Rozdział 7

10 2 0
                                    

Siedzieliśmy przy barze nie odzywając się do siebie i mi to nie przeszkadzało. Było trochę niezręcznie, to prawda, ale wolałam to niż rozmowa z nim. Na moje nieszczęście on nie uważał tak samo.

- Jak ci się podoba impreza? - Draco próbował podjąć rozmowę.

- Jest naprawdę fajnie. - odpowiedziałam i nie wiedząc co dalej robić spytałam - Często są tu takie imprezy?

- Zależy co dla kogo znaczy często. Skoro nigdy nie chodziłam na imprezy to dla ciebie będzie to często, bo są one zwykle co 3 lub 5 tygodni. Oczywiście są też imprezy w innych domach, ale z doświadczenia wiem że Slitherin robi najlepsze.

- Nie wątpię. - powiedziałam z lekką ironią.

Rozmawialiśmy chwilę pijąc jakieś drinki, aż nagle zauważyłam gdzie podziała się Parkinson.

- Z kim obściskuje się Pansy? - zapytałam blondyna.

- A, to Theodor Nott.

- Ładny całkiem. - powiedziałam i tak szczerze to nie wiem czemu, chyba po prostu alkohol rozluźnił mi już język.

- Serio? Obie macie słaby gust. - odpowiedział mi zirytowany blondyn.

- Nie ukrywam że mój gust nigdy nie był za dobry.

- Co masz na myśli?

- Ostatni związek nie wyszedł mi na dobre. Mój chłopak był trochę zbyt... - i tu ugryzłam się w język zdając sobie sprawę że za dużo gadam. Co ja miałam powiedzieć? Zbyt zazdrosny, zaborczy, egoistyczny czy zbyt agresywny? Wszystkie te określenia pasowały, ale raczej nie było to zbyt dobre wyjście z tej sytuacji o ile nie chciałam o tym mówić, więc dodałam - Po prostu nie pasowaliśmy do siebie. - próbójąc z tego jakoś wybrnąć i zastanawiałam się po co ja kurwa piłam.

Malfoy już otworzył usta żeby o coś spytać gdy nagle podszedł do nas Blaise. Byłam niezmiernie szczęśliwa z tego powodu, bo łatwo było mi zmienić temat. Widziałam że szarooki nie podziela mojego zdania i był wyraźnie niezadowony z tego iż Zabini przeszkodził mu w drążeniu tego tematu.

- Jak udały się podrywy? - spytałam ze śmiechem.

- A całkiem nieźle. Udaje niedostępną, ale ja wiem że jej się podobam. - odpowiedział mi, a ja ledwo wytrzymałam aby się nie zaśmiać. Czarnoskóry był tak pijany że ledwo chodził, a że widziałam jak gadał z tą dziewczyną to wiedziałam że próbowała dać mu kosza. Trochę jej nie wyszło z racji tego że był jak już mówiłam pijany i przez to trochę inaczej odbierał rzeczywistość. Żeby było jasne, nie mówię że ja byłam trzeźwa bo zdecydowanie tak nie było, aczkolwiek ja jeszcze kontaktowałam w przeciwieństwie do niego.

- Tobie już wystarczy na dziś. - powiedział Draco gdy chłopak chciał sięgnąć po kolejny łyk ognistej.

- Jestem wolnym człowiekiem! Mogę robić co chce! - wykłócał się z nim brunet.

- Jak dasz radę przejść po prostej linii to dam ci się napić.

- A pokaże ci że potrafię! - powiedział po czym zaczął iść na przód. Nie dość że do prostej linii było mu daleko to jeszcze Blaise wywalił się prawie na środku parkietu, na co Malfoy tylko pokręcił głową.

- Idę go odstawić do naszego dormitorium. - zadeklarował zirytowany ślizgon.

- Pomogłabym ale tak szczerze to sama pewnie ledwo przejdę po prostej linii. - odparłam na co blondyn uniósł kącik ust i poszedł zbierać swojego przyjaciela z podłogi.

Dalej impreza upłynęła fajnie. Nie siedziałam tam długo po tym gdy Zabini i Malfoy wyszli. Trochę potańczyłam z Pansy, ale gdy Theo poprosił ją znowu do tańca zmyłam się puki jeszcze mogłam dojść do dormitorium bez niczyjej pomocy. Szczerze myślałam że będzie gorzej jak na pierwszą imprezę. Co prawda nie wypiłam dużo w porównaniu do innych ale w końcu oni byli że tak powiem doświadczeni.

