Rozdział 11. Noc
Obudziłam się sama w łóżku. Filip pewno już poszedł do pracy. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam że jest godzina 13. No to Filip na pewno jest już w pracy a za 2h już będzie w domu. Wstałam i wyszłam z sypialni. Od razu wyszłam na balkon by zapalić papierosa. Dzień bez papierosa to przecież dzień stracony. Co nie? Gdy go wypaliłam weszłam do środka zrobić sobie śniadanie. Hm... Co ten Filip trzyma w lodówce. Piwo... Kolejne piwo... Ser żółty...Przeterminowany jogurt... Ha I Zwiędła sałata. Chyba jednak zanim zjem trzeba będzie iść do sklepu. Musiałam się ubrać. Wzięłam z sobą zwykły szary dres i czarną bluze z Nikie. Przejrzałam się w lustrze i wszystko wyglądało tak jak chciałam. Wzięłam z sobą portfel i telefon i wyszłam. Sprawdziłam gdzie znajduje się najbliższy Lidl czy Biedronka. Jakieś 20 minut drogi stąd był Lidl. Postanowiłam zrobić sobie spacer i przeszłam się. Zrobiłam dosyć spore zakupy bo wyszły dwie torby ale za to będzie co zjeść. Wróciłam do domu i okazało się że Filip już jest. Sprawdziłam zegarek i rzeczywiście była już godzina 15.30 a Fifi pracuje do 15. A ja jeszcze śniadania nie zjadłam. Poszłam do kuchni i położyłam zakupy na blacie zaczęłam je rozpakowywać gdy usłyszałam głos Filipa:
-Może cześć chociaż powiesz?
-A no tak sorry. Hej.- Uśmiechnęłam się i przytuliłam do Fifiego.
Odwzajemnił mój uścisk po czym pomógł mi rozpakować zakupy. Gdy wszystko włożyliśmy na swoje miejsce postanowiłam w końcu coś zjeść. W końcu dochodziło do godziny 16 a ja nic nie zjadłam jeszcze. Wyciągnęłam mięso mielone, szpinak, makaron i śmietanę. I zaczęłam tworzyć swoje ukochane danie czyli spagethii po mojemu. Gdy już wszystko przygotowałam nałożyłam jedną porcje i podałam Fifiemu a drugą nałożyłam dla siebie. Jedliśmy w ciszy. Gdy zjedliśmy pomyłam naczynia.
-Filip, Masz jakieś plany?
-Nie, nie mam a co tam?
-Nie bo chciała bym wyjść na miasto.
-Z mną czy sama?
-Z tobą.
-To możemy iść ale gdzie kąkretnie chcesz pójść?
-Nie wiem może jakiś klub. Znasz jakiś spoko?
-Znam kilka w miare fajnych. Tylko nie będę za długo bo jutro na 6 idę do pracy.
-No spoko. Też chce wcześniej wrócić.
-Okey to wychodzimy za pół godziny. Wystarzy Ci czas?
-Tak, nie martw się
Poszłam przebrać się w krótką białą spódniczkę i czarną bluzę. Dobrze że wzięłam więcej ubrań. I przypomniało mi się ze dzisiaj nie poszłam do hotelu po pozostałe trzy walizki. Trudno, jutro będę musiała po nie jechać. Wzięłam portfel i telefon poprawiłam makijaż i wyszłam z pokoju.
-WoW żeś się odstrzeliła. Pięknie wyglądasz.
-A dziękuje. Ty też jesteś niczego sobie.
Filip złapał mnie za rękę i wyszliśmy z mieszkania. Zamówiliśmy taxi i ruszyliśmy w drogę. Dotarliśmy pod klub. Fifi wyszedł okrążył samochód i otworzył mi drzwi.
-Ale dżentelmen z Ciebie. Dziękuję.
-Proszę.
Weszliśmy do klubu. Podeszliśmy do baru i złożyliśmy zamówienie. Fifi wziął whisky z colą a ja postawiłam na zwykłe piwo. Nie miałam ochoty dużo pić.
-Może wyjdziemy na zewnątrz? Uwielbiam noc.- Zapytał Filip
-Luz.
Wyszliśmy na zewnątrz. Fifi objął mnie i mocno przytulił.
-A to co?
-Chciałem Cię po prostu przytulić. Upewnić się czy nie śnie że taka ładna dziewczyna pojawiła się w moim życiu.
-Nie schlebiaj mi.
-Ale ja mówię całą prawdę. Nie wierze że spotkałem akurat Ciebie. Nie wiem skąd to się bierze ale moje uczucia do Ciebie z dnia na dzień coraz bardziej rosną.
-Csii.
Pocałowałam Fifiego. To był już drugi raz. Jego usta były miękkie. I tak samo jak moje napełnione uczuciem.
YOU ARE READING
Od Tamtej Nocy
Teen FictionLara- Główna bohaterka naszej powieści. Wyrusza do Warszawy. Pierwszego dnia a może i pierwszej nocy poznaje chłopaka...