7. 🙁

1 0 0
                                    

Rozdział 7. 🙁

*Tydzień później*

Wyszłam z kościoła. Wsiadłam w auto i pojechałam do restauracji gdzie odbywała się stypa. Nadal nie zdawałam sobie sprawy że moja siostra nie żyje. Myślałam że to żart że ona zaraz wyskoczy z pudełka i zacznie się z nas wszystkich śmiać. Weszłam na sale i usiadłam jak najdalej od rodziców. Czułam się winna że wtedy kiedy mama dzwoniła nie odebrałam. Może Misia by wtedy żyła. Bym ruszyła tą dupe wsiadła w samochód i przyjechała jak najszybciej się da żeby ją uratować. Ale tak się nie stało. I to przeze mnie ona teraz nie żyje. Gdy wybiła godzina 20 wstałam pożegnałam się z wszystkimi i wyszłam. Pojechałam do mojego starego domu wzięłam swoje walizki i wsiadłam do auta. Powoli wszystko zaczęło do mnie dochodzić. Byłam już blisko hotelu gdy łzy zaczęły płynąć strumieniami. Nic nie widziałam. Nie dałam rady prowadzić. Odblokowałam telefon i już miałam dzwonić do księżnej ale wiedziałam że nie odbierze. Wtedy pomyślałam o Fifim. Nie widziałam się z nim od tygodnia może się obraził i nie odbierze. Ale warto spróbować. Fiflip odebrał już po 2 sygnale.

-Hej- powiedział Fifi

Nie mogłam nic powiedzieć i tylko wydałam z siebie cichy jęk.

-Co się stało?- pytał się

-Proszę przyjedź- Tylko tyle powiedziałam

-Gdzie? Co się stało? Powiedz Proszę. Pomogę Ci

-Ochota.

-Co?

-Jestem pod Ochotą- wręcz krzyknęłam do tego telefonu

-Będę za 20 minut

Rozłączył się jako pierwszy. Cały czas płakałam. Postanowiłam jakoś wypuścić z siebie emocje i zaczęłam krzyczeć lecz to nic nie pomogło. Odblokowałam swój telefon i połączyłam go z radiem. Włączyłam swoją playliste i jako pierwsze zaczęła lecieć piosenka Pezeta- Nisko jest niebo. Czas się dłużył nie miłosiernie. Mogła bym w tamtym momencie powiedzieć że wylałam morze łez. Nagle usłyszałam pukanie do okna. Okazało się że to Fifi. Otworzyłam drzwi i od razu się do niego przytuliłam. Tak wiem widziałam tego człowieka dopiero kilka razy na oczy ale czuję że coś mnie z nim łączy. Poczułam dłoń na swojej pupie i nagle znalazłam się w ramionach Fifiego. Zaniósł mnie ,,jak księżniczkę" do jego samochodu. Zostawiliśmy mój samochód na jakimś parkingu i pojechaliśmy do jego mieszkania. Fifi wniósł mnie na górę. Nie wiem dlaczego. Przecież nogi miałam sprawne. Ale nie protestowałam było to dla mnie przyjemne. Weszliśmy do mieszkania. Fifi usiadł na kanapie i posadził sobie mnie na kolanach. Patrzyliśmy sobie w oczy. Trwało to może 10 minut. Aż odważyłam się na pierwszy krok i schyliłam się ku jego twarzy. Ściągnęłam okulary z zgrabnego noska Filipa. I to on zrobił drugi krok. Przybliżył swoją twarz bliżej i wpił swoje usta w moje. 

Od Tamtej NocyМесто, где живут истории. Откройте их для себя