Rozdział 13

310 33 4
                                    

Gray's POV

- Louis - powiedziałam poważnie, zaciskając szczękę, gdy patrzył na wszystko byle nie na mnie.

- Gray... To nic. - zabrał w końcu głos, zachowując się tak poważnie jak tylko mógł.

- Myślisz, że jestem naiwna albo głupia? - zapytałam, krzyżując ramiona i wpatrując się w niego sfrustrowana. On westchnął i chwycił moje nadgarstki, wyciągając nas na parking, z dala przechodniów. - Louis, gdzie my idziemy? - krzyknęłam, nie przejmując się, kto mnie usłyszy. Chciałam uzyskać tylko odpowiedzi.

Zignorował moje krzyki dopóki nie dotarliśmy do jego auta. Otworzył szybko drzwi od pojazdu.

- Wsiadaj. - rzekł, patrząc na moje buty.

- Powiedz mi, o co tu do cholery chodzi, Louis albo przysięgam-

- Przysięgam, że ci powiem, wsiadaj! - krzyknął.

Zmarszczyłam brwi i weszłam do środka, a on zamknął za mną drzwi. Obszedł samochód i wsiadł od strony kierowcy, zapinając pasy i odpalając silnik.

- Gray, ja nie jestem normalny.

- Powiedz mi coś, czego nie wiem.

- Mówię poważnie! - jęknął, jadąc szybko.

- Louis uspokój się. - powiedziałam, czując niepokój.

- Nie chcę się uspokoić, Gray! Tak bardzo starałem się uchronić cię od tego gówna, a ty wywierasz na mnie presję, bym ci powiedział!? Dobra, tak kurwa zrobię! - z każdym kolejnym słowem, jakie opuszczało jego usta, jego głos brzmiał na coraz bardziej sfrustrowany. - Pomyśl o twojej ulubionej chwili ze mną. - powiedział spokojnie, stając na poboczu.

Oddychałam ciężko, kiedy uświadomiłam sobie, o co mnie pyta. Przełknęłam ślinę i spróbowałam wrócić do mojego ulubionego momentu z Lou.

- Nie mów mi, tylko o tym pomyśl. - szepnął. Zamknęłam oczy i pomyślałam o chwili, gdy Louis był po raz pierwszy w moim pokoju.

- Wow - powiedział jak podszedł do zagranicznych filmów i wyciagnął  jeden z nich. - Battle Royale 2000! Uwielbiam ten film. - mruknął jak odłożył go na miejsce i podszedł do mnie. - Stajesz się z sekundy na sekundę coraz bardziej intrygująca. - powiedział, stojąc naprzeciwko mnie.

- Moment, kiedy przyszedłem poznać prawdziwą ciebie. Dziewczynę, która była zakochana w filmach, książkach i muzyce i nie przeszkadzała jej samotność i lubiła być sobą. Twój pokój to odzwieciedlał, a twoją ulubioną chwilą... Byłem ja, widząc prawdziwą ciebie po raz pierwszy. - powiedział, sprawiając, iż powoli otworzyłam oczy.

- Skąd to wiedziałeś? - zapytałam, prawie szepcząc.

- Ponieważ, Gray, potrafię czytać w myślach! Pamiętasz jak ci mówiłem, że umiem czytać język ciała?! Kłamałem. Wiedziałem, co było nie tak, o wiedziałem, co on myśli.- krzyknął dokuczliwie.

- Kłamiesz. - mruknęłam. To nie jest logicznie możliwe, nie może być.

- Chciałbym. Cholernie chciałbym kłamać. - wymamrotał, pocierając czoło w frustracji. Siedzieliśmy w ciszy, dopóki nie zaczęłam go przepytywać.

- Jak?

- Jestem jednym z klanów. Klany to grupa nadprzyrodzonych istot. Każdy indywidualny klan ma specjalne umiejętności i talent, a mój klan, klan Tomlinsonów, wyróżnia się czytaniem w myślach i kontrolowaniem umysłu. - przyznał. 

Zaczęłam się zastanawiać i mimowolnie przypomniałam sobie moment, kiedy czułam jakbym to nie ja mu powiedziała, że zgadzam się iść z nim na drugą randkę.

Zmusiłeś mnie do tego, bym wyszła z tobą drugi raz. - szepnęłam.

Pokręciłam głową.

Nie, to nie może być możliwe, robi sobie ze mnie jaja.

To śmieszne.

- Jest też klan Malików, Horanów, Paynów, Mikaelsonów, Mandrove'ów, Stylesów i- zrobił pauzę - McDonaldów. 

Patrzyłam prosto przed siebie, a on musiał to odebrać jako zaproszenie do kontynuowania, ponieważ właśnie to zrobił.

- W każdym pokoleniu jest coś takiego, co nazywa się sąd ostateczny. Podczas sądu wybierana jest trójka. Trójka jest najpotężniejszymi bestiami znanymi człowiekowi; wampir, wilkołak i czarownica.

- Louis, co ty do  cholery gadasz. - mruknełam, przerywając jego mowę.

- Gray, ja-

- Nie, Louis, posłuchaj mnie. - powiedziałam wściekle jak odwróciłam sie do niego twarzą. Wyglądał na zaskoczonego i nieco zranionego faktem, iż zareagowałam w ten sposób. Byłam tak mocno rozdarta tym, że mnie okłamywał, że nie wiedziałam, w jaki inny sposób zareagować. - Chciałam tylko pieprzonej odpowiedzi, skąd wiedziałeś, co ci idioci mówilI! Nie potrzebuję kłamstw o tym, że jesteś nadprzyrodzoną osobą! - byłam gotowa opuścić jego auto.

- Chcesz dowodu? Dobra! Dam ci dowód! - krzyknął zanim moje dłonie samoczynnie znalazły się na policzkach Louisa. - Czy to nie jest wystarczający dowód? Czy chcesz więcej?! - krzyknął sfrustrowany. 

Gdy nie odpowiadałam, moja głowa była blisko jego, nasze nosy się stykały.

- Louis, ja-ja ja nie- Nie potrafię-

Jąkałam się. Mówił na poważnie, był szczery, nie kłamał.

- Potrafisz to zrozumieć. - mruknął, kładąc dłonie na mojej talii jak dotarło do mnie wszystko to, co powiedział.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytałam w końcu jak uświadomiłam sobie, czemu mi powiedział. Gdybym nie złapała go na gorącym uczynku, jakie były szanse na to, że dowiedziałabym prawdy?

- Ja.. Nie chciałem, żebyś była w to zamieszana. - powiedział po kilku minutach ciszy. Odsunęłam się od niego jak najdalej i zapiełam pasy.

- Zawieź mnie do domu.

*

- Gray, proszę nie bądź taka. - krzyknął Louis jak opuściłam jego samochód, kiedy zatrzymaliśmy się przed moim domem, po niezręcznej podróży.

- Louis, potrzebuję trochę czasu, okay? - powiedziałam, stojąc przed moimi drzwiami.

- Jak długo? - zapytał, brzmiąc na zasmuconego.

- Tydzień. - odpowiedziałam w końcu.

Odwróciłam się, by otworzyć drzwi, gdy Louis chwycił moje nadgarstki, sprawiając, bym stanęła z nim twarzą w twarz.

- Gray McDonna, jestem tak beznadziejnie i szaleńczo w tobie zakochany, że perspektywa nie rozmawiania z tobą przez tydzień przyprawia mnie o mdłości.

Taki króciutki rozdzialik:) Co myślicie?

Inked ~ tłumaczenie // L.T.Where stories live. Discover now