43°

1.8K 80 29
                                    

Obudziłam się przez zawroty głowy z uczuciem bujania się, do mojej głowy niesamowicie szybko wróciły wspomnienia z ubiegłego wieczoru na co błyskawicznie się podniosłam ignorując uczucie słabości, pulsowanie w skroniach i rozmazany obraz przed oczami.

Wstałam na jeszcze giętkie nogi czując się, jakby były z waty i próbowałam się rozejrzeć wyostrzając nieznacznie wzrok jednak ciągłe bujanie skutecznie mi to uniemożliwiało i zrzucało mnie na bok. Uczucie to porównywalne było do wypicia kilku drinków, jesteś w pełni świadoma co się z tobą dzieje ale tracisz panowanie nad ciałem, tak dokładnie się czułam.

Słaba jeszcze, poleciałam na ścianę a dosłownie na ułamek sekundy mój wzrok wyostrzył się na tyle, że byłam w stanie zobaczyć pusty ocean a nad nim niebo na którym gdzieniegdzie można było dostrzec małe chmurki.

W tym momencie czułam się jakby trafił mnie jakiś piorun, bujanie, ocean, jestem na pierdolonym statku. Ta świadomość zadziałała na mnie jak wiadro z wodą tym samym sprawiając, że czułam się trochę bardziej obecna i wiedziałam, co się dzieje dookoła mnie.
Mniej niezdarnie podeszłam do drzwi, które nie chciały ani trochę ustąpić. Rozejrzałam się po pokoju próbując dostrzec cokolwiek co pomogłoby mi wydostać się na pokład statku jednak jedyne co zauważyłam to dobrze znana mi koszula i pojedyncze rzeczy.

– Sukinsyn! – krzyknęłam sfrustrowana. Zaciągnął w pułapkę, uśpił i nieprzytomną zabrał na statek. Tuż po krzyknięciu czułam, jak drzwi ustąpiły a ja odwróciłam się błyskawicznie w tamtą stronę zerkając w zdradzieckie, błękitne oczy.

– Widzę, że się obudziłaś– uśmiechnął się w ten swój sposób, który roztapia mi serce i podszedł do mnie. Nie tym razem. Położyłam dłoń na jego torsie uniemożliwiając bliższy kontakt ze mną a potem popatrzyłam na jego twarz na której widziały zmarszczone brwi i zdezorientowana mina– Zrobiłem to dla Ciebie, dla nas.

– Człowieku, popierdoliło Cię?! Porwałeś mnie! – powiedziałam wkurzona do granic możliwości.

– Ja tylko ułatwiłem Ci decyzję– powiedział mając zaciśniętą mocno szczękę, był zły.

– Ułatwiłeś decyzję?! Usypiając a potem uprowadzając?! Rzecz godna pochwały Cameron – odepchnęłam go a potem zobaczyłam, że jego dłonie zaciskają się w pięści. Zanim zdążyłam zrobić cokolwiek uderzyłam mocno plecami o ścianę na co jęknęłam niespodziewanie z bólu i popatrzyłam na rozwścieczonego chłopaka stojącego naprzeciwko mnie tak, że stykaliśmy się klatkami piersiowymi.

– Nie waż się mówić, że zrobiłem coś źle, zrobiłem dobrze, dla nas, dla Ciebie, od teraz jesteśmy jedną rodziną, chronię Cię – warknął a ja pierwszy raz się go wystraszyłam – zrozumiano?! – krzyknął na co zacisnęłam usta w cieńką linię. Wszystko działo się tak szybko, głową z całej siły uderzyłam w jego nos więc uwolnił mnie z klatki jaką stworzył własnym ciałem łapiąc się za krwawiącą część ciała a ja w tym czasie pobiegnęłam w stronę drzwi modląc się, żeby były otwarte, na szczęście, te ustąpiły, wyleciałam na korytarz od razu całym ciężarem swojego ciała je zamykając a potem opuszczając wajchę jako zamek, po czym zaczęłam uciekać tyłem, przeraziłam się gdy na kogoś wpadłam więc od razu się odsunęłam. Czułam jak kamień spada mi z serca gdy zobaczyłam bląd włosy.

– Sarah– powiedzialam przerażona I mocno ją przytuliłam tak samo jak ona mnie.

– Co ty tutaj – Nie dokończyła bo usłyszała walenie o drzwi z pokoju Rafe'a – co on Ci zrobił?

– Nie mamy teraz na to czasu, musimy wezwać pomóc, rozdzielmy się – powiedziałam po czym zrobiliśmy tak jak mówiłam, gdy ta poszła w stronę dzioba statku, ja zeszłam gdzieś gdzie był silnik. Trzymając się jakiś łańcuchów, żeby nie spaść rozglądałam się za czymś przydatnym z szybko bijącym od strachu sercem.

