Rozdział 3

733 45 1
                                    

Wraz z Louisem zostawiliśmy dzieci z Marią, aby zajęła się nimi, podczas, gdy my pójdziemy na lunch. Za około dwie godziny, skończę swoją zmianę i będę bardziej niż gotowa na to, by zostawić Louisa i te jego pełne życia ręce. 

Gdy dzieci robiły zadania z alfabetem jak ja mówiłam,  Louis trzymał swoją dłoń na moim biodrze. Dzieciaki tego nie rozumiały, ale miałam zaciśnięte zęby i próbowałam strząsnąć jego rękę, jednak bezskutecznie.

Sprawię, że będziesz to krzyczeć.

Te słowa dzwoniły mi w głowie, powodując u mnie westchnięcie pełne frustracji, kiedy zaczęłam iść ulicą do kawiarenki, gdzie pracowała Cora. Weszłam do środka i zostałam powitana przez nią machającą ręką. Trzymała w dłoni kawę dla starszej pani.

- Hej Gray. - powiedziała, ocierając kasę i nadal się uśmiechając. Jej proste, blond włosy związane były w koka.

- Hej Cora, mogę dostać-

- Mrożoną Moccę, z ekstra bitą śmietaną i kolosalnym ciastkiem czekoladowym?

- Jakiej wielkości Mocca?

- Dużą.

- Tak dobrze mnie znasz. - zaśmiałam się, kiedy ona się uśmiechnęła i wzięła za robienie mojego zamówienia. Jak usłyszałam otwierające się drzwi, wyjęłam zmiętą dwudziestkę z kieszeni.

- Kończę o 13:30, wpadniesz do mnie? - zapytała, podając mi moccę, po czym poszła wziąć ciastko.

- Zapłacę za ciebie. - powiedział ktoś za mną w momencie, gdy chciałam podać Corze pieniądze. Louis wręczył jej dwudziestaka, a chwilę później ona wydała mu ostrożnie siedem funtów reszty.

- Więc widzimy się później u mnie? - uśmiechnęła się do mnie.

- Jasne, pa Core.

- Pa Gray. - pożegnała się ze mną, a następnie odwróciła do Louisa, kiedy ja wyszłam na zewnątrz i zajęłam miejsce przy stoliku. Wyjęłam telefon i włączyłam iBooks, zaczynając czytać blogga Charlotte, popijając kawą i jedząc ciastko. 

Drzwi  się otworzyły, a potem Louis wyszedł ze sklepu, trzymając w dłoni gorącą kawę i siadając naprzeciwko mnie. Nadal czytałam w swoim telefonie, podczas gdy on się we mnie gapił, jakbym była jakimś rzadkim stworzeniem.

- Louis, czego ty chcesz? Dlaczego nie zostawisz mnie samej? - zapytałam w końcu, kładąc komórkę na swoich kolanach.

- Chcę cię poznać. I samą? Przez większą część roku zostawiałem cię samą.

- Yeah, ale czemu teraz?

- Cóż.. A czemu nie? 

Siedzieliśmy w ciszy, utrzymując kontakt wzrokowy. Jego oczy były niebieskie, niczym lśniący ocean, a źrenice miał rozszerzone. Patrzył uważnie w moje zielone jak trawa oczy.

- Masz urocze oczy. - powiedział w końcu.

- Dziękuję. - odpowiedziałam, koncząc ciastko, a potem kontynuując swoją Moccę.

- Nadal wychodzimy dziś o ósmej. - rzekł, a jego oczy przybrały głębszy odcień niebieskiego.

- Dobra, gdzie idziemy?

- Gdzieś. Ubierz sukienkę. - powiedział, gdy  poczułam jak kładzie swoją dłoń na moim kolanie.

- Przynajmniej miej trochę przyzwoitości i nie rób tego przy dzieciach.

- Oh no proszę cię, one myślą, że cię masuję, czy coś. 

Wstał i zajął miejsce obok mnie, a potem przesunął swoją  dłoń wyżej, do mojego uda.

Inked ~ tłumaczenie // L.T.حيث تعيش القصص. اكتشف الآن