10.Café frappe

844 62 2
                                    

Po udanym spotkaniu (randce?) Jungkook odwiózł Taehyunga do domu. Stali właśnie przed drzwiami wejściowymi i Tae po krótkiej walce ze sobą zdecydował się dać starszemu szybkiego buziaka w policzek. Brunet nie zdążył nawet zareagować, a co dopiero złożyć jakieś zdanie, ponieważ Kim szybko uciekł do środka, zawstydzony swoim własnym zachowaniem.

Nie zmieniało to jednak faktu, że Jungkook uśmiechnął się na ten gest jak głupi do sera i mruknął ciche “do zobaczenia, słodziaku”.

Taehyung z impetem wbiegł do swojego pokoju i tak jak stał, rzucił się na łóżko. Randka (stwierdził, że może ją tak nazwać) była cudowna, Guk nie naciskał na nic, zwyczajnie miło spędzali czas. Nie było ani trochę niezręcznie, za co szarowłosy był naprawdę wdzięczny (sam nie wiedział komu), a Taehyung tylko przekonał się, że z Jungkookiem nawet łyżwy nie wydawały się takie straszne. Choć siniaki i tak pewnie będzie miał.

Tym bardziej Kim zastanawiał się czy w ogóle zamierza w najbliższym czasie przyznawać się Jeonowi do swojej orientacji. Z jednej strony wypadałoby, bo możliwe, że chłopak oczekuje od niego czegoś konkretnego i jak prawda wyjdzie na jaw, brunet może uznać czas z Taehyungiem za stracony. Z drugiej strony Taehyung tak bardzo nie chciał pozbywać się szansy na znalezienie chłopaka, że trochę samolubnie postanowił, że na razie nic nie powie.

Taehyung pod tym względem był realistą i wiedział, że młodzi mężczyźni mają swoje potrzeby seksualne. Jeśli Jungkook chociaż trochę chciał umawiać się z Tae, mógłby być bardzo zawiedziony. Ludzie nie chcą być z osobami aseksualnymi ze  względu na to, że nie wyobrażają sobie związku bez seksu. Co nie jest do końca logicznym myśleniem, ponieważ część osób aseksualnych uprawia seks, tym bardziej z partnerem, z którym są związane emocjonalnie. Ale Taehyung już wiele razy przekonał się, że “to nie to samo”. Niezbyt rozumiał co jego rozmówcy mieli wówczas na myśli, lecz z jego dociekań nic nie wyszło, gdyż nikt nie potrafił mu tego wyjaśnić. Dlatego chłopak żył w przeświadczeniu, że jeśli miałby kiedyś wejść w stały związek, to tylko z inną osobą aseksualną. Tak byłoby im obu wygodniej i łatwiej.

Jednak teraz Taehyung postanowił pobyć egoistą i zataił tą małą informację o sobie dla siebie. Wiedział, że prędzej, czy później obróci się to przeciwko niemu, ale chociaż przez chwile chciał być w normalnej realcji, aby ta druga osoba nie patrzyła na niego przez pryzmat jego seksualności.

Jungkook chciał czas po randce (miał nadzieję, że Tae też tak odbierał to spotkanie) spędzić u siebie w apartamencie, leżąc na kanapie przed telewizorem, rozpamiętując każdy uśmiech Kima.

Jego plany popsuł Namjoon, który zadzwonił do niego krótko po tym, jak odjechał spod domu Taehyunga. Powiedział, że jest potrzebny do podpisania ważnych dokumentów o współpracy z inną kancelarią, a prawnik ma tyle roboty, że nie może wystawić nosa poza budynek.

W związku z tym, Jeon zamiast zjechać w ulicę prowadzącą do swojego mieszkania, skierował się w stronę centrum Seulu, chcąc jak najszybciej mieć to z głowy.

Po dojechaniu na miejsce, nie musiał nawet pokazywać legitymacji, zarówno sekretarka, jak i ochrona bardzo dobrze wiedzieli kim jest, dlatego bez zatrzymywania się, mógł się udać do gabinetu Namjoona.

— Cześć — rzucił, przekraczając próg pomieszczenia. Widząc jednak nieznanego mężczyznę, stojącego koło biurka Kima, postanowił przywitać się bardziej oficjalnie. — Dzień dobry, Jeon Jeongguk.

— Kim Seokjin — przedstawił się ciemnowłosy z łagodnym uśmiechem na twarzy.

— To mój asystent, jeszcze go nie spotkałeś, ale stwierdzam, że zatrudnienie go było bardzo dobrym pomysłem. Wreszcie nie mam wrażenia, że się z niczym nie wyrabiam — wyjaśnił Namjoon. Przeczesał swoje białe kosmyki włosów i uśmiechnął się do Seokjina, ukazując tym samym dołeczki w policzkach.

