31°

2.8K 128 86
                                    

– Co? – zapytał zaspanym głosem.

– Złoto! Wyciągniemy Złoto! – Wyciągnęłam rękę w jego stronę a gdy ja złapał pomogłam u wstać. – Czekamy na nich?

– Pope ma dzisiaj rozmowę o stypendium, więc trochę to potrwa. W tym czasie możemy tam podjechać i zobaczyć co i jak. – wstrząsnęłam ramionami. To dobry pomysł. Wzięliśmy szybko z domu tylko dwie latarki na wszelki wypadek i wsiedliśmy do Twinky i podjechaliśmy w stronę ósemki. Gdy tylko zza horyzontu zobaczyliśmy dom Kraynów uśmiechnęłam się. Tym razem musi się udać. John B miał przestraszona i nieciekawą minę.

– Hej, John B co się stało?

– Tabliczka. – odpowiedział gdy się zatrzymaliśmy.

– Jaka tabliczka? – Nadal nie wiedziała o co mu chodzi ale ten pokazał mi ręką pewien punkt a moja miną i samopoczucie zmieniło się o 180°. Wysiadłam szybko z auta i podeszłam do tabliczki z zapisem ,,Sprzedane". Przełknęłam ślinę.

– Nie... – szepnął chłopak. Popatrzyliśmy na siebie i zgodnie zaczęliśmy wdrapywać się na mur. Gdy byliśmy już na górze przełożyliśmy nogi na drugą stronę i skoczyliśmy na trawę. Odzyskując równowagę natychmiast pobiegliśmy przeskakując kwiatki i krzaki w stronę domu. Z każdym ,,krokiem" coraz wyraźniej widzieliśmy otworzone do piwnicy drzwi oraz mnóstwo barierek.

– Cholera – szepnęłam gdy zobaczyłam na pomarańczowej taczce jeden z napisów, który przedstawiał to jedno nazwisko - Cameron. John B wbiegł do środka a ja tuż za nim. Gdzieniegdzie leżały porozwalane skrzynki jak i wiadra.

– Khai, musisz mi pomóc tam wejść – Powiedział John B a ja kiwnęłam na znak, że jestem za. Odpiełam od maszyny spuszczającej, dużą, ciężka płytę i pozostałą linę pomogłam zawiązać John'owi B wokół pasa. Podeszłam do maszyny i dałam mu znak ręką, że ma powoli złapać się liny i odepchnąć, ponieważ siedział na krawędzi. Zaczęłam automatycznie go spuszczać do momentu, gdy usłyszałam wyraźne stop z jego strony. Czekałam niecierpliwie tupiąc nogą. Niecierpliwiwiłam się.

– Nie! Nie to nie może tak być! Nie! – Uszyłalam zrospaczony głos John'a B. Podbiegłam do krawędzi studni.

– John B! – zawołałam.

– Nie ma złota!

Wyciągnęłam chłopaka z powrotem a potem przytuliłam. Teraz musimy to jakoś powiedzieć innym. Chciałam moją część dzielić z Rafe'm, chciałam abyśmy byli szczęśliwi i nie musieli się martwić o pozycje społeczną czy chociażby pieniądze. Żebyśmy byli już my. Khai i Rafe. Wszystko pięknie ale coś musiało się zjebać. A wiecie co jest najgorsze? Oprócz płotek wiedział o złocie tylko Rafe, więc jedyną opcją, w którą między nami nie chce wierzyć ale jest jedynym wytłumaczeniem, jest, że to on nas zdradził. Najbardziej boli to mnie bo myślałam, że nie zrobi tego. A jednak. A może wiedział, że szukamy złota złota dlatego się do mnie zbliżył? Ała? Nie chcę myśleć o tym więcej bo to...boli. W dodatku wiem, że Rafe zrobi naprawdę aby odzyskać miłość i szacunek swojego Ojca. Może nawet i zdradzenie tego jak widać. To Złoto było też dla mnie możliwością na normalne, lepsze życie. Na odcięcie się na dobre od matki i zaczęcie żyć bez zmartwień o to czy starczy mi na zakupy. Żeby zacząć od nowa.

Wróciliśmy do domu. Oboje nawet się nie odzywając poszliśmy na kładkę. Siedzieliśmy tam do momentu gdy przyjechała Kiara a za nią  JJ na swoim motorze.

– Pope powinien skończyć za godzinę, trzeba się przygotować. – zaczęła Kiara.

– Nie ma na co – Mruknęłam rzucając do wody jakiś mały kawałeczek drewna.

𝐀𝐧𝐝 𝐈 𝐏𝐫𝐨𝐦𝐢𝐬𝐞 𝐓𝐫𝐲 𝐍𝐨𝐭 𝐓𝐨 𝐊𝐢𝐥𝐥 𝐘𝐨𝐮▪︎Rafe Cameron ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz