No więc.

3.8K 237 90
                                    

Cześć. Z góry przepraszam wszystkich, którzy liczyli na nowy rozdział widząc powiadomienie. Bardzo mi przykro, ale kolejny raz muszę was rozczarować.
Zobaczycie to dokładnie 20 maja, ale staram się to pisać już tydzień wcześniej, bo ostatnio nie potrafię nic z siebie wydusić. A bardzo chcę się z wami podzielić paroma przemyśleniami i wyjaśnieniami.
Zacznijmy od tego, że dzisiaj kończę 22 lata. Jestem z tego strasznie dumna, bo widzę ile osiagnęłam do tej pory i jestem przeszczęśliwa, bo wiem, że w tym roku osiągnę jeszcze więcej.
I książka jest zdecydowanie najniżej ze wszystkich moim osiągnieć w tym roku, ale nie zmienia to faktu jak dużo dała mi ona energii do życia. Zaczęłam ją pisać na początku studiów. Nie miałam wtedy tam żadnych znajomych, pierwszy raz zamieszkałam sama. Musiałam liczyć sama na siebie, a to jest w życiu najtrudniejsze. Czułam się okropnie samotna i było mi źle. Wtedy pomogły mi dwie rzeczy. A właściwie rzecz i osoba. Rzeczą była ta książka. Stwierdziłam, że się postaram i moje emocje przeleje "na papier".
I hej, spodobało wam się to.
Ta książka to w pewnym stopniu moje dziecko i nie wiecie jak bardzo każdy komentarz czy serduszko napędzało mnie do pisania, a przede wszystkim dawało poczucie, że nie jestem taka samotna jak myślałam.
Dziękuję. Naprawdę.
Osobą była Ania. No wiecie, ta której życzę zawsze wszystkiego najlepszego na urodziny pod rozdziałami, haha. Poznałam ją w podobnym czasie co zaczęłam pisać książkę i przysięgam wam, że gdyby nie ona to nie powstałaby pierwsza część i druga.
Bo zawsze pisałam o niej i dla niej.
Bo nasze przypadkowe spotkanie okazało się najlepszą rzeczą jaka mi się przydarzyła. I chociaż już nie rozmawiamy, to wiem, że to czytasz. Dziękuję, Ania. Wiele Ci zawdzięczam.
I tak, tym razem to także nie jest zaczepka. Nawet jeśli uważasz inaczej.
Nadeszły jednak ciężkie dla mnie czasy. Spore problemy rodzinne, psychiczne i emocjonalne. Poradziłam sobie z tym, ale rzecz w tym, że gdy raz się to pojawi to nie znika już nigdy. I wiem, że niedługo znów dopadnie. I nie zrozumcie mnie źle, ja się nad sobą nie użalam. Chcę jedynie przekazać, że na ten moment nie potrafię pisać (jedyne co piszę to "12 listów do Miłości" na które serdecznie zapraszam). Jest mi ciężko zbierać myśli, a co dopiero cokolwiek z sensem napisać. Wciąż dostaje wiadomości "kiedy nowy rozdział?" i uwierzcie chętnie bym go napisała, bo nie wynika to z mojego lenistwa, a pewnej blokady, której na tym etapie nie jestem w stanie przeskoczyć. Nie jest to jednak tak, że nie skończę tej książki. Potrzebuję jednak czasu i nie jestem w stanie określić ile. Uwielbiam was, kocham pisać i nie chcę zakończyć tego byle jak. Ważnych rzeczy się tak nie kończy. A ta książka dała mi ogromne pokłady pewności siebie, pomogła mi się rozwijać, pozwoliła poznać masę cudownych osób oraz doświadczyć miłości. A to jedynie kilka z rzeczy, które dzięki niej zyskałam.
Dziękuję wam. Naprawdę. Daliście mi nowe, inne życie. I proszę was o wyrozumiałość. A ja ze swojej strony obiecuję poprawę.
I to całe moje pierdolenie wynika z tego, że w urodziny robię się okropnie sentymentalna i uczuciowa. Lubię też wtedy podusmować cały mój rok.
Jeszcze raz bardzo dziękuję wam za to, że jesteście i wiernie czekacie na te moje wypociny. I przepraszam za strasznie nieuporządkowaną i roztrzepaną wypowiedź, ale chciałam żeby była szczera i płynęła z serduszka.

Jesteście cudowni.

Wasza Aeserys

Wyświetlono 2 •ZAKOŃCZONE•Where stories live. Discover now