— Miło mi cię… pana poznać.

— Jak chcesz, możemy być na “ty”. Dla mnie to nie problem — powiedział od razu Kim, zauważając, że Jungkook nie jest przyzwyczajony do oficjalnego języka i zwrotów. Brunet pokiwał głową i mruknął ciche “dziękuję”.

— W takim razie…

Okazało się, że papierów jest strasznie dużo i mężczyźni spędzą nad tym przynajmniej parę godzin. Głównym problemem było to, że Jungkook musiał podjąć parę decyzji, a nie znał się na tym ani trochę, przez co Kimowie musieli wszystko od początku mu tłumaczyć. Tak to jest, kiedy w ogóle nie interesuje się swoją firmą.

W międzyczasie Namjoon zatelefonował do sekretariatu, prosząc, żeby ktoś przyniósł im na górę kawy, bo inaczej padną ze zmęczenia. Każdy miał za sobą męczący dzień, więc było to zrozumiałe.

Gdy kończyli już pracę, na dworze dawno było ciemno, zegar na ścianie wskazywał parę minut po dziewiątej. Namjoon wstał ze swojego fotela z zamiarem przeciągnięcia się, jednak jego wrodzona moc destrukcji spowodowała, że potrącił ręką kawę Seokjina, stojacą na biurku. Napój spadł na podłogę, rozlewając się. Na szczęście nikt nie został ochlapany.

— Namjoon! — krzyknął Seokjin, najwidoczniej zbyt zmęczony, by trzymać swoje nerwy na wodzy. — Moje frappe!

— Jinnie, przepraszam, wiesz, że to nie było specjalnie — zaczął od razu białowłosy, przerażony podniesionym głosem najstarszego.

— Ciekawe, że zawsze to ty musisz coś zrzucić, stłuc, poplamić i tak dalej — kontynuował Kim. — To już nie jest nawet słoń w składzie porcelany, to jest bóg destrukcji! No ale nic, w końcu nic takiego się nie stało — Seokjin był widocznie załamany zdolnościami swojego przełożonego, ale tylko westchnął, bo nie miał siły się kłócić.

Kiedy Jungkook patrzył z boku na ich słowną przepychankę, przez chwilę przez jego głowę przemknęła mu myśl, że zachowują się w tym momencie jak stare małżeństwo. Zaśmiał się jednak na niedorzeczność tego porównania.

— Ja już będę jechał do domu — oznajmił, gdy tamci najwidoczniej skończyli.

— Poczekaj, pójdę z tobą na parking. Idziesz z nami? — spytał Seokjina.

— Nie, ja jeszcze muszę wziąć kilka dokumentów z mojego gabinetu. Do zobaczenia.

Pożegnali się, a gdy Jungkook znalazł się z Namjoonem na zewnątrz, z ciekawości zapytał:

— Jesteś w dobrej relacji ze swoim asystentem, co nie? — żarówka latarni ulicznej nie było może najlepszym oświetleniem, jednak Kookowi wydawało się, że jego kolega się zarumienił.

— Znaczy… dobrze się dogadujemy i tyle.

— Może wreszcie będziesz miał jakieś ciekawe towarzystwo w tym biurze, nie to co te dziadki w garniakach, co tam pracują — zażartował brunet, szczerze ciesząc się, że Joon w końcu znalazł sobie kogoś do pomocy i nie będzie musiał się tak przemęczać.

Taehyung właśnie leżał na swoim łóżku, gotowy do spania, z smartfonem w dłoni. Od piętnastu minut na zmianę pisał i kasował wiadomość do osoby zapisanej uroczo jako ❤Jungkookie❤. Finalnie, po wielu wewnętrznych bojach, zamknął oczy i szybko, zanim zmieniłby zdanie, przycisnął ikonkę “wyślij”. Odetchnął z ulgą, ponieważ teraz nie miał wpływu na to, co się stanie. A niech sobie Jungkook myśli, co chce.

Jeon wycieńczony po dniu pełnym wrażeń nie marzył już o niczym innym, jak szybkim prysznicu i pójściu spać. Pogasił już światła w całym mieszkaniu i właśnie miał zamiar położyć się do łóżka, gdy usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości.

Chciał to zignorować, jednak coś go tknęło i podszedł do szafki, na której leżał telefon. Odblokował go, by zobaczyć smsa od osóbki nazwanej przez niego Taetae❤❤:

Dobranoc :*

To wystarczyło, żeby na twarzy Jungkooka znikąd pojawił się szeroki, króliczy uśmiech.

Dobranoc <3

-----------------------------------------------------------------
Trochę namjina w tym rozdziale 😙

Coffee Cloud • Taekook • AsexualWhere stories live. Discover now