26°

3K 135 49
                                    

Podjechaliśmy pod jakąś melinę. Z zewnątrz gdyby nie te adres nigdy nie pomyślałabym, że ktoś tutaj mieszka.
A jednak jak widać pozory mylą.

– Witajcie w świecie ćpunów – powiedziała Kiara ze zdygustowaną miną.

– Zobaczymy co u Barry'ego – powiedział JJ. Tym razem byłam pewna. Pech chciał, że to najprawdopodobniej ten sam Barry. W końcu nie codziennie kojarzy się niebezpiecznego Barry'ego sprzedającego narkotyki.

JJ gdy tylko stanęliśmy w miejscu od razu wypadł z samochodu.

– A ty co?! – krzyknęłam za nim otwierając odsuwane drzwi samochodu.

– Yo soy justica* – Odkrzyknął blondyn wchodzący na ganek domku.

– Kurwa, jeszcze po hiszpańsku gada. – opusciłam dłonie.

– Może ktoś – zaczął Pope a John B popatrzył na niego i wyszedł za JJ'em.

– To nie ma prawa się dobrze skończyć – powiedziałam – Prawdopodobnie jakiś psychopatyczny, nieobliczalny typo będzie chciał się na nas zemścić. Marzyłam o tym – mruknęłam sarkastycznie. Wyszłam z wozu a za mną cała reszta. Z domu słychać było jakieś łomoty więc na nic dobrego to nie wskazywało. Chwilę potem wyszli...A JJ z torbą. I się kurwa się
zacznie. Pewnie jebnął coś w stylu oko za oko lub inne gówno i chce się teraz odegrać za to. Niestety chyba nie rozumie też ten facet jest serio niebezpieczny.

– JJ to nie jest dobry pomysł! – zaczął się wybierać John B.

– Nie rozumiecie! Nie możemy tak poprostu tego zostawić! – podniosł torbę do góry – każdemu z nas należy się pięć tysięcy odszkodowania nie myślicie!?

Zaczęliśmy się wykłucać JJ'em rozumiem, że o nas dba. Może to nie takie oczywiste ale zawsze gdy coś robi myśli również o nas. Ma to swoje plusy jak i minusy. JJ nagle zaczął oskarżać Pope'a za to, że musi teraz spłacać łódź Topper'a.

– Nie musiałeś tego robić! Nikt Cię o to nie prosił! – krzyknął Pope. – oddam Vi wszytsko!

– Nie chcę twoich pieniędzy! Sam to spłacę. Sam! – krzyknął JJ wchodząc do twinky. – Od tej pory będę patrzył tylko na siebie! – Zabrał że środka swoją torbę i pieszo poszedł niewiadomo nam gdzie.

Nikt się nie odzywał. Patrzyliśmy się tylko na siebie w ciszy. W końcu jednak postanowiłam zabrać głos.

– Może do Wraku?

_____________________________

– Czekaj czekaj, czyli chcesz nam powiedzieć, że od wydobywania czterystu milionów wolisz oglądać u łapać ryby z Cameronem? Wiesz jak tak bardzo lubisz ryby to możesz wzbogacać się z plotami – parsknęłam na swój żart. Nie jest ona ni trochę śmieszny... ja jestem poprostu rąbnięta. Ah te suchary.

– Chciałbym ale muszę, serio. Poza tym trzeba jeszcze przyszykować plan – popatrzył na Pope'a – Poza tym musimy i tak czekać na JJ'a.

Chcąc nie chcąc musiałam się z nim zgodzić. Jak wszyscy to wszyscy, prawda?

– John B, musimy już jechać – powiedziała w stronę bruneta Sarah.

Oboje wstali z miejsc i ruszyli w stronę wyjścia. Wstałam za nimi.

– John B! Sarah! – odwrócili głowy w moją stronę. – Moglibyście mnie gdzieś podrzucić po drodze?

𝐀𝐧𝐝 𝐈 𝐏𝐫𝐨𝐦𝐢𝐬𝐞 𝐓𝐫𝐲 𝐍𝐨𝐭 𝐓𝐨 𝐊𝐢𝐥𝐥 𝐘𝐨𝐮▪︎Rafe Cameron ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz