Tunel ciągnie się w nieskończoność. Z czasem ziemia pod naszymi nogami zmienia się w czarno-białe kafelki. Uśmiecham się pod nosem, rozkoszując się tą namiastką Krainy. Szachownica o wyblakłych kolorach, poznaczona pęknięciami, ale jednak. Wkrótce zniszczenia stają się coraz wyraźniejsze, z kolei korytarz stopniowo się zmniejsza. Wygląda jak...
– Królicza Nora – szepcze Skoczek, a ton jego głosu wyraża zachwyt i zadowolenie zarazem.
– A raczej jedna z jej wielu, wielu odnóg – poprawiam go.
– Ale jak... – chłopak potrząsa głową z dezorientacją. – Przecież Kassion ją zamknął.
– Trochę czasu zajmie mu znalezienie wszystkich wejść – mówię z lekką pogardą, owiewana nową falą roziskrzonej nadziei. Jest jeszcze szansa. Z pewnością można go powstrzymać.
Tak, można, tylko ty nie dasz rady, śpiewa szaleństwo.
Jeśli cała nasza czwórka zbierze siły, damy radę, odwarkuję.
Jak sobie chcesz. Radzę uważać – to mówiąc, miesza moje myśli, wprowadzając swój ukochany chaos.
Jęczę cicho, uderzając barkiem o ścianę. Mrugam, pozbywając się czerwonej mgiełki sprzed oczu.
– Hej, mała, wszystko w porządku? – Pyta Skoczek. Pochyla głowę, bo już nie mieści się w ciasnym korytarzu. Przez chwilę patrzę na niego tępo, niemal z wyrzutem. Moja „przypadłość" jest chyba wszystkim znana, pytanie zatem jest całkowicie bezsensowne. Mówi, jakby wcale mnie nie znał.
– Tak, w jak najlepszym – usiłuję brzmieć normalnie. O ile normalność jest w ogóle czymś osiągalnym dla mieszkańców Krainy.
– Dzieciaczki, pospieszcie się! – Piszczy hrabina. Widocznie ta... głośna część jej osobowości nie jest do końca sztuczna.
– Oczywiście – mówię, a moje stopy głośno plaskają o podłogę, gdy pewniej ruszam w stronę ciasnego zakrętu.
Drzwi sięgają mi zaledwie do pasa. Przekręcam gałkę, wzdychając z ulgi, ponieważ nie potrzebujemy klucza – skrzydło otwiera się, powoli i ciężko. Na kolanach przeczołguję się na drugą stronę. Wówczas zimny wiatr uderza w moją twarz i ramiona, mrożąc je swoim podmuchem. Oddech momentalnie przemienia się w parę, a ja z zaskoczeniem ląduję w śniegu.
– Co jest... – mruczę pod nosem, wstając na nogi. Nad moją głową szare, ciemne chmury pracowicie produkują kolejne śnieżynki, zasypując skrupulatnie całe pomieszczenie.
Centrum ośmiokątnej sali stanowi stolik z jednym krzesłem. Siedzi przy nim kobieta w średnim wieku. Blond włosy spięte ma w wysoki, elegancki kok. Ze skupieniem wpatruje się w trzymaną w dłoni filiżankę, jakby nie zauważała tego śniegu wokół. Nie drażni jej też odpadający ze ścian tynk, który z łoskotem ląduje na ziemi w całkiem sporych kawałkach. Mimo wszystko pomieszczenie wydaje się urocze, ozdobione pnączami białych róż. Znajduje się tu nawet mały lufcik, przez który wystaje niewielki, srebrny teleskop umieszczony na metalowym trójnogu.
– Dzień dobry – odzywa się Skoczek z szerokim, drapieżnym uśmiechem. Jak zawsze się popisuje. Podchodzi do Alicji i ujmuje jej dłoń, ona jednak nie odrywa jej od filiżanki.
– Czego chcesz, córko Kapelusznika? – Pyta oschle kobieta, nagle ciskając porcelaną o ścianę. Filiżanka roztrzaskuje się na drobne kawałeczki, które giną w śniegu.
– Kraina Czarów potrzebuje twojej pomocy – ostrożnie przykucam przy krześle. – Musimy powstrzymać Kassiona, zanim odetnie ją od świata ludzi.
أنت تقرأ
Rulebook. Księga Zasad
قصص الهواة(Zakończone!) Kraina Czarów, kwintesencja dziwności, fantastyczny świat niecodzienności, oaza szaleństwa, stała się zbyt niebezpieczna dla turystów ze świata ludzi. Należało ją zamknąć, odciąć najzupełniej, zatrzasnąć Króliczą Norę na cztery spusty...