*70*

2.2K 158 24
                                    

Todoroki podszedł do Luny stada i go przytulił. Stali tak chwilę i uśmiechnęli się do siebie. Shoto złapał go za dłoń i pociągnął do sypialni chłopaka. Imprezka trwała, reszta się bawiła, a Omega chciała pokazać przyjacielowi swój prezent.
Katsuki w tym czasie z ogromnym uśmiechem otwierał sobie piwko.

- Będę ojcem! - krzyknął uradowany i padł na kanapę. - Rozumiecie to?! - zapytał i zaczął się śmiać. Kirishima poklepał go mocno po ramieniu.

- Gratulacje! Świetna sprawa! To co, wyprawka się szykuje, co? Nie będzie już tyle picia. - zaśmiał się i usiadł. Zaraz potem, na jego kolanach pojawił się Yui. Wtulił się w czerwonookiego i nie chciał puść.

- A ty co robisz z tym dzieckiem? - zapytał blondyn i uniósł brew. Zmarszczył brew i szerzej otworzył oczy. - Pieprzyłeś go?! - zapytał łapiąc go za koszulę. - Jakim kurwa prawem?! - zapytał. Wyczuł zapach przyjaciela na Omedze, a ta się do niego tuliła, więc wiedział co się działo.

- Niez to nie tak, Katsuki...

- Znasz nasze prawo! Jakim kurwa prawem położyłeś na nim łapy?! - zapytał potrząsając nim. - Shinso, zabierz stąd tę Omegę, a ty Kirishima... Nie spodziewałem się tego po tobie. By wykorzystać chętną osobę...

- Mówię, że to nie tak! - wrzasnął chłopak i odepchnął Alfę. - Wysłuchaj mnie! To nie jest dziecko! - powiedział, ale Katsuki wkurzył się jedynie jeszcze bardziej.

- Nie będę cię słuchać! - oznajmił. - znasz zasady. Żadnego pierdolenia przed ślubami! A ty bezczelnie wykorzystałeś Omegę z mojego plemienia!

- To ja go wykorzystałem! - krzyknął chłopak, trzymany przez Shinso. Wyrwał się i złapał Kirishime. - To ja go wykorzystałem - powtórzył. - Nie on mnie. Nie złamał prawa. To mnie można uważać za dziwkę. To ja go zmusiłem.

- Ty? Taki drobny? - zapytał powątpiewająco Shinso.

- Przywiązałem go do łóżka. Wkradłem się w nocy i wykorzystałem go. Ja. Nie on mnie. Ja odczuwam więź. On nie. - szepcze i kuli się delikatnie. - Jak ktoś ma być ukarany, to ja, nie on. - kulił się dalej, dopóki z góry nie zeszła Luna stada.

- Co się dzieje, Kacchan? - zapytał cichutko, podchodząc do męża. Zobaczył Yui i Kirishime, przytulonych do siebie.

- Kirishime uprawiał seks z tym dzieckiem - oznajmił. - A to dziecko go jeszcze broni, że to on wykorzystał jego.

- Kacchan, ale Yui jest starszy od nas - powiedział. - Ma trzydzieści lat. Jeżeli zdecydował się, by uprawiać seks z Kirishimą, to nic nam do tego. - stwierdził i uśmiechnął się do Omegi. - Nie mają ślubów, to prawda, ale Yui sam z nich zrezygnował. W kręgach Kirishimy nie trzeba mieć ślubów, by uprawiać seks. Najwyraźniej zdecydowali się przejść na stronę smoczej tradycji. - powiedział spokojnie. - Uspokój się. Jeżeli się zdecydują na ślub, to wszystko będzie okej, ale jeżeli będą żyć na smoczych zasadach...

- Jeżeli skrzywdzisz kogoś z mojej watahy, tą Omegę, nie daruje ci tego. - oznajmił Katsuki. - Śluby są po to, by Omega mogła skupić się na rodzinie, a nie by musiała się martwić, że nagle zostanie sama.

- Za kogo ty mnie uważasz, Bakugo? - zapytał czerwonowłosy. - Znam twoje prawa, wiem na co się pisałem, wiążąc się z Omegą. Myślałem, że mi ufasz. Ale najwyraźniej nie. - oznajmił i wziął swojego małego skrzata na ręce, ruszając do wyjścia. - Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi - powiedział. W jego oczach widać było zranienie...

- Kacchan - mruknął Deku i złapał się za skroń. - Kirishima jest twoim przyjacielem. Nie mogłeś...

- Nie. Moja wataha ma zasady, które ma przestrzegać, inaczej może wypierdalać i nie wracać. - oznajmił i ruszył do sypialni. - Przepraszam, że zniszczyłem wam zabawę, ale to moja wataha, ja o nią dbam i są to moje zasady. - powiedział i wyszedł. Todoroki pogładził Lune po ramieniu.

- Impreza nam nie wyszła, ale może... Może chodźmy na zewnątrz. Jest przyjemnie, zróbmy sobie piknik - uśmiechnął się do niego i wyciągnął na zewnątrz. Izuku uśmiechnął się i pomógł przygotować koc, oraz wyciągnęli jedzenie, po czym usiedli. Martwił się zachowaniem Katsukiego, ale jego zmartwienia poszły na bok, gdy zobaczył grupkę dzieci z domu dziecka, które znaczyły śpiewać mu sto lat. Uśmiechał się głupio i wyprzytulał je wszystkie. Jak widać, lubią swoją Lune i czują do niej szacunek. Cieszyło to zielonookiego, bo czuł się zaakceptowany przez społeczeństwo wilków. Mimo że nie dał od razu dziecka ich Alfie, mimo że nie zajmował się nimi przez prawie dwa lata szkoły... A jednak go kochali.


Katsuki ty draniu. Zniszczyłeś Izuku imprezę urodzinową i jeszcze zwyzywałeś przyjaciela. Ty głupi idioto!

Ale Todoroki jakoś wyciągnął Deku, by nie myślal o tym. Przyjaciel skarb.

I dowiedzieliśmy się, że Yui wykorzystał seksualnie Kirishime.... Wow.

Król Wilków (BAKUDEKU) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz