Rozdział 4

14 3 0
                                    

Minęły już 2 tygodnie odkąd chodzę do Hogwartu. Była właśnie sobota, a ja jak zwykle jadłam śniadanie razem z Pansy, Blaisem i Draco. Malfoy ostatnio zachowywał się bardzo dziwnie, zadawał mi sporo pytań o moją przeszłość i miałam wrażenie że nie uwierzył w to że przeniosłam się powodu bójki. Tylko zastanawiało mnie dlaczego. No okej, może nie wyglądałam na taką która bije się ze wszystkimi na około, ale nie znał mnie więc dlaczego miał mi nie wierzyć. Interesowało mnie także czego o chciał się ode mnie dowiedzieć. Raczej nie byłam na tyle interesująca aby tak totalnie bez powodu zadawać mi pytanie typu: ,,Dużo przyjaciół miałaś w Beauxbatons?", co jak co ale głupia to ja nie jestem i nie dam sobie wmówić że zadawał mi tyle pytań z czystej ciekawości. Jeśli chodzi o pozostałą dwójkę to byli fajni i zabawni, innymi słowy lubiłam ich, ale ani im ani tymbardziej blondynowi nie ufałam. Tak właściwie to przestałam już ufać komukolwiek. A w tej chwili zastanawiam się nad tym wszystkim i nie słucham o czym gadają moi znajomi.

- Co ty na to Julie? - z moich rozmyślań wyrwała mnie Parkinson.

- Oj, przepraszam zamyśliłam się... O co mnie pytasz?

- Mówiłam właśnie że za tydzień jest impreza w pokoju wspólnym i pytałam czy idziesz.

- Ummm... - zawahałam się - no nie wiem, raczej nie.

- Ej no weź Julie! Nie daj się prosić! - nalegał Blaise - Imprezy slitherinu są zawsze najlepsze, uwierz znam się na tym.

- No sama nie wiem, ja raczej nie byłam na zbyt dużej ilości imprez... - powiedziałam zgodnie z prawdą. Ja nie chodziłam na imprezy, no chyba że jakieś bale organizowane przez nauczycieli czy coś takiego. Mój ówczesny chłopak nie lubił takich rzeczy, więc nie chodziliśmy.

- Więc tymbardziej idziesz! - odparła brunetka - I bez dyskusji!

- No dobra niech wam będzie. - zgodziłam się już kompletnie zrezygnowana. Wiedziałam że puki się nie zgodzę nie dadzą mi spokoju i koniec końców i tak poszłabym na tę imprezę.

- Dlaczego wcześniej nie chodziłaś na imprezy. - zapytał mnie Dracon. Znowu te pytania. I znowu moje pytania ,,Po co?" powtarzające się w mojej głowie.

- Tak jakoś wyszło. - odpowiedziałam mu oschle i krótko. Nie chciałam mówić o moim byłym, bo pojawiłyby się pytania, a tego za żadne skarby nie chciałam.

- Zobaczysz, wyszykuje cię i będziesz wyglądała zjawiskowo! - zadeklarowała mi Pansy - Nie to że źle wygladasz, ale wiesz o co mi chodzi.

- Tak, luz, zrozumiałam. - powiedziałam ze śmiechem.

————

- Hej! - podczas siedzenia w bibiotece po wtorkowych lekcjach usłyszałam głos zza pleców - My chyba się nie znamy, jestem Eden Reyes, jestem z Hufflepuff. Chodzimy razem do klasy, widziałem że jesteś świetna z obrony przed czarną magią i pomyślałem że... Może chciałabyś robić ze mną projekt, który mamy zadany na piątek?

I tutaj mnie zatkało. Czemu ktokolwiek chciałby robić ze mną projekt? Jakby okej, byłam świetna z tego przedmiotu, ale nie jedyna w całej klasie. Zastanawiało mnie czemu mnie o to spytał, pewnie po prostu nie miał z kim zrobić tego projektu, chociaż może za dużo o tym myślałam.

- O jeju, bardzo mi miło, ale przepraszam robię już ten projekt z kimś innym...

- Nic nie szkodzi, nie masz za co przepraszać. Może innym razem się uda. To do zobaczenia Julie!

- Do zobaczenia! - powiedziałam i siedziałam przez chwilę w bezruchu ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, aż nagle zauważyłam grupkę znajomych mi już ślizgonów.

- Co to było? - zapytała ciemnooka - Czy mi się wydawało czy on cię podrywał?

- Że co? - z niedowierzaniem odpowiedziałam, bo kompletnie nie pomyślałam że mogłoby mu chodzić o poderwanie mnie, nawet nie przeszło mi to przez myśl.

- No tak to wyglądało Julie! - dodał czarnoskóry - O czym gadaliście?

- Eden spytał się tylko czy chcę zrobić z nim ten projekt do profesora Snape'a.

- Czyli tak jak mówiłam, podrywał cię. - odparła Parkinson.

- Nie gadaj głupot Pansy. - odpowiedziałam jej. Ja nie mogłam mu się podobać, nie znał mnie, a poza tym to i tak cud że mój poprzedni chłopak mnie chciał. Z resztą ja nawet nie chciałam mu się podobać.

- A powiedz znasz go dobrze? Jesteście przyjaciółmi albo chociaż się kolegujecie? - wypytywał mnie Blaise.

- No nie. Tak naprawdę to dopiero teraz go poznałam. - odpowiedziałam i zastanawiałam się do czego on zmierza.

- No właśnie! To dlaczego chciał robić z tobą projekt? Żeby spędzić z tobą czas i cię poznać, albo nawet nie chodziło mu o projekt tylko zwyczajnie chciał zagadać. - gdy Zabini to powiedział dotarło do mnie że w sumie ma rację. Teoretycznie powiedział że powodem jest moja wiedza, ale skąd wiedział że jestem dobra? Aby to wiedzieć musiał zwrócić uwagę na mnie lub o to kogoś zapytać, lecz mimo tych argumentów nadal nie mogłam dopuścić do siebie myśli że mogłam się komuś podobać.

- Nie wydaje mi się żebym mu się podobała.

- Gadaj co chcesz, my i tak wiemy swoje. - dodał jeszcze po czym odszedł razem z Draconem, który swoją drogą jak to często robił tylko przysłuchiwał się naszej rozmowie co trochę mnie irytowało i za razem zastanawiało.

***
No to koniec tego ,,maratonu". Nastepny rozdział najprawdopodobniej pojawi się w weekend, więc wyczekujcie.

Przeszłość nie znika... / hpWhere stories live. Discover now