– Mam Cię – powiedział dobrze znany mi głos po czym zakrył usta i złapał w talii. Chciałam się wyrwać więc kopałam go wielokrotnie. Zaniósł mnie do jakiegoś składzika, i mimo mojego wyrywania przywiązał moje ręce wysoko nad moją głową do jakiejś rury.

– Wypuść mnie! Cholerny Sukinsynie! – krzyknęłam mu w twarz na co ten ponownie zacisnął dłonie w pięści, był gotowy już coś powiedzieć gdy na statku wszczął się alarm a wszystkie światła zapaliły się na czerwono, sięgnął po jakiś duży hak na ścianie obok mnie po czym bez słowa wyszedł z ,,pokoju". Wierciłam się tym bardziej raniąc obolałe nadgarstki ale nie mogłam się poddać, nie teraz. Strąciłam jakieś wiaderko nogą i po jakimś czasie starania udało mi się podciągnąć je pod siebie, stanęłam na nim i starałam się jakoś rozwiązać mocne słupy na dłoniach, gdy nic to nie dawało ponownie rozejrzałam się, zobaczyłam wtedy dużo większy i ostrzejszy hak przyczepiony do liny, wiszącej na suficie. Zaryzykowałam. Nogą kilka razu spróbowałam dosięgnąć Liny ale nic z tego, zacisnęłam zęby i pohuśtałam się na obolałych rękach w końcu zachaczając o line i strącając hak, sztywną dłonią zacisnęłam palce na gibającym się sznurze i zaczęłam podciągać hak do góry, w końcu ostrą strona tak jak mogłam przyłożyłam go do sznura i zaczęłam nim ruszać tak, aby po jakimś czasie starania sznur puścił pękając. Lina pęknęła całkowicie w pewnym momencie tym samym zaskakując mnie trzymającej się na niej więc spadłam z wiaderka na metalową podłogę od razu w prawym nadgarstku czując konsekwencje tego. Bolało piekielnie bo to właśnie na ten nadgarstek upadłam ale mimo to podniosłam się i wybiegłam z pomieszczenia, dookoła nie było nikogo z góry jednak dało się słyszeć krzyki.

Wybiegłam schodami na górę przez co od razu poczułam mocny wiatr na mojej twarzy, pobiegnęłam w stronę głośnych wrzasków.

– Już dobrze, na trzy – powiedział John B w stronę Sarah.

– John B! – krzyknęłam na co od razu popatrzyli się w moją stronę, ile sił w nogach podbiegłam do nich rzucając mu się na szyję.

– Już już, musimy uciekać, Łódź stoi na na dole, skaczemy – powiedział łapiąc nasze dłonie – Raz, dwa- – zaczął liczyć kiedy został odciągnięty do tyłu na co z Sarah również popatrzyłyśmy w tamtą stronę. Rafe, z uśmiechem na twarzy stał z niesamowicie ostrym hakiem w ręku, to nie mogło się skończyć dobrze – Skaczcie! Już! Ja dam sobie radę! – krzyknął robiąc uniki przed każdym z ataków Rafe'a. Sarah złapała moją dłoń I pociągnęła w stronę krawędzi.

– Nie! Sarah skacz, dobrze wiesz, że tylko ja mogę to przerwać– popatrzyła na mnie z przerażeniem chcąc protestować ale zanim zdążyła to zrobić wyrwałam rękę z jej uścisku i podbiegłam robiąc jedyną rzecz, która w tej chwili była w stanie opanować rozszargane nerwy Rafe'a I tym samym dać trochę czasu Sarah i John'owi B na ucieczkę – pocałowałam go wolną ręką trzymając broń którą miał w ręce. Na początku wściekły chciał się wyrwać ale uległ po chwili opuszczając w dół obie ręce. Gdy usłyszałam trzask wody oderwałam się od Rafe'a I podbiegnęłam do krawędzi łodzi chcąc skoczyć ale w ostatniej chwili, złapał mnie.

– John B! – krzyknęłam chcąc aby w jakikolwiek sposób się do niego dostać ale jedyne co widziałam, to współczujący wzrok Sarah i zawód, na twarzach reszty moich przyjaciół. Przestałam się szargać a łzy poleciały po moich policzkach.

Nie byłam w stanie już nic zrobić.

***********************************

To się porobiło.

Ktoś tu chyba ma coś z nadgarsteczkiem.

𝐀𝐧𝐝 𝐈 𝐏𝐫𝐨𝐦𝐢𝐬𝐞 𝐓𝐫𝐲 𝐍𝐨𝐭 𝐓𝐨 𝐊𝐢𝐥𝐥 𝐘𝐨𝐮▪︎Rafe Cameron ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz