11. Dwadzieścia cztery godziny.

2.6K 166 634
                                    

Rozdział poprawiany, bo Wattpad lubi zmieniać mi półpauzy na myślniki :)

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.


Rozdział poprawiany, bo Wattpad lubi zmieniać mi półpauzy na myślniki :)

Pamiętacie moją pogadankę o emocjach? Cóż, emocje są zgubne i niesamowicie trudne do zrozumienia. Mogą być tak nagłe, a najgorsze jest to, że wielu ludzi potrafi czuć mnóstwo różnych emocji na raz. W moim przypadku, w tamtej chwili, nie czułam zupełnie niczego. Patrzyłam na profil Frightona, który rozmawiał z Hectorem i ani go nie słyszałam, ani nie docierało do mnie zupełnie nic. Dałam sobie chwilkę na przyswojenie nowej sytuacji i... nie, po prostu nie mogło tak być.

– Mam wrócić do Darkness jako kto? – rzuciłam, przerywając ich burzliwą rozmowę.

– Jako partnerka Feara – odpowiedział mi Hector. Thomas wciągnął gwałtownie powietrze, a ja zacisnęłam dłonie w pięści.

– A jeśli się nie zgodzę?

– Radzę ci tego nie robić. – W jego głosie usłyszałam cień zdenerwowania i ostrzeżenia. Parsknęłam chłodno, kręcąc głową. Jak kiedyś wspominałam, mało co mogło mnie przerazić.

– Fear nie po to opuścił Atlantic City pod koniec wakacji, żebyś ty wycinał nam takie numery – powiedziałam ostro. Mężczyzna wzruszył ramionami.

– Tak miało zostać, ale... – zawiesił, patrząc na Feara z tajemniczym wyrazem twarzy. – Twój ojciec złożył mi wizytę.

Cholera, nie.

Więc Brad Frighton wsadził mnie właśnie w to?!

– Co? – zapytał z niedowierzaniem Frighton. – Przecież on się nie miesza w sprawy Darkness.

– Zrobił wyjątek. – Wzruszył ramionami. Parsknęłam sucho pod nosem, bo, cholera! Zrobił wyjątek dla mnie. Żeby mnie wreszcie złamać.

– A co, jeśli się nie zgodzę? – Uniosłam brew. Hector poprawił się na krześle.

– Ta opcja nie wchodzi w grę, jeśli chcesz mieć jeszcze jakiekolwiek opcje w przyszłości – odpowiedział i zobaczyłam ten złowrogi błysk w jego oczach.

Odchyliłam się w tył, opadając na oparcie krzesła i wypuściłam powietrze z płuc. Byłam wypluta i skonfundowana. Zdałam sobie sprawę, że moja pozycja była przegrana, a dodatkowo poświęcenie Frightona nie miało sensu. Nie wiedziałam sama, jak się zachować. Musiałam walczyć, nie mogłam wrócić do czegoś, co tak mocno wpływało na moją moralność. Już sama świadomość, że to była nielegalna organizacja wcale mi nie pomagała. Poza tym Thomas sam mówił, że zlecenia stały się cięższe. Co, jeśli moje także miały takie być? Właściwie miałam wrócić jako kto? Jego dziewczyna? Miałam swojego realnego i prawdziwego chłopaka.

– I mam wrócić jako kto? – Uniosłam brwi i skrzyżowałam ręce na piersiach. – Jako jego dziewczyna? To nie wchodzi w grę.

– Nie – zgodził się Hector. – Nie wchodzi.

Escape from the darkDonde viven las historias. Descúbrelo ahora