Po powrocie do dormitorium wzięłam tylko szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam spać bo byłam wykończona. Parkinson nie wróciła na noc bo spała ze swoim nowym kochasiem u niego, więc nie obudziła mnie w nocy ani rano z czego byłam zadowolona, bo mogłam się wyspać. Postanowiłam że pójdę na śniadanie mimo okropnego bólu głowy. Wstałam ponad godzinę przed śniadaniem ubrałam się w zwykłe czarne spodnie, niebieską bluzkę z długim rękawem i wzięłam moje tabletki, no i jeszcze dodatkowo oczywiście tabletkę na ból głowy. Podczas gdy ja rozczesywałam moje włosy wróciła Pansy.

- Jak tam noc? - spytałam się ciemnookiej ruszając znacząco brwiami.

- Świetnie. Bardzo się wyspałam. - powiedziała ironicznie.

- Nie wątpię. - odpowiedzialam na co się zaśmiała i poszła się przebrać bo miała na sobie sukienkę z wczoraj, natomiast ja wróciłam do rozczesywania moich długich, jasno brązowych włosów które zawsze strasznie się plątały.

----

- No widzę że masz niezłego kaca mój drogi. - powiedziała brunetka śmiejąc.

- A ja widzę że nieźle bawiłaś się z Nottem dzisiaj w nocy. - odpowiedział jej wskazując na malinki na jej szyi.

Przekomarzali się tak do końca śniadania, a ja tylko ich słuchałam i śmiałam się pod nosem z ich odzywek czując na sobie wzrok Draco. Pewnie chodziło o to co powiedziałam wczoraj. Czasem serio nienawidzę siebie za moją głupotę i za to że nie wiem kiedy należy się zamknąć. Po śniadaniu chciałam trochę odpocząć więc pożegnałam się z całą trójką i poszłam do mojego dormitorium.

DRACO POV

Odkąd Julie zjawiła się w Hogwarcie czułem że coś ukrywa, ale od chwili naszej rozmowy na imprezie stałem się tego pewien. Nie wiedziałem tylko co to za rzecz czy zdarzenie. Bardzo chciałem się tego dowiedzieć więc męczyłem ją pytaniami o jej szkołę i po prostu przeszłość. Nie umknęło mojej uwadze że nie lubiła o tym rozmawiać i unikała tego tematu jak tylko mogła, a gdy już doszło do tego że o tym gadaliśmy starała się przenieść rozmowę na inny tor. Blaise i Pansy tego nie widzieli, ale ja tak i obrałem sobie za cel dowiedzieć się czemu się tu przeniosła. Tylko ja nie uwierzyłem w wersję z bójką, a powód był bardzo prosty. Dziewczyna bez żadnych wcześniejszych problemów w szkole, jedna z najlepszych ze swojego rocznika nagle się z kimś pobiła do tego stopnia, że aż się przeniosła. Coś tu nie grało, a na wreszcie postanowiłem się podzielić się moimi spostrzeżeniami z przyjaciółmi.

- Nie uważacie że Montes coś ukrywa?

- Że niby Julie? - spytała Parkinson.

- No tak. - odparłem.

- Nie. Czemu tak myślisz? - powiedział Zabini.

- Bo czasem zachowuje się jakoś dziwnie. - powiedziałem, a po chwili kontynułowałem - Serio nie zauważyliście?

- Właściwie to... - zaczęła ciemnooka.

- To co? - dopytywałem, bo to co zaczęła mówić mogło to dać mi jakieś informacje.

- Wczoraj gdy założyła sukienkę, która odkrywała jej plecy zauważyłam że ma tam kilka dużych siniaków. Spytałam ją co jej się stało i wtedy zaczęła się dziwnie zachowywać. Jakby się zestresowała, a potem gdy się chwilę zastanowiła powiedziała że to od tej bójki. - odpowiedziała mi, a ja zacząłem się nad tym zastanawiać.

Z jednej strony siniaki łączą się z tym że się z kimś pobiła, ale z drugiej strony Pansy mówi że zastanowiła się chwilę zanim powiedziała że to po bójce, a to może mieć tylko dwa wytłumaczenia. Pierwsze jest takie, że zastanawiała się od czego są akurat te siniaki, bo ma biła się więcej niż jeden raz i nam o tym nie powiedziała. Drugie było takie, że nigdy się biła, więc musiała zastanowić się nad wymówką i wtedy przypomniała sobie o tym co mówiła wcześniej. W każdym wypadku kłamała, a ja chciałem dowiedzieć się prawdy...

***
Sorki że dziś, a nie wczoraj, ale wczoraj nie miałam czasu za bardzo. Myślę jednak, że wam to nie zrobiło różnicy. A tak poza tym to oczywiście dajcie znać co myślicie i do następnego!

Przeszłość nie znika... / hpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz