Rozdział 12

365 33 3
                                    

Do sądu pozostało: 5 miesięcy

Louis' POV

Białe strony. To wszystko, co widzę- są tam słowa, jednak nic one nie oznaczają. Położyłem dłoń na klatce piersiowej próbując ślepo uspokoić swój szybki oddech, ale było to bezcelowe. Kolejny atak paniki? Drugi raz już tego miesiąca. Każdy kolejny dzień, zbliżający mnie do sądu przyprawiał mnie o atak. Czasami uspokajałem się zanim strach uderzył, ale czasem- nie mogłem.

Tak jak teraz.

Napiąłem szczękę jak dłonie zadrżały mi w zdenerwowaniu. Złość i rozpacz utknęły w moim ciele, podczas kiedy łzy spływały po mojej twarzy.

Uspokój się, Lou.

Właśnie wtedy coś się zmieniło- tak naprawdę to nie za wiele - ale ten głos...

Louis, wszystko jest dobrze, jest dobrze, przysięgam!

- Gray? - prawie krzyknąłem, mój głos uderzył w ściany mojego pustego mieszkania. Strach zniknął jak wstałem z biurka i przeszedłem do salonu, potem zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu, upewniając się, iż jestem sam- i tak, byłem sam.

Ty-tobie naprawdę na niej zależy?

Chwilę mi zajęło zanim uświadomiłem sobie, kto do mnie mówi.

- Tak, zależy i to bardzo. - powiedziałem, a moje emocje wypełniały każde moje słowo. Usłyszałem westchnięcie i mruknięcie czegoś niezrozumiałego, dopóki silny wiatr nie wtargnął do mojego pokoju i zamknął strony książki o moim klanie, przechodząc do końca ksiażki.

McDonald, wszystko, o czym musisz wiedzieć.

Powiedział głos jak spojrzałem na strony, a radość owiała moją twarz.

- Dziękuję ci bardzo. - mruknąłem, siadając naprzeciwko książki.

Nie przyzwyczajaj się.

I tak szybko jak się pojawił, tak szybko głos zniknął, a ja zacząłem czytać.

KLANY: MCDONALD

Klan ptaków, McDonaldowie są najmądrzejsi i najszybsi ze wszystkich klanów, znikają i pojawiają się przez stulecia. Są znani z zaangażowania w życie kulturalne ludzi, a poza tym są bardziej znani z bycia niezależnymi niż klan Stylesów, które tęsknią za każdym ze swoich dzieci.

Stwórcą klanu McDonald był Chase "Łowca" McDonald i był sojusznikiem z Bloo Tomlinson. Mówi się, że tego dnia mieli romans, oboje mając małżonka wcześniej niż miał zapaść sąd.

McDonaldowie przyczynili się do nieśmiertelnej mocy klanu poprzez dawanie rzadkiego pióra orła, książki i fiolki, która nie była znana nawet dzisiaj.

Czytałem przez blisko godzinę, notując na dłoniach dopóki nie zadzwonił mi telefon i nie patrząc na numer, odebrałem.

- Halo?

- Louis! Jest taki zamiar pójścia do doków i zastanawiam się, czy chciałbyś iść? - zapytała się mnie. Zaśmiałem się i lekko uśmiechnąłem, skinęłam nim dotarło do mnie, iż nie może mnie widzieć.

- Z przyjemnością, Gray. - powiedziałem wesoło, mając nadzieję, że uświadomiła sobie jak radosny byłem z tego powodu, iż oficjalnie szliśmy na drugą randkę.

- Oh, naprawdę? To super! Widzimy sie za godzinę? - zapytała. Zgodziliśmy się, po czym się rozłączyłem, uśmiechając jak idiota.

Wstałem i poszedłem do małej szafki, wyciągając z niej bluzę z Little Green Cars, którą dała mi Gray, oraz niebieskie, rozdarte jeansy, czarne tomsy i czarną beanie. Przebrałem się szybko i chwyciłem kluczyki od swojego samochodu. Następnie zamknąłem drzwi od mieszkania i wyszedłem.

Inked ~ tłumaczenie // L.T.Where stories live. Discover now