Rozdział 11

7 1 0
                                    

Gdy zobaczyłam na liście moje nazwisko obok nazwiska znajomego blondyna nie byłam zachwycona. Nie był on wymarzonym partnerem do robienia tego projektu, ale lepsze to niż pracowanie z Edenem.

Naprawdę lubiłam Reyesa. Problem leżał tylko w tym iż dziwnie się czułam przebywając z nim gdy wiedziałam że mu się podobam. Ja nie zamierzałam być dla niego nikim innym niż conajwyżej przyjaciółką, a on raczej liczył że będzie z tego coś więcej. Nie było to miłe uczucie. Zwłaszcza w mojej sytuacji, a raczej sytuacji w której byłam.

Z Malfoyem natomiast postanowiłam omówić to wszystko potem, bez Zabiniego i Parkinson. Oczywiście Blaise narzekał z powodu jego przydzielenia, ale tak szczerze to widziałam iż tak naprawdę był z tego zadowolony i mówił to ze względu na poglądy Draco.

- Spokojnie Julie, Pansy nie ukradnie ci kochasia. - żartował ze mnie czarnoskóry. W końcu to Blaise Zabini — to było nieuniknione.

- Ależ to było zabawne! Naprawdę aż umieram ze śmiechu! - zironizowałam przewracając przy tym oczami na co on i brunetka cicho się zaśmiali.

- Wiem, ja zawsze jestem zabawny. - odpowiedział mi przekornie brązowooki.

- No no. I skromny do tego. - dodałam.

- I to jak! - odpowiedział mi na co cała nasza grupka prychnęła śmiechem.

- Bardzo zabawnie się was słucha, ale lecę do mojego partnera ustalić co w związku z projektem puki jest obok. Pa pa!- powiedziała Pansy i odeszła, a my tylko rzuciliśmy w jej stronę szybkie pożegnanie.

- No ja chyba pójdę w ślady naszej koleżanki. - odparł Zabini po czym wskazał lekkim ruchem głowy na Hermionę - Także do zobaczenia!

Blaise i Pansy poszli, więc mogłam pogadać z blondynem o projekcie. Szliśmy właśnie korytarzem w stronę pokoju wspólnego Slitherinu i już chciałam ale ślizgon mnie wyprzedził.

- No to jak? O czym my robimy ten projekt? - zapytał mnie Malfoy. Projekt miał być o wybranym eliksirze, więc mieliśmy mnóstwo możliwości.

- Może o eliksirze śmierci? - zaproponowałam mu. Szczerze zawsze ciekawiło mnie jego działanie. Kilka prawie zupełnie niegroźnych składników, które w połączeniu tworzą coś tak niebezpiecznego. Widziałam iż ta propozycja lekko go zdziwiła, lecz nie chciał tego pokazywać. Właściwie to w ogóle starał się nie pokazywać emocji, ale jeśli mam być szczera to całkowicie to rozumiałam.

DRACO POV

Gdy Julie zaproponowała eliksir śmierci bardzo się zdziwiłem tym wyborem. Postanowiłem jej jednak o to nie pytać.

- Może coś od czego ludzie nie umierają? - spytałam z lekką ironią.

- No to co ty proponujesz?

- Może amortencje? - gdy to zaproponowałem ujrzałem na twarzy Montes niechęć i bardzo mnie to zastanawiało. Nie zaproponowałem tego eliksiru bez powodu. Gdy mieliśmy ten eliksir na zajęciach piwnooka zareagowała nieco dziwnie i liczyłem że dowiem się dlaczego.

- Nie, to zbyt banalne. - powiedziała Montes i gdy już chciałem temu zaprzeczyć i nalegać dodała jeszcze - A poza tym ten eliksir był już na zajęciach, więc wybierzmy coś innego.

Doskonale zdawałem sobie sprawę że to nie było powodem dla którego wolała wybrać inny temat pracy i nie miałem zamiaru odpuścić.

- Skoro już był to będziemy mieli mniej pracy oraz Slughorn zauważy iż uważaliśmy na zajęciach. - próbowałem ją przekonać moimi argumentami. Na moje nieszczęście Julie nie jest z tych osób z którzy łatwo zmieniają zdanie i łatwo ich do czegoś przekonać. W tym byliśmy zgodni.

- A co byś napisał o tej amortencji? Bo na lekcji poza przygotowaniem danego eliksiru nie mieliśmy zbyt wiele. - mówiła szatynka dalej stawiając na swoim.

- Chociażby o jej zapachu. To jest bardzo interesujące zagadnienie. - powiedziałem i nagle oświeciło mnie - Można by podać przykłady co różni ludzie czuli w amortencji. Na przykład... jakie zapachy ty w niej czułaś? - i wtedy ją zatkało. Wiedziałem że nie chciała o tym rozmawiać. Widziałem to już podczas tamtej lekcji aczkolwiek teraz ujrzałem na jej twarzy też coś jeszcze. Widziałem zmieszanie. Minęło dobre kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund zanim mi odpowiedziała.

- Nie pamiętam. - odparła lecz ja wiedziałem iż było to zwykłym kłamstwem. Cóż... może nie do końca zwykłym bo przecież po co miałaby kłamać w tak błachej sprawie?

- Uważam że dobrym pomysłem byłoby też napisanie o eliksirze zapomnienia. Według mnie jest on bardzo interesujący. Co o tym myślisz? - dodała po chwili gdy już miałem się odezwać.

Nie pasowało mi to bo przecież bardzo chciałem dowiedzieć się o co chodzi. Nie mogłem jednak bardziej jej namawiać gdyż wydało by się to podejrzane o ile już nie było. Chodziło także o to, że był to akurat eliksir miłości, a aż takie zainteresowanie nim mogło wydawać się lekko mówiąc dziwne.

- No dobra. - zgodziłem się w końcu - To może zaczniemy to już dziś żeby mieć to jak najszybciej zrobione?

- Jasne. O której i gdzie?

- Za godzinę w bibliotece?

- Dobra. To ja lecę do swojego dormitorium i widzimy się potem. - odpowiedziała Montes po czym każde poszło w swoją stronę — ona do dormitorium, a ja zająć się swoim zadniem... zadaniem od samego Voldemorta...

____

JULIE POV

Siedzieliśmy z Draco już ponad dwie godziny nad tym projektem i chyba oboje mieliśmy go serdecznie dość.

- Co powiesz na to aby dokończyć to jutro? - spytałam blondyna siedzącego na krześle obok mnie.

- Jestem za! - zadeklarował ślizgon - Padam już z nóg...

- Ja też...

- Tak w ogóle to ciekawi mnie jedna rzecz... - zaczął Malfoy. - Ty już sporo z nami przebywasz, chodzi mi o mnie, Blaisa i Pansy, no i wiesz już o nas całkiem sporo gdy tymczasem my, albo przynajmniej ja i Zabini wiemy o tobie prawie że nic. - zdziwiło mnie to co powiedział. Co niby chcieli o mnie wiedzieć?

- No to zadaj jakieś pytanie. Co takiego chciałbyś wiedzieć?

- Na przykład... co lubisz robić w wolnym czasie. Nie wiem o tobie nawet tego.

- Tak w sumie nie mam konkretnych zainteresowań... bardzo lubię czytać, dowiadywać się nowych rzeczy. Moje ulubione książki to głównie te dramatyczne i kryminalne. - mówiłam będąc jednak cały czas uważna czy aby nie powiedziałam czegoś czego nie powinien wiedzieć. Czułam że to pytanie nie jest spowodowane chęcią poznania mnie, lecz nie miałam pojecia czym, a nie miałam nic do stracenia opowiadając mu o moich zainteresowaniach czy innych błachoskach, więc mówiłam dalej - Całkiem też lubię szkicować i bazgrać coś piórem, jakoś tak po prostu. No i jeszcze słuchać muzyki. Nie jakiegoś rocka czy metalu — tego nienawidzę. Jakieś spokojne utwory z przekazem. I to tyle...

Gadaliśmy jeszcze chwilę. On powiedział mi kilka jakiś kompletnie nieistotnych szczegółów o sobie, a ja o sobie.

W czasie mojego życia zdążyłam zauważyć fakt iż większość ludzi tak naprawdę nie słucha tylko czeka na swoją kolej aby móc się odezwać. Z Draco było jednak nieco inaczej. Wiadomo że też się odzywał, w przeciwnym razie byłby to mój monolog, a nie rozmowa. On jednak słuchał i chciał wiedzieć i może właśnie dlatego z nim rozmawiałam — bo czułam że jest zainteresowany. Nie wiedziałam skąd to zainteresowanie moją osobą aczkolwiek jest miło gdy wiesz że ktoś słucha tego co mówisz.

Nie twierdzę że Eden czy Pansy nie słuchali. Jednak nie słuchali tak jak on. Z resztą z Reyesem to zupełnie inna sytuacja, a zwłaszcza od spaceru.

***
Witam was moi drodzy! Oczywiście jak zwykle zachęcam do głosowania i komentowania. Mam nadzieję że rozdział się podoba i jeśli za tydzień rozdział pojawi się z opóźnieniem to przepraszam ale jestem aktualnie na kolonii i nie zawsze jest czas. A teraz do usłyszenia!

Przeszłość nie znika... / hpWhere stories live. Discover now