Rozdział 10.

23 2 2
                                    

Mimo zmęczenia, Alfred nie mógł dobrze spać. Nie miał koszmarów, jednak ciągła jazda po nierównej drodze i ciasnota powodowała pobudki. W końcu był tym tak zmęczony, że zrezygnował. Zaczął tęsknić za swoim łóżkiem, gdzie mógłby w spokoju odpocząć. Nie znosił podróży, a ta w szczególności mu się dłużyła. Przynajmniej nie był w tym sam. Spojrzał na Arthura z uśmiechem. Bo w przeciwieństwie do niego, ten nie miał problemów ze spaniem. Spał twardym snem na siedząco, z założonymi rękami. Czasami bujając, to na boki lub do przodu. Wyglądając niczym mały wróbel na gałęzi. Alfred nie chciał go budzić. Wolał aby jego przyjaciel wyspał się, na tyle ile to możliwe. Chociaż był zazdrosny, że Arthur tak smacznie śpi. Sięgnął ręką do kieszeni wyjmując zegarek. Była 22:00. Musiał przespać większość dnia. Za oknem jak zauważył było ciemno.

- Jasna cholera... No i co teraz?- Alfred przeciągnął się. Mógł jeszcze poleżeć ale nie za bardzo chciał. Więc wybrał inną opcję, postanowił zjeść. Właściwie przez te wyboje, jego żołądek pragnął czegoś dobrego. Na szczęście Bernard wyposażył go w spory i różnorodny zapas jedzenia. Oczywiście tylko Alfred o tym wiedział. Arthur za bardzo by zrzędził, że przyszły król nie dba o siebie. Więc po cichu wcinał kanapkę z czekoladą, zerkając na śpiącego przyjaciela.

Arthur wydał mu się strasznie blady i chudy. Wyglądał niczym delikatna figurka z porcelany, która mogłaby pęknąć w każdej chwili. Przerażało go to. Jego przyjaciel zdecydowanie musiał nabrać wagi, nawet dla zdrowia. Musi poprosić panią Elenę by go lepiej karmiła. Nie chciał aby jego przyjaciel znowu zachorował. Zjadł kanapkę i wciąż patrząc na spokojną twarz blondyna, zamyślił się.

Arthur miał w sobie coś czego nadzwyczajnego. Oczywiście bywał zawzięty, ponury i pyskaty, ale biła od niego niezauważalna empatia i ciepło. Był delikatny i piękny na swój własny sposób. Alfred aż zechciał go uwiecznić. Zapragnął namalować portretu Arthura. W pięknym stroju z delikatnym uśmiechem. Szmaragdowymi oczami wpatrzonymi na widza. Oczywiście najlepiej, gdyby sam model o tym nie wiedział. Mógłby wtedy dać mu portret w prezencie na urodziny. No i oczywiście jeden dla siebie na pamiątkę. Właściwie nie wiedział, kiedy jego przyjaciel ma urodziny. Tak naprawdę, im bardziej wgłębiał się w swoje wspomnienia, nie wiedział podstawowych informacji o blondynie. Zresztą czy powinien? Przecież miał się w końcu oddalić, a nie spoufalać jeszcze bardziej. Ma uciąć zbytnią bliskość. Musi czekać na królową. Bo gdy się w niej zakocha, to przyjaźń z Arthurem zejdzie na dalszy plan. Przynajmniej taką miał nadzieję. Tylko dlaczego myśl o tym była taka nieprzyjemna?

Zdjął okulary i ciężko oparł głowę na rękach. Nagle kareta z całej siły stanęła. Książę poleciał nieszczęśliwie do przodu, lądując na ziemi. Arthur wylądował na nim, budząc się gwałtownie. Zdezorientowany widząc przyjaciela pod sobą, szybko wstał. Alfred wstał zaraz za nim, rozmasowując swoją głowę.

- Dlaczego stanęliśmy?- Blondyn jeszcze do końca nie kontaktował. Nie rozumiał co się dzieje. Widząc również zdezorientowaną twarz drugiego blondyna, domyślał się, że nie jest w tym jedyny. Książę wstał otrzepując płaszcz i zakładają okulary.

- I to jest dobre pytanie Arthie. – Obaj wyjrzeli niepewnie przez okno. Jedno było pewne, to nie wróżyło niczego dobrego. Arthur zaczął się lekko niepokoić.

- A co jeśli zostaliśmy napadnięci?

- Cóż.... Jest to duże prawdopodobieństwo. Jesteśmy w końcu na terenie, gdzie żadne królestwo nie ingeruje. Rządzi tu bezprawie.- Alfred wzruszył tylko ramionami, a Arthur wprost nie rozumiał jego zachowania.

- Dlaczego jesteś taki spokojny?!

- Bo może nie uwierzysz, ale chodź raz myślę racjonalnie! Po pierwsze jesteśmy otoczeni dużą ilością strażników. Po drugie kareta jest chroniona magią przed taką sytuacją. Zresztą jakby chcieli nas napaść, to już powinni to zrobić, prawda? Więc nie panikuj.- Alfred starał się mówić pewnym głosem, chodź sam do końca sobie nie wierzył. Wiedział o zaklęciu chroniącym, ale czy ono w ogóle działo? Tak naprawdę nigdy tego nie sprawdzano. No i problemem była cisza. Gdzie odgłosy jakiś rozmów albo walki?

Królestwo Przeznaczenia [USUK]Where stories live. Discover now