13.

6.3K 340 100
                                    

-Jak Filip zareagował na to, że chcę z nim porozmawiać?- zapytała Weronika.

Cicho chrząknęłam zmieniając bieg w samochodzie i uciekając wzrokiem na drogę.

-No wiesz...normalnie.

Dziewczyna nagle na mnie spojrzała i zaczęła mnie obserwować. Poprawiłam zwisające kosmyki włosów lewą ręką i dalej starałam się nie spojrzeć na moją dawną miłość.

-Laura- powiedziała poważnym tonem.

-Tak?- zapytałam udając, że wcale nie czułam jej wzroku na moim ciele.

-Rozmawiałaś z Filipem o dzisiejszym spotkaniu, prawda?

Głośno wciągnęłam powietrze i przez chwilę zatrzymałam je w płucach.

-No wiesz, tak nie do końca- zaczęłam się tłumaczyć.

-Ty chyba żartujesz! On nie wie o tym, że mam z tobą przyjechać?- zapytała podnosząc głos.

-Nie krzycz. Zrobiłam to specjalnie- próbowałam uratować zaistniałą sytuację.

-Co? Jak specjalnie? Pojebało cię, Laura?

-Nie zgodziłby się na spotkanie gdyby wiedział! A tak to postawimy go przed czynem dokonanym i...

-Zatrzymaj się. Ja wysiadam- przerwała mi dziewczyna próbując otworzyć drzwi samochodu.

-Chyba ciebie pojebało, zostaw te drzwi,  idiotko. Jedziemy środkiem drogi, gdzie ja mam ci się zatrzymać?

-Nie obchodzi mnie to, chcę wysiąść- zaczęła panikować.

Położyłam moją dłoń na nodze dziewczyny. Poczułam jak delikatnie się uspokaja. Ukradkiem spojrzałam na nią i zobaczyłam, że się uśmiecha.

-Nie jedziesz tam sama tylko ze mną, tak? Nie bój się. Wszystko będzie w porządku. Zaufaj mi.

Weronika położyła swoją dłoń na mojej.
Po całym ciele przeszedł mnie ciepły i bardzo przyjemny dreszcz. Dziewczyna podniosła moją rękę i pocałowała ją. Potem mocno ją złapała i odłożyła na swoje kolano, dalej jej nie puszczając.

-Ufam ci.

Delikatnie się zaczerwieniłam i poczułam jak moje policzki robią się gorące. Nie chciałam wyrywać się z tego uścisku. Było mi w nim wyjątkowo dobrze.

Filip mieszkał w domku jednorodzinnym na przedmieściach. Uwielbiałam do niego przyjeżdżać, bo oprócz jego cudownego towarzystwa mogłam doświadczyć ciszy i spokoju.
Dom był jednopiętrowy, pomalowany na biało z czarną dachówką. Nowoczesne drewniane wykończenia domu idelanie pasowały do Filipa. Do budynku prowadziła dróżka złożona z małych szarych kamyczków i tym samym wyłożony był podjazd przed garażem. W środku prawdopodobnie stała czwarta miłość Filipa- jego samochód. Na pierwszym miejscu jednak była jego córka, drugie miejsce zajmowała jego przyszła żona, a podium zamykałam ja.
Ogród wokół budynku był bardzo zadbany mimo, że dawno nie doświadczył kobiecej ręki. No chyba, że małej Julki, która właśnie grzebała w nim swoją różową łopatką. Od razu rozpoznała mój samochód, który widziała już tak wiele razy, rzuciła łopatką w powietrze i najszybciej jak potrafiła podbiegła do samochodu. Już z daleko można było usłyszeć jej krzyki.

-Tato, tato! Ciocia Laura przyjechała!

Zaśmiałam się i wyłączyłam silnik samochodu. Widziałam jak Weronika patrzy na Julię. W końcu było to dziecko jej byłego chłopaka. Musiało to być dziwne uczucie. Nie miała pojęcia jak ma się zachować. Uśmiechnęłam się i gestem ręki pokazałam, żeby wysiadła z pojazdu.
Zdążyłam tylko postawić nogę na ziemi, a już na mojej szyi zawieszona była drobna szatynka, która obdarowywała mnie lepkimi pocałunkami.

Wyświetlono 2 •ZAKOŃCZONE•Where stories live. Discover now