Rozdział 15

443 33 1
                                    

Louis' POV

Nie mogę oddychać. Nie mogę oddychać. Czuję ciężar na swojej klatce piersiowej i po chwili czuję jego koniec. Czuję to. O Boże, umrę.

I tak po prostu, ot tak, ból zniknął.

Co się dzieje? Zamyśliłem się, wstając i będąc całym spocony, oderwałem się od materaca. Atak paniki nie mógł sobie odejść, próbowałem tego, więc jedynym powodem, dla którego zniknął był kontroler nastroju. Nie miałem takich zdolność jak on, ale znałem kontrolerów nastroju- Paynowie.

- Payne? - zawołałem, nie wiedząc, który dokładnie włamał się do mojego mieszkania, podczas mojego ataku. Członkowie klanu Payne'ów mogą zatrzymać, tworzyć lub kontrolować cały nastrój, humor. Ruth była od złości, Geoff frustracji, a Karen wyszła za mąż za kogoś z klanu, więc to oznaczało tylk jedno-

- Wieki cię nie widziałem, Lou. - powiedział, wychodząc zza moich drzwi. Liam Payne - kontroler nastroju wewnętrznego spokoju - szedł w moją stronę, po czym wyciągnął rękę, by uściskać ją z moją.

- Hej kolego. - powiedziałem z zapartym tchem i uścisnąłem jego dłoń, po czym szybko ją cofnąłem. - Dlaczego nie zapukałeś? - zapytałem, ciekaw, czemu włamał się do mojego domu, by mnie zobaczyć. 

Westchnął i potarł dłonie, posłał mi pełen litości wzrok.

- Rada mnie przysłała, by cię przyprowadzić. - powiedzial, jego głos się trząsł.

Oczy mi lekko wyszły z orbit jak powoli to do mnie docierało. Sąd miał się odbyć za pięć miesięcy, więc czemu chcą mnie teraz zobaczyć?

- Nadal to nie wyjaśnia tego, dlaczego włamałeś się do mojego domu. - powiedziałem, próbując zyskać tyle czasu, ile tylko mogłem.

- Czarownica mnie przysłała. - wymamrotał. O nie, o boże, nie.

- Czemu przysłała ciebie, a nie głowy twojego klanu? 

Przełknął ślinę i potarł twarz, nim na mnie spojrzał, wzdychając.

- Mój ojciec zaginął. Od prawie roku go nie ma, a odkąd Ruth odmówiła tej pozycji, ja jestem głową naszego klanu, do czasu Sądu. - odpowiedział, oczywiście zirytowany i zasmucony.

- Oh, przykro mi Liam, ja-ja nie wiedziałem. - odparłem poważnie, klepiąc go po ramieniu. 

On westchnął i wymusił uśmiech, skinając w moją stronę.

- Chodźmy Lou, wiesz, że Czarownica nie lubi czekać. - powiedział.

- Okay, więc jak się tam dostaniemy? - zapytałem, przenosząc cały swój ciężar ciała na jedna stopę.

Liam bawił się czymś w swojej kieszeni, a potem wyjął dwie fiolki z jasnoróżowym płynem rozlewającym się w środku.

- Eliksir transportu. Zazwyczaj trzeba pomyśleć o lokalizacji, zanim się go wypije, ale ten jest już  zaprojektowany tak, byśmy bezpośrednio dostali się do pokoju Rady.

- Słodko. - powiedziałem, nie bardzo wiedząc jak dokładnie na to odpowiedzieć.

- Wypij to po prostu i będziemy mieć to za sobą. - odpowiedział.

Oboje się zaśmialiśmy odrobinę, nim otworzyliśmy nasze fiolki. Wziąłem ciężki oddech, nim wypiłem kwaskowaty, spieniony płyn w dwóch łykach, czekając na to aż zzwymiotuję, nagle usłyszałem buczenie.

Mrugnąłem. Widziałem tylko ciemność.

Kolejny raz mrugnąłem. Poczułem intensywny wiatr i jasne światło jak dotarłem do celu.

Inked ~ tłumaczenie // L.T.Where stories live. Discover now