16

279 39 12
                                    

San wiedział, że zaproszenie go do posiłku zdecydowanie wykraczało poza "zajmij się mną i dotrzymaj mi towarzystwa".

Tak, spali w jednym łóżku, ale dlatego, że Wooyoung lepiej czuł się z kimś obok gdy zasypiał.
Spożycie razem posiłku to całkiem inna rzecz. To bezinteresowna propozycja mówiąca "hej, jesteśmy sobie równi". Pierwszy krok do przodu ich relacji.

I to nie tak, że San na to czekał. Szczerze powiedziawszy nawet nie sądził, że kiedykolwiek to nastąpi. Liczył jedynie na trochę szacunku i ludzkiego traktowania, a nie od razu sprowadzania do tego samego stopnia.

- Jesteś pewny?

- Tak, usiądź.

Niepewnie więc odstawił tacę na stolik przy oknie i zajął drugie, wolne przy nim miejsce. Popatrzył na pozłacaną tacę uważnie.

- Na co czekasz?- Wooyoung sięgnął po filiżankę i nalał sobie z dzbanka nieco gorącego napoju.- Ah, wziąłeś tylko jedną filiżankę. Zaczekaj.

Wstał wytrącony z równowagi i sięgnął do oszklonej gablotki skąd wyjął drugą, bardzo podobną.

- To chyba nie jest dobry pomysł.

- Pij- postawił porcelanę i usiadł na swoim miejscu.

San więc zrobił o co prosił, nalał sobie herbaty i przyłożył filiżankę do ust widząc zadowolenie na twarzy księcia.

- Chciałem zrobić to już od jakiegoś czasu.

- Tak?

- Tak- potwierdził zadowolony.- Teraz przecież będziesz zawsze obok, zdecydowanie łatwiej jest jeść razem. Nie wiem tylko czy zda to egzamin w zamku- zamyślił się.

San przełknął z nieuwagi gorącą herbatę, która podrażniła mu przełyk.

- Słucham?

- Jesteś moim rycerzem więc... no sam wiesz- zaśmiał się niezręcznie.- Tak jest łatwiej.  Chociaż jak mój ojciec już umrze to będziesz mógł jeść ze mną zawsze i nikt tego nie podważy.

San prawie zakrztusił się słysząc jak spokojnie Wooyoung mówi o śmierci własnego ojca.

- Kiedy będziesz już królem? Ale myślałem, że wtedy nie będę ci potrzebny.

Zanim jednak zdążył powiedzieć coś więcej rozległo się pukanie do drzwi. San wstał i odsunął się od stolika, a Wooyoung odstawił filiżankę na spodek.

Po chwili do środka wszedł starszy rycerz.

- Wasza wysokość i... San. Dostaliśmy list od królewskiego gońca z oświadczeniem o jak najszybszym powrocie do zamku. Powinniśmy zatem wyruszyć dzisiaj- rycerz zasalutował i ukłonił się przed chudą postacią na łożu zanim wyszedł.

- Jak to dzisiaj- Wooyoung wyszeptał cicho.

- Mówiłem, że niedługo czas się skończy.

- Nie rozumiem, najpierw ojciec mnie tu wysyła,  a potem każe natychmiast wracać.

- Może to coś ważnego- odstawił filiżankę na tacę gdy zorientował się, że dalej trzyma ją w dłoniach.

- Nie chcę wracać- książę spojrzał na krajobraz pokryty śniegiem.- Tu było tak dobrze, chcę tu zostać. Z tobą.

Serce Sana prawie roztopiło się wtedy na te słowa. W te dni książę zmienił się nie do poznania, szczególnie wobec niego. Zostać? W Naverk?

Przez chwilę nawet pozwolił sobie marzyć, on i Wooyoung w małym domu na przedmieściach, polując każdego dnia, zajmując się sierotami, odwiedzając jego mamę... Takie życie byłoby szczytem jego marzeń, ale...

Valkiria ¤ woosanWhere stories live. Discover now