40.Nowy początek

383 28 1
                                    

-Sąd w Miami skazuje Tyrona Griffina na karę śmierci za handel narkotykami, udział w zorganizowanej grupie przestępczej, ponad 100 zabójstw oraz 30 gwałtów w tym około 15 brutalnych, koniec procesu proszę wyprowadzić skazanego-został chwycony za poły swojego pomarańczowego munduru i wyprowadzony z sali cały trzęsąc się i uciekając wzrokiem do każdego zakamarka jakby tam miał właśnie znaleźć kolejną dawkę narkotyków.

Grupa przyjaciół mogła w spokoju udać się do miejsca które dość często odwiedzali, jeden z nich musiał jechać po najważniejszą tam osobę czyli syna Liama. Gdy już po jakimś czasie wszyscy się zebrali przy grobie przyjaciela jego syn o dziwno wcale nie płakał, nawet na pogrzebie który odbył się zaledwie dwa tygodnie temu. Chyba poczuwał się do tego że musi być silny skoro mają go wychowywać sami faceci. Z oczu już blondyna zaczęły płynąć łzy a z ust wydostał się szloch który pojawiał się za każdym razem kiedy znajdował się w tym miejscu

-Już wujku spokojnie, tata jest o tutaj-wskazał na miejsce gdzie znajduje się serce-i zawsze będzie przy tobie-objął swoimi małymi ramionami pas Horana i trzymał a po chwili każdy się dołączył i wszyscy płakali i za brunetem.

Kilkanaście metrów za nimi stał blondyn który był dość zadowolony z tego co słyszał i zadzwonił do swojego szefa

-Tak Oleg? Potrzebujesz czegoś?-te słowa jakby zignorował i odparł

-Zabił Payne'a* ale dostał śmierć-po drugiej stronie słuchawki było słychać wesoły śmiech 

-Cieszę się Oleg a teraz pakuj się a ja zamawiam tobie i żonie lot tutaj, należy ci się spokój za całe to gówno-grzecznie się pożegnał i szybko wrócił do białego combi żeby powiadomić swoją miłość o wylocie.


9 miesięcy później

-Lauren rusz się!-z dołu doszedł mnie krzyk Camili więc szybko zbiegłam i pomogłam jej wpakować walizki do mojego samochodu

-Czyli teraz jedziemy do ciebie po resztę i na samolot?-na jej pytanie pokiwałam głową wsiadłam do auta i jechałam w stronę mieszkania gdzie ma być Michelle wraz z Shawnem.


Po wysiadce Camila bez pukania weszła do mieszkania, gdy ja weszłam kazała mi się schować za mną a to co zobaczyłam w drzwiach łazienki mnie rozbawiło. Mich wcierała odżywkę w wilgotne i kręcone włosy swojego chłopaka a on z maseczką na twarzy opowiadał jej kawały

-Po co są rzeki?-na jego pytanie szybko odpowiedziała

-Żeby ryby miały gdzie żyć, żeby zwierzęta miały co pić i... nie dokończyła bo przerwały jej usta bruneta na jej

-Nie chce słyszeć naukowego pierdolenia, a odpowiadając na moje pytanie. Żeby się nie kurzyło jak statek hamuje-zachichotała po czym on dalej mówił

-Wiesz co jedna kapusta zawołała do drugiej?...Ej głąbie! A wiesz co tamta jej odpowiedziała?...A chcesz z liścia?-znowu z jej ust wydarł się chichot wtedy brunet odparł

-Uwielbiam twój chichot-na co ona do niego

-A ja twoje żarty, kontynuuj-westchnął i mówił dalej

-Dlaczego jesień jest niebezpieczną porą roku?...Bo można dostać z liścia-jej pozycja zza niego przeniosła się na jego kolana a jej dłonie nadal były w jego włosach

-Teraz najlepsze, Wleciał ptaszek do gniazdka i go pokopało-na to zaśmiała się Camila i wyłoniła się zza rogu

-Brawo swoje nudne i słabe żarty opanowałeś do prefekci szkoda tylko że testujesz je na osobie która cię kocha i będzie się z nich śmiała nawet jak nie są śmieszne-obydwoje obrócili głowy w naszym kierunku a ich twarze zrobiły się czerwone

-Zbierać się księżniczki zaraz jedziemy-chwyciłam swoje walizki i zaniosłam już do samochodu a gdy znalazłam się w salonie zakochana para już grzecznie siedziała obok Camili nadal milcząc

-No zbierać się raz raz!-na mój krzyk wstali zakochani pognali do pokoju Mich a Camila wskazała dłonią żebym usiadła obok niej, objęłam ją ramieniem a ona powiedziała

-Wiesz nie myślałam że po śmierci Liama tak szybko wszystko wróci do normalności w sensie no wiesz. My wyjeżdżamy do LA na studia, Niall wrócił z małym do Irlandii, cała reszta doleci do nas za miesiąc, twój brat zaprzyjaźnił się z Anselem i razem mieszkają a ten chuj nie żyje. Nie mogło być lepiej

-Mogło ale cieszmy się z tego co mamy bo nie wiadomo kiedy to stracimy-schowała twarz w moją szyję i odparła

-Kocham cię i nigdy mnie nie stracisz-westchnęłam pocałowałam ją w głowę i odparłam

-Ja ciebie też mała.


Dziękuje za to że byliście ze mną tutaj od listopada, za każdy głos oraz dziękuje za każdy komentarz który pokazywał że ta książka nie umarła. W niedługim czasie pojawi się moja barmanka ale muszę tą książkę lekko dopracować. Miłego wieczoru, dnia lub nocy i widzimy się już niedługo.

Zamiana miłości||CamrenWhere stories live. Discover now