29.Następczyni

57 9 25
                                    

Znika wszystko.

Znika mój dom, zagajnik pełen drzew i herbaciarnia mojej rodziny. Znikają cudowne ogrody, znikają wzgórza i doliny. Znikają lasy, drogi, posiadłości i ich ogrodzenia. Znikają mieszkańcy Krainy Czarów, pochłonięci przez szarość i mgłę. Znikają w kompletnej ciszy, pochłonięci przez mgłę nicości.

Ta pustka zbliża się do panikującej Elizabeth w zastraszającym tempie. Smok macha skrzydłami w nierównym rytmie, sprawiając, że hrabina niemal spada z grzbietu. Łapię ją, zanim zsunie się w szarość pod spodem.

Co mam robić?, pytam z przyzwyczajenia, pewna, iż doczekam się opryskliwej odpowiedzi. Taka jednakże nie następuje, a ja klnę pod nosem, nie mogąc znieść tej całkowitej ciszy. Jest nie do zniesienia, nawet jeśli trwa jedynie przez kilka minut, dopóki i nas nie połknie nicość. Kulę się za White'em, zdecydowanie niegotowa na taką śmierć. Przynajmniej lepiej umierać w domu, niż w zamku Kassiona.

Hattie musi dowiedzieć się o czymś bardzo ważnym.

Wzdrygam się, zaskoczona.

Quinn?
Niech wraca do Krainy, do zamku, tam, gdzie przynależy. Niech porozmawia z Królową.
Czego muszę się dowiedzieć? O co chodzi? Quinn?!

Choć wytężam umysł do granic moich możliwości, nie jestem w stanie usłyszeć ani słowa więcej.

– Zaraz! – Słyszę krzyk mojego ojca. –

Hattie...

– Kocham cię, Hattie – wtrąca White. Z płaczem tulę się do jego pleców.

– Muszę coś powiedzieć – wrzeszczy Kapelusznik, odrobinę zirytowany. Zdumiewa mnie jego dziwnie pogodny ton. – Hattie, szybko! Dlaczego...

Pustka pochłania go, nim zdąży dokończyć. Chwilę potem znika White. Jest mi przeraźliwie zimno, a serce mam rozdarte na kawałki.

Niewiele myśląc, sama zeskakuję z grzbietu rozpływającego się we mgle smoka.

***

Jesteś...

Znów słyszę głosik Quinn. Tym razem uśmiecham się szeroko, bo mam nadzieję, że już za moment się spotkamy.

Jesteś...
Tak, jestem, Quinn. Idę do ciebie, myślę, spokojna, spadająca wśród całkowitej ciszy.
Jesteś...

Odruchowo przekrzywiam głowę. Quinn usiłuje mi coś powiedzieć, posługując się nicią szaleństwa. To trudna metoda komunikacji, w szczególności dla duchów. Zmuszam się, by zacząć się śmiać, szarpię za włosy i wymachuję nogami, na tyle, na ile to możliwe podczas spadania. Gdy ponownie słyszę głos księżniczki, jest nieco głośniejszy.

Jesteś następczynią.

W napięciu czekam na dalszy ciąg, lecz nic więcej nie słyszę. Jestem następczynią. Przecież te słowa... to nie ma sensu. To bełkot szaleństwa. To musiałoby znaczyć, że jestem córką Królowej Kier. A przecież to niemożliwe. To śmieszne. Tata pokazał mi kiedyś zdjęcie swoje i mojej mamy. Na przyjęciu w pałacu. Królowa Kier zasiadała wówczas na tronie, co widać było w tle fotografii, więc nie mogła pozować do wraz Kapelusznikiem.

Usiłuję sobie przypomnieć wszystkie szczegóły tego zdjęcia. Ojciec nie ma na nim ani jednego siwego włosa, a moja mama ma cudne, jasnoróżowe pukle. W tamtych czasach panowała moda na farbowane włosy. Do tego czerwona sukienka w serca, oczywista oczywistość w wyborze stroju na bal w pałacu Kier. Mimo to opis pasuje do następczyni tronu. Włosy następczyń są różowe, zupełnie tak jak włosy Quinn. Z czasem ciemnieją i zmieniają kolor na bordowy, po przejęciu tronu. Czy naprawdę moją matką jest Królowa Kier? Ale moje włosy są przecież rude, nie pasują do następczyni.

Rulebook. Księga ZasadWhere stories live. Discover now