25.

8.2K 334 131
                                    

Staram się niczego w życiu nie żałować. Nawet tych najgorszych wyborów. Wszystkie, na koniec, do czegoś prowadzą. Uczą mnie. Kształtują.
Ostatnio jednak pewne myśli nawiedzają mnie coraz częściej. Nie jestem pewna czy ślub z Danielem jest dobrym pomysłem. Jednak nie jestem w stanie na tym etapie z tego zrezygnować, po prostu nie potrafię. Boję się. Okropnie się boję, że wybrałam kogoś, kogo nie powinnam. Zakończenie związku jest potwornie trudną rzeczą, a co dopiero zerwanie zaręczyn? Na myśl o spędzeniu z nim reszty życia moje gardło się zaciska i napływają mi łzy do oczu. Może to jedynie strach przed nieznanym? W końcu, nigdy nie brałam ślubu, co nie?
Jeśli chodzi o Weronikę, nic się nie zmienia. Pojawiła się raz i na całe życie namieszała w moim sercu. Nie umiem się jej oprzeć. Przy niej czuję się sobą. Kiedy na nią patrzę nie mogę zrozumieć dlaczego spośród tylu osób na świecie wybrała właśnie mnie. Przecież jest przepiękna, cudowna, idealna. Dlaczego kocha mnie? Nie wiem. Pewnie nigdy się nie dowiem. Tylko czy to takie istotne? W życiu można zakochać się wiele razy. Za każdym możesz czuć, że "to może być ta jedyna osoba". Ale tak naprawdę, gdy spotykasz tą prawdziwą miłość nie ma już żadnego "może". Wtedy jest się pewnym. I ja jestem pewna. Kocham ją.
Nie umiem bez niej żyć. To ona sprawia, że mam ochotę rano wstać. To ona jest pierwszą osobą o której myślę, gdy się budzę i ostatnią gdy zasypiam. To ona sprawia, że się uśmiecham. To o nią się martwię. Czy się wyspała? Czy jadła coś dzisiaj? Jaki ma humor? Czy bezpiecznie dotarła do domu? Czy myśli o mnie? Czy wciąż mnie kocha?
Moje serce należy do niej i to nigdy się nie zmieni. Nigdy.
I można więc stwierdzić, że mój problem nie ma prawa bytu. Jeśli ją kocham i zawsze będę to dlaczego z nią nie jestem? Bo mnie raz skrzywdziła i chociaż z całej siły próbuję o tym zapomnieć, to nie potrafię. Boję się, że miłość tu nie wystarczy. Wszystkie te kłótnie, zdrady, kłamstwa zbytnio namieszały w moim życiu. Mimo, że sama nie jestem święta to nie potrafię jej zaufać tak jak wcześniej. Boję się, najzwyczajniej w świecie, boję się, że nam nie wyjdzie. Obawiam się, że mnie zostawi. Tak jak wcześniej. Co jeśli się jej znudzę? Jeśli znajdzie sobie kogoś lepszego? Co jeśli będzie mnie zdradzać, tak jak Filipa? Czy jej uczucia do mnie nigdy się nie zmienią? Czy są one na pewno szczere? Czy Weronika wie czego ona tak naprawdę chce?
Daniel może nie jest miłoscią mojego życia, ale jest stabilną opcją. Zdaję sobie sprawę z tego jak żałośnie i okrutnie to brzmi. On też się sporo zmienił odkąd zaczęliśmy być razem. Nie do końca pisałam się na to, co teraz dostaję. Daniel też pewnie miał inne oczekiwania. Jaki by nie był i jaka ja bym nie była, wiem, że mnie nie zostawi i będzie mnie kochał. U Weroniki nigdy nie będę miała już takiej pewności.

Na myśl nasuwają się dwa pytania.

Czy warto próbować mimo ciągłych burz, bo się kogoś kocha? Czy lepiej zrezygnować z miłości dla spokojnego i stabilnego życia?

Zamyślona sączyłam drinka. Nie miałam na niego ochoty. Trudno jednak było odmówić Weronice i Adriannie. Siedziałyśmy w hotelowym barze, gdzie o tej godzinie znajdowali się prawie wszyscy uczestniczy szkolenia. Było już po konferencjach i zajęciach (które znajdowały się w tym samym miejscu, co nasze noclegi) więc impreza trwała w najlepsze. Od długiego czasu nie piłam dużej ilości alkoholu. Myśli, które mi po nim przychodziły były często nie do zniesienia. I ja po alkoholu także taka byłam. Gdy dotarałyśmy do hotelu odebrałyśmy pokoje. Dwa. Osobne. Zwykłe i niczym się niewyróżniające. Potem poszłyśmy na wyjątkowo dobry obiad i udałyśmy się do sali konferencyjnej. Przyznam, że nie byłam zbytnio skupiona. W mojej głowie była wciąż tylko sytuacja ze stacji benzynowej. Po pierwszej przerwie dołączyła do nas Adrianna. Dziewczyna miała w sobie, aż zadziwiające pokłady entuzjazmu. Zazdrościłam jej tego. Jednak jej zadowolenie sprawiło, że ilość wódki z colą, którą przyjęła do organizmu była zdecydowanie za duża. Dziewczyna śmiała się, tańczyła, delikatnie potykała się o własne nogi. Namawiałam ją, żeby udała się do swojego pokoju i poszła spać, ale Adrianna zawzięcie odmawiała. Weronika uspokajała mnie i mówiła, że dopóki jej współpracownica nie wyróżnia się zbytnio z reszty pijanego tłumu to niech się bawi. Niechętnie, ale się zgodziłam. Adrianna wylądowała przy stoliku z trójką mężczyzn i jedną kobietą. Błagałam, żeby nie skończyło się to źle.

-Przestań się nią przejmować, wyluzuj się- powiedziała do mnie przyjaciółka.

-Tak- odpowiedziałam- pewnie masz rację.

-Zawsze mam rację- zaśmiała się.

Uwielbiałam jej dołeczki przy ustach. Właściwie to jedynie kolejna rzecz do kolekcji tego co w niej kocham.
Nagle usłyszałam głos zza pleców.

-Dzień dobry.

Moim oczom ukazało się dwóch mężczyzn. Byli prawdopodobnie po trzydziestce. Jeden z nich był bardzo przystojny, a drugi wyglądał jak jego troszkę brzydszy brat. Byli do siebie bardzo podobni. Obaj byli wysocy, mieli ciemne gęste włosy i gęsty, ale bardzo zadbany zarost. Mieli na sobie dobrze dopasowane czarne garnitury.

-Dzień dobry- odpowiedziała Weronika z uśmiechem badając wzrokiem mężczyzn.

-Czy możemy się dosiąść?- zapytał ten mniej urodziwy.

-Jasne- odpowiedziała moja przyjaciółka.

Co kurwa? Czemu ona im na to pozwala?

Starszy spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

-Jestem Marcel, a to mój młodszy brat Igor- wtrącił.

Bingo. Wiedziałam.

-Napijecie się czegoś?- zapytał młodszy.

-Nie- odparłam szybko zabierając głos Weronice.

Spojrzała na mnie z wyrzutami sumienia. Przewróciłam oczami.
Od razu było widać o co tu chodzi. Igorowi spodobała się Weronika. I to bardzo. Natomiast Marcel był tu jedynie za namową brata. Nie był nikim zainteresowany, a już na pewno nie którąkolwiek z nas. Był jednak serdeczny i miły. Spędziłyśmy z chłopakami około godziny. Ja wciąż rozmawiając z Marcelem, a Weronika z Igorem. Łamało mi się serce widząc jak dziewczyna pozwala, by on z nią flirtował. Nie mogłam jednak wybuchnąć. Ma do tego prawo. Nie jest moją kobietą. Może robić co chce. Jednak gdy w pewnym momencie zobaczyłam jak chłopak łapie za, położoną na stoliku, rękę Weroniki zaczęłam robić się bardzo zdenerwowana. Bardzo.
Usłyszałam cichy śmiech Marcela. Spojrzałam na niego pytająco.

-Tak myślałem- powiedział.

-Co "tak myślałeś"?- zapytałam ze zdziwieniem.

-Że jesteście razem.

Mrugnęłam szybciej kilka razy.

-Nie jestem z Weroniką.

-Hm, w takim razie jesteś w niej nieszczęśliwie zakochana.

-Wcale nie. Nic nie wiesz.

-I tu masz rację. Nic nie wiem. Tylko nie rozumiem dlaczego na to pozwalasz.

-Bo jak wcześniej powiedziałam, nie jestem z nią. Mam narzeczonego- odparłam znowu przewracając oczami.

-Och, czyli sytacja jest jeszcze bardziej skomplikowana- zaśmiał się.

-Skąd w ogóle ten pomysł, że coś mnie z nią wiąże?

-Przed tym jak do was podeszliśmy obserwowałem was razem z Igorem. Widziałem jak się na nią zapatrzyłaś, ale nie byłem jeszcze pewny. Teraz już jestem. Jesteś w niej zakochana, a teraz rozpierdala cię zazdrość od środka.

W tym momencie Igor wstał i zapytał czy Weronika chce z nim zatańczyć. Byłam cholernie zazdrosna, nawet o to.
Spojrzałam na Marcela.

-Zrób akcję zazdrości, to zawsze działa- powiedział i puścił do mnie oczko.

Wiedziałam, że mężczyzna żartował, ale nie byłam w stanie dłużej na to patrzeć. Wstałam uśmiechnęłam się ironicznie w stronę Igora i Weroniki, a  potem szybko uciekłam do swojego pokoju. Siadłam na łóżku i głośno westchnęłam. Powstrzymywałam łzy i gniew. Próbowałam się uspokoić.

Nic jednak nie pomagało kiedy myślałam jak może skończyć się ich dzisiejsza noc.

Wyświetlono 2 •ZAKOŃCZONE•Where stories live. Discover now