Rozdział 12

4 1 0
                                    

W tamten tydzień aż do piątku ja i Draco codziennie przez spotykaliśmy się po lekcjach pracować nad projektem. Było dużo do zrobienia z tego powodu iż oboje chcieliśmy mieć to z głowy, lecz mimo to praca szła nam szybko, więc w czwartek już kończyliśmy i mieliśmy spokój.

- Wreszcie projekt skończony. - powiedziałam gdy dodaliśmy ostatni detal.

- Było dużo pracy, ale było warto bo teraz przynajmniej weekend wolny. - odpowiedział mi blondyn.

- A jak idzie u Blaisa? - zapytałam go. Ostatnio między Zabinim a Granger zaczęło coś się dziać i co prawda czarnoskóry nie chce tego przyznać, głównie z powodu niechęci Dracona do Hermiony, ale jest między nimi jakaś chemia.

- Zapewne powolnie bo nie może wytrzymać bez flirtowania z tą szlamą. - odpowiedział mi z irytacją i kpiną szarooki.

- Ja uważam że do siebie pasują. - mówiłam szczerze, bo na prawdę myślę iż byłaby z nich udana para - Co prawda są różni, ale podobno przeciwieństwa się przyciągają.

- Wierzysz w poprawność tego stwierdzenia?

- To zależy.

- Od czego? - spytał ślizgon z lekkim zaciekawieniem w głosie.

- Od tego z jakich aspektach się różnią i po prostu od ludzi. - odparłam z przekonaniem.

- Może i racja... - przyznał mi rację ślizgon, co mnie aż zdziwiło. Skoro Dracon Malfoy przyznał mi rację to wiele rzeczy może się zdarzyć.

- Ale mimo to nie jestem za tym aby Blaise i ta szlama byli razem. - dodał po chwili na co westchnęłam i pokręciłam zezrezygnowaniem głową. No tak... to w końcu Draco, nie mogło być tak pięknie - A jak tam idzie Pansy?

- Chyba w miarę dobrze. Nie mówi nic o projekcie poza tym że Eden się coś o mnie zapytał albo chociaż powiedział moje imię. - odparłam z nutą ironi w głosie, ale tak to właśnie wyglądało. Jeśli chodzi o tego znajomego puchona to muszę przyznać że ostatnio go trochę unikałam wykręcając się zadaniem od profesora Slughorna. Nie chciałam aby robił sobie nadzieję na coś więcej, a Pansy bardzo mi to utrudniała rozmawiając z nim o mnie.

- Parkinson tak już ma. Widzisz Julie, ona uważa że do siebie pasujecie tylko oboje jesteście nieśmiali. - powiedział mi ślizgon, a ja wytrzeszczyłam oczy.

- Poważnie? - zapytałam zirytowana i za razem zła na co mój rozmówca przytaknął - Czy ona nie może zrozumieć że on po prostu mi się nie podoba i tyle?!

- Myślałem że lubisz Reyesa.

- No no lubię, tylko że... - zaczęłam ale nie skończyłam jednak bo nie wiedziałam jak mam to ubrać w słowa.

- Że? - pospieszał mnie Malfoy.

- Tylko że nie w ten sposób. - dokończyłam w końcu po czym kontynuowałam - Eden jest super, lubię spędzać z nim czas i w ogóle, ale to nie tak że mi się podoba. Jest tylko kolegą i ja nie chcę tego zmieniać. Problem w tym że Pansy chce mnie uszczęśliwić na siłę. - to była prawda ale nie tylko oto mi chodziło. Ja nadal nie byłam gotowa na związek i w tamtej chwili nie wiedziałam czy kiedykolwiek będę.

- Myślę że jej przejdzie. - odpowiedział mi blondyn nieco zdziwiony moim wywodem. To chyba miało być swego rodzaju pocieszenie, ale wiedziałam że tak szybko jej nie przejdzie i to mnie martwiło.

Zamieniliśmy jeszcze parę zdań po czym rozeszliśmy się w dwie różne strony. Ja skierowałam się na błonia. Musiałam mieć trochę wytchnienia od wszystkich i wszystkiego. Mimo iż moi nowi znajomi są fajni i bardzo dobrze się ze sobą dogadujemy, no może z Draco różnie to bywa, to czasami muszę pobyć sama tak jak kiedyś miałam to w zwyczaju. Lubiłam przebywać sama głównie dlatego że byłam do tego przyzwyczajona. Niestety nie było mi dane odpocząć ponieważ na mojej drodze nagle zauważyłam Edena.

Przeszłość nie znika... / hpWhere stories live. Discover now