Rozdział 17

5 1 0
                                    

- Opowiem ci coś co może cię nieco zdziwić... - zacząłem - Wydaje mi się że nic pomiędzy wami nie doszło.

- Jak to!? - zapytał bardzo zdziwiony Zabini.

- Gdy wracałem wczoraj do pokoju zauważyłem Pansy wychodzącą z twojego dormitorium. Zdziwiło mnie to wtedy. Zdziwiło mnie też to że była w miarę kontajtująca i że jest tam bez Montes, bo pilnowała jej przez większość imprezy. - powiedziałem po czym zrobilem chwilę przerwy na zastanowienie się jak mu najlepiej to wyjaśnić i mowiłem dalej - Twoje dormitorium to czwarte drzwi, tak samo jak dziewczyn. Tyle że ich jest w drugą stronę. - powiedziałem i zacząłem dostrzegać że Blaise zaczyna rozumieć - I ty i Julie się upiliście i to do tego stopnia że wydaje mi się iż nawet nie miało prawa nic zajść. A poza tym wydaje mi się że Pansy zwyczajnie pomyliła dormitoria, a ty byłeś tak wstawiony że zwyczajnie nie zauważyłeś Julie gdy wszedłeś się położyć. - i takimi słowami wyjaśniłem mu wszystko. Nie ukrywam że bawiło mnie to nieporozumienie. I to nawet bardzo. Za to czarnoskóry patrzył na mnie przez chwilę w osłupieniu.

- Idę powiedzieć Julie... - odparł gdy się otrząsnął i po chwili oświadczył jescze - Już wiecej nie piję... - oczywiście ani ja ani on w to nie wierzyliśmy ale co tam.

____

JULIE POV

Okazało się że rozmowa z Pansy nie była jedyną tego dnia. Około 20 minut po niej przybiegł do mnie Blaise mówiąc że musi ze mną pilnie pogadać. Zaczęłam się wtedy obawiać najgorszego, a mianowicie że powiedział Draconowi. Miałam z resztą rację, ale mimo to nie byłam ani smutna ani zła — głównie dlatego że Zabini zaczął opowiadać od tego co mi jemu wcześniej Malfoy i dopiero potem zorientowałam się że jakoś musiał się o tym dowiedzieć.

- Czyli nic między nami nie zaszło? - spytałam jeszcze dla potwierdzenia.

- Zgadza się. - odpowiedział mi czarnoskóry dzięki czemu zdecydowanie mi ulżyło.

- To dobrze... - powiedziałam, ale po chwili zdałam sobie sprawę z tego jak to zabrzmiało - Znaczy jesteś super i no ten... w ogóle... ale no... ten... - mówiłam zmieszana cały czas się plątając na co mój kolega się zaśmiał.

- Tak, spokojnie, rozumiem.

- Dobra to ja będę już szła... - odparłam i zaczęłam już odchodzić kiedy Blaise zaczął coś jeszcze do mnie mówić.

- Czekaj Julie! - zatrzymał mnie - Mam jedno pytanie...

- No to słucham.

- Mogę wiedzieć dlaczego tak bardzo nie chciałaś aby ktoś się dowiedział? - zapytał mnie brunet co mnie zestresowało. Miałam jednak nadzieję że nie było tego po mnie widać.

- Właściwie to... - zaczęłam mimo iż nie wiedziałam jak mam zakończyć to zdanie. Na całe szczęście coś wpadło mi do głowy więc postanowiłam trzymać się tego pomysłu.

- Nie chciałam żeby mnie mieli za puszczalską... - tak, to był ten cały pomysł. Wiedziałam że wcale by tak nie było i on też.

- A teraz pozwolisz że już pójdę zanim cię zabije za wygadanie tego Malfoyowi. - dodałam gdy zauważyłam chęć bruneta do dyskutowania o tym. Podziałało — nie odezwał się ani słowem. Tylko głupkowato się uśmiechnął jakby chciał tym przeprosić na co ja także odpowiedział mu lekkim uśmiechem i odeszłam.

Dopiero gdy znalazłam się w swoim dormitorium zdałam sobie do końca sprawę z jego słów i niemiłosiernie mi ulżyło.

Już nie miałam aż takich wyrzutów sumienia. Teraz jedyne jakie miałam to z powodu moich ciągłych kłamstw.

Dotarło do mnie jeszcze to że przydałoby się powiedzieć o tym Pansy więc gdy tylko się spotkałyśmy jej o tym opowiedziałam. Ona natomiast odpowiedziała mi przeprosinami, które oczywiście nie były absolutnie potrzebne bo to była tylko głupia pomyłka wywołana w dodatku z mojej winy bo to ja się najebałam i nic złego się nie stało oraz powiedziała mi iż była w 100% pewna że zaniosła mnie do naszego dormitorium.

- Najwyraźniej cała nasza trójka musi skończyć z piciem... - odparła śmiejąc się przy tym ciemnooka.

- Mów za siebie, ja dopiero zaczęłam. - odpowiedziałam jej na co obie się zaśmiałyśmy i w tamtej chwili byłam po prostu szczęśliwa.

Wreszcie od dawna byłam naprawdę szczęśliwa i szczerze się śmiałam. Nie wymuszając śmiechu, nie udając go — wreszcie był prawdziwy.

- Obie wiemy że Blaisowi i tak by się to nie udało. - dodała brunetka po czym zaczęłyśmy iść korytażem w stronę pokoju wspólnego slitherinu dalej rozmawiając i żartując. Wtedy poczułam się po prostu przyjemnie, tak lekko i zdałam sobie sprawę że Pansy staje się moją przyjaciółką.

Lecz jak to zwykle bywa takie chwile nie trwają długo. Gdy tak szłyśmy wychodząc już z opuszczonego korytarza mijając pojedyńcze osoby nagle na naszej drodze pojawił się Eden, który musiał ,,porwać mnie na chwilę" na co przystanęłam ponieważ nie rozmawialiśmy od imprezy — nie licząc oczywiście jakichś szybkich wymian zdań. Byłam w tamtej chwili zła ba niego że zepsuł mi tę chwilę, ale w żadnym stopniu tego nie okazałam.

- O co chodzi Eden? - spytałam miło mimo mojej chęci ucieknięcia z tamtąd.

- Chciałem spytać czy sobota jest aktualna. - odparł puchon a ja nie miałam pojęcia co odpowiedzieć bo nie wiedziałam o co pyta.

- Słucham? - powiedziałam licząc iż zaraz otrzymam wyjaśnienie.

- Na imprezie umówiliśmy się na wspólne wyjście w tą sobotę przejść się do Hogsmeade. Pamiętasz?

- A no tak, faktycznie! - odpowiedziałam puchonowi mimo faktu iż tak naprawdę tego nie pamiętałam, z resztą tak jak większości, ale nie zamierzałam się mu do tego przyznać - Przepraszam, wypadło mi z głowy...

- Nie ma sprawy. - powiedział po czym zapytał - Czyli bez zmian?

- Tak, jasne.

- To będę przed wejściem do szkoły o piętnastej. - zawiadomił mnie Reyes.

- Dobra, to do zobaczenia. - pożegnałam się i uśmiechnęłam na co on odpowiedział mi tym samym, a ja już wiedziałam że teraz gdy tylko przestąpie próg pokoju wspólnego zaczną się głupkowate uśmieszki i żarty Pansy oraz Blaisa. No ale cóż... tak to z nimi bywa i właśnie między innymi przez to ich lubię. Bo pomimo że chwilami jest to nieznośnie to jednak jest to czasem nawet zabawne.

***
Witam was w tym nowym rozdziale gdzie wyjaśniła się cała sprawa. Jeśli rozdział wam się spodobał koniecznie głosójcie i komentujcie.

A co do mojej aktywności tutaj to upada ona nieco ze względu na szkołę. Oczywiście rozdziały będą się dalej pojawiać i będę się starała wstawić 1 na 2 tygodnie, ale mogą się zdarzyć komplikacje nie zależne ode mnie także z góry przepraszam. A tymczasem do następnego rozdziału 😉

Przeszłość nie znika... / hpWhere stories live. Discover now