Rozdział 7

586 38 9
                                    

x=27,6

Wypuściłam ciche westchnięcie ulgi, gdy skonczyłam robić swój test z algebry. Kiedy Louis wyszedł wczoraj, pamiętałam, iż miałam sprawdzian następnego dnia i zarwałam nockę, będąc tylko i wyłącznie na redbullu i kawie przez cały ten czas. Wujek David próbował dopytywać się mnie o Louisa, jak się poznaliśmy, dlaczego się z nim spotykam, a nie z kimś innym (na co mu odpowiedziałam pogardliwym śmiechemi powiedziałam, że 'to się nigdy nie wydarzy'), a gdy uświadomił sobie jak bardzo jestem skoncentrowana na zadaniach, odpuścił z krótkim 'bądź ostrożna'. Nie do końca wiedziałam, czy sobie to wymyśliłam, czy naprawdę usłyszałam, że 'on nie jest normalny'.

Podeszłam do pana Cartera i uśmiechnęłam się, gdy podałam mu test. Zazwyczaj byłam ostatnią osobą, która kończyła sprawdziany, ponieważ kilkanaście razy sprawdzałam odpowiedzi, upewniając sie, iż wszystko jest idelanie. Z wyjątkiem matematyki, która, moim zdaniem, była najcięższym przedmiotem. 

Wyszłam z klasy w momencie, kiedy zadzwonił dzownek, sygnalizując koniec czwartej lekcji, a początek przerwy na lunch.

Skierowałam się na główny dziedziniec, wyciągając z kieszeni słuchawki i podłączając je do telefonu, po czym włożyłam je sobie do uszu. Szłam w rytm muzyki, wpatrując się w swoje stopy, idąc do drzewa, gdzie normalnie przesiadywałam z Avery i Corą. Zawsze byłam tam pierwsza, ponieważ klasa pana Cartera była blisko dziedzińca. Usiadłam pod drzewem, krzyżując nogi i wdychając rześkie, styczniowe powietrze.

Miałam zamiar zmienić piosenkę na Paramore, kiedy poczułam na sobie spojrzenia. Po prawej stonie stały dwie dziewczyny, prawie wszystkie wydekoltowane, a na dodatek szeptały coś między sobą, patrząc się na mnie. Nikt nigdy się we mnie nie gapił. Nie spędzałam z innymi ludźmi wystarczającej ilości czasu, by to robili. Byłam w dwóch klubach, jednak było to takie uniwerysteckie. 

Poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia, więc spojrzałam w swoje lewo, by ujrzeć Louisa z figlarskim uśmieszkiem na ustach stojącego nade mną.

- Cześć Gray. - powiedział, kucając obok mnie.

- Hej Louis. - odpowiedziałam miękko, pauzując piosenkę.

- Nie zamierzasz czegoś zjeść? - zapytał się mnie.

- Nigdy nie jadam lunchu. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nigdy nie byłam w tych godzinach głodna.

- Daj spokój, musisz coś jeść. - nie odpuszczał.

- Nie jestem głodna.

- Może kurczaka?

- Nie jestem głodna.

- Makaron z serem?

- Nie jestem głodna.

- Purée ziemniaczane?

- Louisie Tomlinsonie, nie jestem głodna. - niemalże krzyknęłam. On się tylko zaśmiał i przysunął swoje usta do mojego ucha.

- Powiedz jeszcze raz moje imię.

- Co? Louis Tomlinson. - warknęłam, lekko zirytowana.

- Mmmm, jesteś taka seksowna, kiedy jesteś zirytowana.

- Nie powinieneś przypadkiem palić gdzieś za szkołą albo coś? - odsunął się ode mnie i przyłożył sobie do piersi dłoń, udając urażonego.

- Przepraszam, że chciałem ten czas spędzić właśnie z tobą. - udawał zaskoczonego.

- Hej Gray! Um.. Cześć Louis. - ktoś powiedział po mojej prawej stronie. Odwróciłam sie, by ujrzeć Corę, trzymającą jej tacę z lunchem i Avery zaraz za nią z okularami na nosie i nosem w jej nowej książce. 

Inked ~ tłumaczenie // L.T.Where stories live. Discover now