzeczywiście zatrudnię sobie kogoś do pomocy…

Potem Jungkook podpisał jeszcze parę ważnych dokumentów, których treści prawdę mówiąc nie rozumiał. Ufał jednak Namjoonowi, jeszcze nigdy nie zaszkodziło mu postępowanie według jego decyzji, więc mógł bez wyrzutów sumienia napisać swoje nazwisko na kartkach przyniesionych przez Kima, nawet bez uprzedniego czytania, co się na nich znajduje.

Następnie Kim w takim samym jak wcześniej pędzie wyszedł z Coffee Cloud, prawdopodobnie udając się do kancelarii, by tam pochłonęła go ciężka i męcząca praca.

Następną godzinę Jungkook spędził z własnymi myślami. Był to ten czas w ciągu dnia, kiedy klientów było mało, jeśli w ogóle byli. Dorośli siedzieli w pracy, dzieci i nastolatkowie w szkole, natomiast starsze babcie… właściwie nie wiadomo było, co robiły, jednak z pewnością nie chodziły do kawiarni.

Zazwyczaj Jeon słuchał wówczas muzyki lub oglądał seriale na laptopie, który trzymał pod ladą. Zdarzały się jednak takie dni, kiedy zastanawiał się nad różnymi kwestiami. Jak dzisiaj. Wydawać by się mogło, że Jeon Jungkook ma w swoim życiu wszystko, czego mu potrzeba. Satysfakcjonującą pracę, mnóstwo pieniędzy, prawdziwych przyjaciół i sporo znajomych. Jednakże w tej całej układance brakowało jednego kluczowego elementu. Miłości. Nie chodziło już nawet o miłość rodzicielską (na której nadmiar też nie mógł narzekać), ale o prawdziwą, najpiękniejszą z możliwych, miłość romantyczną. Chciał mieć kogoś, kim mógłby się opiekować, wymieniać pocałunki, przytulać podczas oglądania filmu. Te wszystkie z pozoru drobne czynności, były tym, czego brakowało Jungkookowi do pełnego szczęścia.

Sprawa wydawała się prosta. Jungkook był przecież idealnym kandydatem na chłopaka. Młody, przystojny, dobrze zbudowany, z dużą ilością pieniędzy, miły, sympatyczny, uczynny, uśmiechnięty, lojalny, szczery… Ideał, czyż nie? Oczywiście miał też swoje drobne wady, takie jak chociażby tendencja do spóźniania się, brak chęci do nauki nowych rzeczy, czy okazjonalna nadmierna próżność, ale nie to było problemem.

Jungkook był homoseksualny. Każdy z jego przyjaciół wiedział o tym i akceptował go w stu procentach, ale nie ukrywajmy, nie jest łatwo być gejem. Po pierwsze społeczeństwo w dalszym ciągu nie rozumiało, ani nie akceptowało homoseksualizmu w pełni. Wszyscy wiedzieli, że lepiej się tym nie chwalić, bo zawsze znajdzie się taki, od którego oberwie się za to w mordę. W dodatku, jak brunet miał znaleźć sobie chłopaka, skoro nie miał bladego pojęcia, kto ze spotykanych przez niego na co dzień chłopaków również jest gejem? I nie, nie ma czegoś takiego, jak “wyglądać gejowo”.

W związku z tym, Jungkook cierpiał w swojej samotności, mimo że praktycznie cały czas otaczany był przez ludzi.

Gdy tylko Hobi przyszedł na swoją zmianę i zobaczył zmarnowaną minę swojego przyjaciela, zapowiedział:

— Wyciągamy cię dzisiaj z Yoongim hyungiem na piwo. I nie masz nic do gadania.

Jungkook, Hoseok i Yoongi siedzieli na krzesełkach przy barze, pijąc miarowym tempem zamówione piwo. W tle słyszeli postukiwanie szklanek i kieliszków, cichsze i głośniejsze rozmowy. Gdzieś tam, z radia, grała muzyka - jedna z tych neutralnych, której każdy jest w stanie słuchać.

Jungkook pił już kolejną szklankę. Niestety, alkohol zamiast rozluźnić i uwolnić Jeona od problemów sprawiał tylko, że coraz szybciej i mocniej zaczynały się one obijać o wnętrze jego głowy. W skutek czego, patrzył się przed siebie z coraz bardziej przygnębionym wyrazem twarzy.

— Co się dzieje, że masz dzisiaj taki humor? — spytał Jung, szczerze zmartwiony stanem Jungkooka.

— Nic — Yoongi prychnął na tą odpowiedź i, wedle swego zwyczaju, przewrócił oczami.

— Ta, a ja jestem prima baleriną.

— No to… — procenty spowodowały, że brunet nawet nie próbował dłużej udawać, że wszystko gra. — Chciałbym w końcu mieć chłopaka. I uprzedzając to, co chcesz powiedzieć, Yoonie hyung, nie chłopaka do przelecenia, tylko do pokochania — tu stało się jasne, że najmłodszy zaraz się rozklei, ale jego przyjaciele nie widzieli sensu w jakimkolwiek zapobieganiu temu. Czasem dobrze jest dać upust emocjom. — Chciałbym czuć, że ktoś mnie kocha, że komuś na mnie zależy. Robić mu urocze niespodzianki, chodzić na romantyczne, albo zwariowane randki…

Pierwsze łzy zaznaczyły drogę od kącika oka, przez policzki, po rozchylone lekko wargi. W tamtym momencie Kook wyglądał jak mała kupka smutku i rozpaczy i jego hyungom serca ścisnęły się na ten widok. Hoseok pospieszył, by mocno przytulić przyjaciela i powiedzieć słowa pocieszenia:

— Niektórzy mówią, że wszystko przychodzi w swoim czasie. Jestem pewien, że gdzieś tam, czeka na ciebie uroczy i seksowny chłopak i stworzycie cudowną, słodką do porzygu parkę. Musisz być tylko cierpliwy i podążać za swoim sercem, tak?

Za to właśnie wszyscy kochali Hobiego. Na co dzień żartował i śmiał się, umilając innym czas, a gdy ktoś potrzebował otuchy i pocieszenia, pokrzepiającym tonem wygłaszał piękne sentencje, w które człowiek zawsze wierzył. Bo taki właśnie był Jung. Dawał nadzieję. Był nadzieją.

A co gdyby ktoś powiedział wycierającemu teraz słoną ciecz z policzków Jungkookowi, że miłość jest bliżej, niż mu się wydaje? I że wcale nie będzie musiał czekać tak długo, by zaznać tego jedynego, wyjątkowego uczucia?

Coffee Cloud • Taekook • AsexualOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz