#50 Oświadczyny 2/4

1.3K 25 17
                                    

💛Gereb💛

Był dzień który raczej każdy lubi,a jak nie to napewno z jakiegoś ważnego powodu.Przybyl czas świąt,w tym roku zorganizowaliście wszystko żeby wasze najbliższe rodziny spędziły je razem.Wkońcu podobno im więcej tym raźniej,a jak nie to przynajmniej więcej żarełka na stole.

Aktualnie szykowałaś stół z mamą twojego ukochanego.Ty rozkładałas talerze natomiast ona sztućcie.Pomiędzy ta czynnością rozmawiałyście na miłe tematy.W pewnej chwili jednak zadała dość dziwne pytanie.

-Czy chciałabyś należeć do naszej rodziny...tak oficjalnie?

Zaskoczyło cie to pytanie lecz odpowiedź była prosta.

-Pewnego dnia oczywiście ze bym chciała!
Odpowiedziałaś z uśmiechem,w pewnej chwili jednak sie wzdrygnęłas lekko ponieważ ktoś objął cię w pasie od tyłu.

Oczywiście był to nie kto inny jak twój ukochany.Oparł głowe na twoim ramieniu i tak lekko sie z tobą kołysał.

-Jak przygotowania?-zapytał po chwili

-Bardzo dobrze,skończyłabym gdybys mi troszke nie przeszkodził-odpowiedziałas z cichym śmiechem-A jak choinka?

-oj tam -odpowiedział również z cichym śmiechem-już zrobiona i udekorowana.

-To dobrze -odpowiedziala i lekko obrócilas głowe żeby pocałować go w policzek.

___

Po kilku godzinach zaczęli przychodzić goście, których witaliście z uśmiechem na twarzy.Bylas troche speszona faktem ze niektórych osób...no nie znałas zbytnio.Lecz napewno dość szybko ich poznasz.

Zaczęliście siadać do stołu.Oczywiście na stole znajdywało sie duzo potraw zrobionych przez ciebie,twoją mame oraz mame Gereba.

__
Kiedy już wszyscy kończyli jeśc to odetchnęłaś cicho z lekkiego przejedzenia.Jedzonko było pyszne więc co sie dziwić że ciężko odmówic kolejnych porcji prawda?

Wszyscy gadali i ogółem była bardzo miła atmosfera.W pewnym momencie spojrzałaś na Deżo który wymienił pewne psojrzenie ze swoim ojcem.Po chwili spojrzał na gości i zachrzakał wstając lekko od stołu.

-Chciałbym przed końcem zrobić pewną ważną rzecz-powiedział do wszystkich i podszedł po chwili do twojego krzesła.Wyjął lekko dłoń w twoją strone żebyś ja chwyciła.Ty to oczywiście po chwili zrobiłaś.Pociagnął cie lekko troche dalej od stołu i patrzyl ci w ocyz przez chwile lecz po chwili wsadził dłoń do kieszeni i klęknął.

-[T.I] jesteś miłością mojego życia-zaczął-Kocham cię najmocniej na świecie i wiem że ty mnie również,dlatego...sądzę że to jest odpowiedni moment na to żeby cię zapytać o pewną rzecz.

Wyjął z kieszeni pudełeczko i je otworzyl,pokazując tobie przepiekny pierścionek.

Ty stałaś oniemiała i nie wiedziałas co powiedzieć dlatego poprostu czekałaś aż skończy.Nie mogłaś w to uwierzyć a twoje serce bardzo przyspieszyło,na twoich policzkach pojawiły sie rumieńce.

Goście patrzyli z zachwytem na tą scene ale siedzili cicho żeby nie zepsuć tej chwili.Jego ojciec patrzył z dumą na ta scenę.

-Zatem zadam to pytanie...czy ty [T.I] [T.N] uczynisz mi ten wielki zaszczyt i na znak naszej miłości przyjmiesz moje oświadczyny?

Zapytał patrzac na ciebie leciutko spięty ale było widać ciepło w jego oczach.

Przez chwile nie odpowiadalaś z wielkiego zaskoczenia i szczęścia lecz po chwili w twoich oczach pojawiły się łzy.
-O-Oczywiście ze tak!

Odpowiedzialaś a on załozyl ci piersionek na palec po czym wstał.Przyciągnal cie do czułego pocałunku a wasza rodzina zaczęła klaskać jak i gwizdać.

Oczywiście jedyna osobą która gwizdała to był Czonakosz. Po chwili podszedł do was kiedy sie oderwaliscie od siebie i was wyściskał.

💚Czonakosz💚

Byłaś sobie na spacerku w bardzooo ładnym miejscu ,w którym dookola byly piekne zielone drzewa. Ze śmiechem ganialiscie się po parku i w pewnym momencie biegu on sie potknął przez co ty wpadłas na niego i wylądowaliście na ziemi.Podnioslas lekko głowe i na niego spojrzałaś mrugajac troche oszołomiona lecz po chwili wybuchliscie śmiechem.

-Żyjesz?-zapytałaś.

-W zależności czy ty żyjesz.

-Hm?a jakbym nie żyła?-zapytałas ze śmiechem.

-Wtedy tez był umarł ,bo jestes moim życiem.

Odpowiedział i przytulił cie do siebie bardziej ,całukac w czoło.

Zarumieniłaś się na to wyznanie i po chwili go pocałowałaś,on odrazu oddał pocałunek z lekkim uśmiechem.

Po chwili leżenia na trawie wstaliście i sie przeciągneliście.Następnie ruszyliście podskakując w strone pięknego mostku.W głowie twojego chłopaka narastał dość przebiegły i według niego dośc zabawny żart.Lecz postanowił ze wykona go troszeczke później,jak będzie odpowiedni moment.

Po chwili złapał cie w pasie i podniósł tak że siedziałas u niego na barana.Na poczatku zaskoczona pisknęłaś lecz po cheili sie cicho zaśmiałaś i poczochrałas go po głowie.

-Hej wiesz ile sie układa włosy?-powiedział udajac oburzonego.

-a od kiedy ty układasz włosy?-zasmiałas się.

-...dobre pytanie...cwana z ciebie kobita.

Po chwili wbiegł z tobą na most i zdjąl cie z barana.Kiedy cie delikatnie odłożył to sie zachwialaś lecz sie przytrzymałas szybko barierki.Jednak po chwili tak runęłaś na tyłek,twój chłopak ze smiechem pomógl ci wstać i po chwili zaczeliscie sie patrzeć w wode z uśmiechem.Było naprawde miło a woda wydawala przyjemny szum.

Zerkal na ciebie i w pewnej chwili popatrzył sie na ciebie troche dłużej przez co sie zapatrzył.Potrząsnąl głowa zeby sie ocknał i po chwili powiedział.
-Wiesz co...jestesmy młodzi...-zaczął ukladajac w głowie słowa do swojego żartu.

-hm?my chyba mowisz o mnie-zasmiałas się.

-..i w kazdym razie wiem ze to moze bardzo szybkooo...

-Co jest bardzo szybkie?-zapytałas i przechylilas głowe lekko na bok.

Po chwili położył ci do ust palec zebyś sie nie odzywala,a ty po chwili zaskoczenia posłuchalaś i przytaknęlas głową.

-i wiem ze nie mam przy sobie pierscionka...więc jestem nie przygotowany...lecz chciałbym...znaczy pragnę wrecz zebyś została moją żona wiec...czy ty bys chciała mnie za męża?

Ty siedziałas dalej cicho lecz zszokowana.

-Juz mizesz mówić przeciez.

-...

-Okej...więc...bardzo mi na tobie zalezy i chce spędzić z toba całe swoje życie.

-TAK!

-hm?Co?

-MOJA ODPOWIEDŹ TO TAK!

On zszokowany spojrzał na ciebie i sie zarumienił.
-T-Ty tak na serio?

-No pewnie!Czemu miałabym kłamać co?

-em...nie n-no o-okej

-...to był zart?...

-tak...lecz...w sumie to brałem to na serio,wrazie czego bym poprostu sie wywinął.

-Wrazie czego?

-no tak...wrazie jakbys mnie wyśmiała czy cos

Podrapal sie po głowie lekko nerwowo.

-No cos ty!nie mogłabym tego zrobic!Zresztą...to było nawet urocze-Zachichotałas lekko i go pocałowałas w policzek.

On natomiast złapał cie w tali i przechylił do tyłu lekko podtrzymując cię.Pocałował  cie bardzo czule i troche...namiętnie.



^*Preferencje Chłopcy z Placu Broni*^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz