*133*

1.1K 124 14
                                    

Katsuki postanowił zrobić dla wszystkich miły gest. Smażąc śniadanko, konkretnie naleśniki, pochłonęły go myśli o tym, że zapomniał poprzedniego wieczoru o gumce. Czy chłopak był zły? Nie zajdzie w ciążę. Podpytał Omegi chłopaka, czy był tej nocy płodny. Żywo zaprzeczyła, ale po chwili zmieniła ton z szorstkiego na bardzo milutki 'Ale chciałabym drugie dziecko' tak mu powiedziała. Obiecał jej, że się postara, po wojnie, gdyż teraz mogło to być niebezpieczne, z czym się zgodziła. Cóż, najpierw Deku musiałby go łaskawie potraktować i nie zabić. Gdy do kuchni weszła Inko z maluchem, uśmiechnął się na widok syna.

- Cześć, moja Alfo - oznajmił biorąc pierworodnego na rączki. Kiwnął kobiecie głową. Ta z wielką chęcią, doceniając gest blondyna, dokończyła śniadanie, bo królewicz nie chciał puścić ojczulka. Niedługo po chłopcu, do kuchni weszła mama szkraba. Zielonooki był wykapany i ubrany w legginsy i bluzę męża, a za nim przydreptał ich kociak. Szczeniak, gdy go zobaczył, od razu zmienił formę, by móc zacząć go gonić. - Dzień dobry, Izuku - oznajmił dość niepewnie, a ten przeciągnął się i leniwie uśmiechnął. - Dobrze spałeś?

- Yhym - mruknął i wtulił się w męża mocno, zaciągając się zapachem pysznych naleśników z czekoladą. - Zróbmy sobie dziś rodzinny dzień, hm? Żadnej pracy. Tylko ty, ja, Arte i ... Mamo, chcesz do nas dołączyć?

- Mam plany kochanie, więc wybacz, nie mogę, ale w następny weekend możemy gdzieś wyskoczyć. Na jakąś pizzę, albo do kina. - oznajmiła spokojnie i wyłączyła palnik. - Twój mąż zrobił śniadanie, ja je tylko dokończyłam i muszę lecieć. No wiesz, plany - delikatnie się zarumieniła, a ten podejrzewając, że chodzi o mężczyznę, pokiwał głową.

- Baw się dobrze, w takim razie - uśmiechnął się, a kobieta tylko wzięła sobie jednego naleśnika i ruszyła do wyjścia. Małżeństwo zostało same, więc Katsuki postanowił zapytać o to, co go trapiło.

- Jesteś zły za wczoraj?

- Bolą mnie trochę plecy, wiesz? Ta pozycja mocno mnie obciąża, szczególnie, gdy robisz takie mocne pchnięcia - oznajmił, a ten już otworzył usta by przeprosić, ale nie zdążył. - A tak po za tym, w nocy było mi cudownie.

- Nie bolą cię pośladki? A... Nie jesteś zły, że się w tobie spuściłem? - zapytał, a ten wskoczył na blat w kuchni, by przyciągnąć go do siebie i musnąć jego usta.

- Lekko boli, jak po każdym seksie, ale jestem do tego przyzwyczajony. Następnym razem rozciągniesz mnie i będzie idealnie. - oznajmił cicho i wtulił się w niego. - Przyznaje, byłem przerażony, gdy zobaczyłem co zrobiłeś. Dziecko to nie najlepszy pomysł przed wojną. Nie mógłbym walczyć, albo gorzej, bym je stracił, a tego bym nie przeżył. Mamy za dużo stresów. Moja Omega mnie uspokoiła, że nie doszło do zapłodnienia. Cieszę się, że tego pilnuje. Oznajmiła, że jak będziemy chcieli uprawiać seks bez gumki, to nas zatrzyma, jeżeli będzie możliwość zajścia.

- Przecież to Omega. One chcą mieć nieskończoną ilość dzieci. - odezwał się niepewnie.

'Co nie oznacza, że pozwolę Izuku zajść, by potem stracić moją fasolkę przez to, co dzieje się na zewnątrz' usłyszał oburzony głos. ' Po wojnie zrobisz mi maluszka i będę usatysfakcjonowana.'

- Słyszałeś. Ona nie jest głupia. Żadne z nas dziecka nie chce stracić. - oznajmił i spojrzał w dół, bo ich synek przyleciał z językiem na wierzchu.

************
Niedziela przeminęła bardzo szybko. Zakochani byli na długim spacerze, zjedli razem obiad, a gdy położyli małego na drzemkę to nie obyło się bez numerka na kanapie, oczywiście z zabezpieczeniem, co skróciło im czas oczekiwania aż ciasto się upiecze. Wieczór spędzili na kanapie, bawiąc się z królewiczem w wilczych formach, a po położeniu go spać, poszli pod prysznic. Nie obyło się bez seksu, więc do łóżek położyli się z przyjemnością i spełnieni. Dni zaczęły mijać szybko, mimo zbliżającej się wojny, nie stracili na siebie apetytu i w każdej wolnej chwili kochali się. Pomagało to rozładować stres i lepiej skupić się na obowiązkach. Po miesiącu mogli dumnie stwierdzić, że wszystko mieli gotowe na ewentualny atak, mimo że z raportów wychodziło, że ten ma nastąpić dopiero za dwa miesiące. Jednak dobrze zrobili, spinając się z przygotowaniami, gdyż tego feralnego dnia miało wszystko się zacząć.

Izuku siedział w ogrodzie, przed domem głównym i patrzył jak bawiły się dwa małe wilczki. Pilnował je, popijając herbatę i rozmawiając z Todorokim o nadchodzących wydarzeniach w watasze, które pomogą podratować budżet, który uszczuplił się do zera przez działania przygotowujące do wojny. Nie spodziewali się ujrzeć przy bramie nastolatki, której widok u Deku spowodował dreszcz przerażenia. Podniósł się i poprosił by Shoto dalej pilnował maluchy po czym kiwnął sztywno głowo, pokazując młodej kobiecie, by weszła z nim do domu głównego.
' Katsuki. Do salonu. Natychmiast' wysłał wiadomość mężowi, po czym usiadł ciężko kanapie. Kobieta usiadła naprzeciw niego, łapiąc jego dłonie.

- Idą po nas. - oznajmiła z przerażeniem w głosie. - Mają armię, chcą nas wyrżnąć do ostatniego wilka, Izuku. Nie poradzimy sobie sami. - oznajmiła. - Czytałam w aktach, że mają pojmać wszystkich. Dzieci zabijać bezwzględnie, tak jak Omegi, Bety. Alfy będą albo zaciągane do wojska, albo torturowane. - zacisnęła powieki. - Chcą zrzucić na wioskę bombę z środkami nasennymi, byśmy nie mogli się bronić i by mogli nas wybić po cichu. To wszystko... Oni to robią bez wiedzy ludzi. Rząd robi sobie co chce. Już wcześniej były przekręty co do ludności. Chcą nas wybić, by zająć tereny i je zmodernizować - mówiła szybko, mało składnie, ale można było zrozumieć sens. - Idą po nas. Czekają na rozkaz do ruszenia. Przybiegłam najszybciej jak mogłam...

- Dobrze... Ci... - szepnął cicho przytulając do siebie kobietę. Miała na imię Shiro. Była krewnią Shinso. Była młodą Omegą, którą zatrudnił jakiś czas temu. Wiedział, że opiekowała się nie raz dzieckiem Hawksa, ale miała o wiele większy potencjał, dlatego zrobił z niej tajną agentkę. Żyła wśród ludzi, uczyła się pilnie, by dostać się do rządowych akt i planów. Opłaciło się inwestować w nią, jej edukację. Teraz wiedzieli co ich czeka. - Schowasz się razem z innymi Omegami...

- Będę walczyć! - oznajmiła poważnie odsuwając się. - Pomogę w ewakuacji dzieci i Omeg. - Rozgłosze, że mają wziąć najpotrzebniejsze rzeczy i ustawić się przy schronie. - oznajmiła wstając. Nie było śladu po dygotaniu jej ciała, czy strachu jaki odczuwała. Była w niej motywacja.

- Dobrze. Leć. - oznajmił poważnie i spojrzał na męża, który właśnie wszedł do salonu. - Zaczyna się, Alfo.

Król Wilków (BAKUDEKU) ✔️Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang