*108*

1.5K 147 40
                                    

Izuku pożegnał przyjaciela późnym wieczorem. Było grubo po dziesiątej, gdy ten wyszedł. Luna nie czekała długo, by blondyn zastąpił mężczyznę, bo od razu pojawił się w drzwiach. Był już wykapany, w samych bokserkach. Chłopak uśmiechnął się do niego, a ten odpowiedział tym samym. Leniwie uniósł kącik i podszedł do szafki.

- Zmienię ci opatrunek, dobrze, kochanie? - zapytał i usiadł przy nim wyjmując potrzebne rzeczy. Ten pokiwał głową. Milczeli przez większość czasu, ale w końcu czerwonooki przerwał to. - Rozmawiałem z lekarzem o twoim stanie. - oznajmił i gdy zdjął stary opatrunek, to zaczął delikatnie obmywać ranę, oczywiście wedle poleceń lekarza. Po chwili, gdy ją otarł to zaczął wmasowywać maści wokół rany.  - Zgodnie zdecydowaliśmy, że nie powinieneś już zajmować się sprawami watahy. Dużo się działo od kiedy zaszedłem w ciążę. To może negatywnie wpłynąć na ciebie i maleństwo.

- Naprawdę? Ale to trzeci miesiąc. Jeszcze dwa... - powiedział i westchnął. - Ale skoro lekarz mówi, że nie powinienem... Chcę dobrze dla maleństwa.

- Wiem, kochanie. Dlatego wyśle cię do najlepszego spa w kraju. Zajmą się tam tobą, będziemy się widzieć co tydzień, oraz będziemy często rozmawiać, przez telefon.

- Chcesz się mnie pozbyć? - parsknął cicho śmiechem, a ten się uśmiechnął rozczulony. Jego zachowanie wydawało mu się strasznie słodkie.

- Doskonale wiem, że gdybym pozwolił ci zostać, w końcu byś mnie przekonał bym pozwolił ci działać dalej jako Luna. Tak, jak będę cię ograniczenie widzieć będziesz miał mniejszy wpływ na mnie. - pogłaskał go po policzku i przygotował jego mogę do snu. Nie bandażował jej na noc. Lekarz tego nie polecał. Rana miała mieć dostęp do powietrza. - Weźmiesz ze sobą Todorokiego, okej? - zapytał, a ten myślał przez dłuższą chwilę.

- Dobrze... - mruknął i musnął jego usta - Ale obiecaj mi, że co tydzień będziemy się kochać. Skoro nie będziemy się widzieć, chce cię czuć... - oznajmił, a ten pokiwał głową, znowu rozbawiony. To zabawne jak to ta słodka istota go rozbawiala, a reszta wkurwiała na potęgę.

- Obiecuje. O ile się nie zranisz. Nic ci nie będzie i będziesz się dobrze czuł.  -  postawił mu ultimatum, które ten przyjął bez szemrania. - Wyjedziesz pojutrze. Spakujemy ci jakieś ciuszki jutro. Spędzimy cały dzień razem.

- Oh... A kiedy wrócę? - zapytał spokojnie. Wygodnie ułożył się na boku, z zraniona nogą na poduszce po czym poczuł, że mężczyzna kładzie się i otula go ramionami od tyłu.

- Po porodzie. Niedaleko jest świetna klinika, więc będziesz w najlepszych rękach. Zdążę dotrzeć do ciebie zanim krzykniesz, więc niczego nie przegapię.

- To dobrze. - zaśmiał się chłopak i zamruczał cichutko. - Jak myślisz... Będzie chłopiec? Czy dziewczynka?

- Zapewne dziewczynka. Silna piękna Alfa, która nie da frajerom sobą pomiatać. Albo synek, Alfa. Będzie najprzystojniejszy i przejmie po nas watahę. - oznajmił pewny swojego a chłopak parsknął.

- No jasne. - przyznał i przytulił się do jego dłoni. Nie wiedział jaki jest prawdziwy powód wywiezienia go do spa, ale wierzył, że chodzi jedynie o bezpieczeństwo jego i dzieciątka..

Shoto otworzył cicho drzwi i zamknął je zaraz za sobą. Podskoczył, gdy jego mąż przyparł go do ściany. Trzymał ręce po obu stronach jego głowy, będąc wściekłym. Gwałtowanie złapał go za głowę i odsunął ją w bok, by mieć dostęp do szyi. Przysunął do niej nos, zaciągając się zapachem. Szukał woni jakiegoś innego alfy, albo Bety. Wyczuł tylko Izuku, więc dobrze. nawet Katsuki się nie kręcił w pobliżu.

- To bolało, odsuń się. - zepchnął jego głowę masując kark. Ewidentnie coś w nim strzyknęło. - Co cię napadło, hm? - zapytał. Był daleki do jakichkolwiek uczuć. Nawet strachu. Stał i patrzył w oczy wyższego osobnika.

- Musisz dać się zbadać lekarzowi. Niech on potwierdzi, że jesteś w ciąży.  - oznajmił dalej trzymając go w kleszczach, a ten westchnął.

- Nie, Elis. Nie będę chodził do lekarza, bo masz jakieś widzimisię niepotwierdzone w żaden sposób. - oznajmił i wysunął się z jego pułapki.

- Masz iść! - usłyszał ryk i znowu został przyszpilony do gładkiej powierzchni.

- Puść mnie. Nigdzie nie pójdę. - powtórzył ponownie.

- Ty... Ono jest martwe! Miałem rację! Ukryłeś to przede mną! Gdyby żyło to byś się przebadał! Zdejmij ten sztuczny brzuch! Już! - ryknął zaczynając podnosić mu bluzę. Tutaj Todoroki już nie wytrzymał. Wymierzył mu mocny policzek.

- Mam cię dość. Nie odzywaj się do mnie. Nie chcesz mi wierzyć to nie. - oznajmił i nie próbował się prześcignąć do sypialni. Wiedział, że mężczyzna by go dopadł. Jego oczy wyrażały szok, ale zaraz zmieni się to w jakiś gniew, bo 'go oszukuje'. - Wychodzę. Nie wrócę na noc. - oznajmił i wyszedł, po raz kolejny z jego pułapki i trzasnął za sobą drzwiami wejściowymi. W oczach Omegi było widać łzy. Słone krople zaczęły spływać po policzkach  chłopaka, ale tylko do momentu, gdy wszedł na podwórko domu głównego. Starł je i stanął przed Alfami przy wejściu. Akurat na straży stał Shinso i jakiś inny wielki wilk. Rozłożył ręce na boki pozwalając się obmacać.

- Nie wygłupiaj się. Wejdź. - oznajmił spokojnie fioletowo włosy. - Zostajesz na noc? - zapytał, a ten skinął głową.  - Oh, w takim razie idź do Denkiego, po zapasową pościel, bo wszystkie z gościnnych poszły do pralni. - wzruszył ramionami, a ten podziękował skinieniem głowy i wszedł do środka. Zastanawiał się, czy iść do zielonowłosego, ale ten pewnie już spał... Porozmawia z nim rano. Szczególnie o tym, czy może tu zostać na kilka dni.


Jak widzimy... Nie układa się za dobrze Todorokiemu i Elisowi. Jakby... I Katsuki i Elis oszaleli. O co chodzi? Dlaczego się tak strasznie zachowywali?

Czekam na wasze spekulacje!

Król Wilków (BAKUDEKU) ✔️Where stories live. Discover now