Rozdział 15

3 1 0
                                    

Krzyknęłam od razu gdy spostrzegłam że osobą która leży koło mnie jest Blaise Zabini. Nie obyło się przy tym bez obudzenia go, a wtedy on wyszczeżył oczy. Od razu po tym popatrzył na mnie, a ja zdałam sobie sprawę z tego że jestem w samej bieliźnie, z resztą on też, więc przykryłam się pościelą.

- Czy my... no wiesz? - spytał zdezorientowany i wtedy kompletnie otępiałam bo kurwa to on miał mi do cholery to powiedzieć!

- Ja sama kurwa nie wiem! - wykrzyknęłam do niego zdenerwowana całą sytuacją - Urwał mi się wczoraj film...

- Ja pierdole... - dopowiedział czarnoskóry. Jeszcze chwilę po tym zastanawiałam się jak doszło do tego wszystkiego. Nie spodziewałam się że tak szybko wyląduje z kimś w łóżku po... po pewnej sytuacji z Marcusem, a tu nie dość że to się stało tak szybko, to jeszcze z Zabinim. My nawet nie byliśmy razem!

Nie mam nic do ludzi którzy mogą uprawiać seks z kimkolwiek i to bez jakichkolwiek zobowiązań, ale ja zdecydowanie do nich nie należałam i nigdy bym się czegoś takiego po sobie nie spodziewała.

Miałam do siebie wyrzuty sumienia... i to duże. Wiem że tak nie powinno być, bo wiele ludzie robi to często, a mi zdarzyło się raz po pijaku, ale u mnie sytuacja wyglądała nieco inaczej.

Gdy tylko jak kolwiek oprzytomniałam z tego szoku zaczęłam szukać wzrokiem moich rzeczy po całym pokoju, a gdy je już znalazłam chwyciłam szybko poduszkę po czym zakryłam się nią i poszłam je zbierać. Ślizgon patrzył się przez to na mnie jak na idiotkę więc rzuciłam mu mordercze spojrzenie i podziałało, bo od razu odwrócił wzrok. Chociaż rozumiałam go — musiałam wyglądać conajmniej dziwnie i komicznie. Po pozbieraniu ciuchów włożyłam je jak najszybciej nakazując przy tym brunetowi aby się nie odwracał i pod żadnym pozorem nie patrzył. Następnie przeczesałam szybko włosy i wybiegłam jak oparzona z pokoju. To była chyba najbardziej żenująca sytuacja w moim życiu...

Weszłam do dormitorium mojego i Pansy po czym spostrzegłam że na szczęście moja współlokatorka jeszcze śpi. Nie wiedziałam jakie uwagi kierowałaby do mnie gdyby było inaczej. Znaczy wiedziałam że pewnie by z tego żartowała, ale dla mnie zdecydowanie nie było to zabawne. Postanowiłam wtedy że jej nie powiem o tej sytuacji, a przynajmniej na razie.

Wzięłam tabletkę na ból głowy, umyłam się i ubrałam, a gdy wyszłam z łazienki przywitał mnie głos Parkinson.

- Hejka Julie. Po takim piciu to pewnie głowa boli? - zagadnęła mnie brunetka ze śmiechem - Nie zdziwiłabym się jakbyś mi powiedziała że połowy nie pamiętasz.

- No jest kac, ale to było do przewidzenia. - stwierdziłam że najlepiej będzie jej nie mówić że serio dużo nie pamiętam. Draco miał rację...

Chwilę pogadałam z Pansy i okazało się że nie zorientowała się o mojej nieobecności dziś w nocy. Było to zdecydowanie na moją korzyść. Została jedynie sprawa czy Blaise zgodzi się nic nie mówić ani Parkinson ani tymbardziej Malfoyowi. Szczerze liczyłam że tak bo bardzo nie chciałam aby mieli mnie za jakąś puszczalską albo śmiali się ze mnie czy to wypominali.

Następnie wybrałyśmy się na śniadanie którego się obawiałam. Usiadłyśmy przy stole czekając na naszych znajomych przy tym jedząc i przysięgam że nie wiem jakim cudem nie zwymiotowałam na talerz ze zdenerwowania zwłaszcza na kacu i gdy zauważyłam zbliżających się do nas Blaisa i Draco. Wtedy myślałam tylko o tym czy Malfoy już wie, a jeśli nie to czy czarnoskóry zamierza mu powiedzieć. Starałam się nie zawieszać i wyglądać normalnie i poniekąd mi się to udało, chociaż myślę iż Dracon domyślił się że coś nie gra. Nie martwiłam się tym jednak za bardzo bo w życiu nie pomyślałby o tym że jego przyjaciel może coś o tym wiedzieć, a mnie nie spytałby na pewno. Poza tym — co by go to miało obchodzić?

- Hejka! - przywitała się z nimi Pansy.

- Hej. - odparł krótko brunet nawet nie rzucając na mnie okiem. Po nim samym nie było widać żadnego odchyłu lecz po jego zachowaniu tak. Nasz kolega jest głośną i rozmową osobą, ale teraz siedział cicho i nie powiedział żadnego żartu więc oczywistą oczywistością było że nie jest tak jak zawsze.

- Dziwię się że żyjesz Blaise. - powiedziała śmiejąc się Parkinson jakby nie zauważyła jego niecodziennego zachowania - Masz zdrowie ci powiem.

- Też się dziwię. - odpowiedział jej z udawanym śmiechem. W tamtej chwili niezmiernie mi ulżyło ponieważ zdałam sobie z czegoś sprawę. Mianowicie z tego iż Zabini także nie ma zamiaru nikomu o tym powiedzieć, a to zostanie jedynie pomiędzy nim a mną.

Z tą świadomością mogłam dokończyć ten i tak niezbyt duży posiłek składający się z jednego tosta. Więcej nie dałabym rady zjeść i bez tej sytuacji bo oprócz bólu głowy nudności mnie nie odstępowały dzięki mojemu wczorajszemu rozsądkowi.

____

- Hej... możemy pogadać? - zaczepił mnie Zabini gdy wychodziliśmy z obiadu co mnie nie zdziwiło bo wiedziałam że kiedyś będzie trzeba to zrobić. Pewnie nawet ta rozmowa odbyłaby się po śniadaniu gdyby nie fakt że wyszłam przed nimi wszystkimi.

- Oczywiście... - odparłam nieco zawstydzona bo nie ukrywajmy że ta sytuacja do normalnych nie należała, a przynajmniej nie dla mnie.

- Słuchaj... - zaczął po chwili brunet - Ja nie pamiętam nawet jak się tam znaleźliśmy. Nie zamierzam o tym nikomu powiedzieć bo po twojej reakcji zgaduję że tego nie chcesz.

- Ja też nie pamiętam jak znalazłam się w twoim dormitorium... - powiedziałam i po chwili dodałam - Ta cała sytuacja jest bardzo dziwna. Nie mam pojęcia jak to wszystko się stało, zwłaszcza że ja nigdy z nikim tak bez zobowiązań... no wiesz...

- Rozumiem i nikomu nie powiem. Ale dalej jesteśmy przyjaciółmi? - spytał mnie brązowooki. Muszę przyznać że ja o nim nigdy nie powiedziałabym jako o przyjacielu. Bardziej jako o koledze. Może dla niego to żadna różnica ale dla mnie jest i zrobiło mi się miło gdy tak powiedział.

- Jasne. - odpowiedziałam tylko, a po chwili każde z nas rozeszło się w swoją stronę.

***
Witam was po długiej przerwie. Naprawdę przepraszam że tak długo nie było rozdziału ale miałam niezłe zamieszanie. Informuje też że od teraz rozdziały będą pojawiały się raz na 2 tygodnie. A teraz standardowo zachęcam do czytania i głosowania🥰

Przeszłość nie znika... / hpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz