35

254 30 12
                                    

Przez szparę od drzwi wyglądał chudy chłopiec. Był blady, nieco spocony i bardzo potargany. Mimo wycieńczenia i bólu uśmiechnął się delikatnie.

Wooyoung podbiegł do niego w sekundach, a potem już trzymał jego kruche ciało przy sobie. Z jego oczu sączyć zaczęły się łzy szczęścia gdy zatapiał nos w szorstki materiale jego koszuli. Pachniał sobą, zapach ten był dla Wooyounga domem.

- Chcesz odejść?

- Nie San, nie zostawię cię.

- Chcesz odejść- powiedział stanowczo, ale z nutą żalu w głosie.

Wooyoung nie mógł oderwać się od jego chudej klatki piersiowej ukrytej pod cienką koszulą.

- Ty żyjesz- mógł jedynie powtarzać na okrągło nie pozwalając by upadł. 

Odsunął się od jego torsu na moment by móc spojrzeć na jego idealną twarz.

- Bałem się, że nie wrócisz.

- Jak się tu znalazłem? Co ty tu robisz Wooyoung? A zamek? Jesteś teraz królem!- Chciał zaakcentować, jednak zachwiał się i prawie upadł.

Przerażony tą wizją Wooyoung złapał go pod ramię i usadowił spowrotem na łóżku. Mama Sana przyniosła mu ciepły koc, który spoczął na jego kościstych ramionach.

- San... ile pamiętasz?

- Seonghwa... Potem lód, poszedłem po płaszcze, nie mogłem bo...- olśnienie pojawiło się na jego twarzy.- Przyszedłeś po mnie. Uratowałeś mnie.

- Tak, ale posłuchaj uważnie. Nie ma już dla mnie miejsca w zamku, nie mogę tam wrócić. Nie jestem już księciem i nigdy nie będę królem.

San się zawahał, bo jego światopogląd nagle został zburzony. Nie pamięta drogi do domu, nie pamięta w zasadzie niczego od czasu śnieżycy, a samego księcia widział wtedy jak przez mgłę. Co ma znaczyć, że już nim nie jest?
Wycieńczony oparł się o zagłówek łóżka popchnięty lekko dłonią Wooyounga i czekał, aż ten zacznie mówić.

Dostrzegł kątem oka jak jego mama wychodzi i zamyka za sobą drzwi zostawiając ich samych. Wooyoung nawet nie miał kiedy się zorientować, przytulił się do wciąż rozgrzanego gorączką ciała Sana i przymknął oczy czując zapach jego skóry.

Ciężar chłopca na piersi sprawił, że San przestał zadawać pytania w swojej głowie. Kiedy leżał przykuty do ściany w swojej celi chciał tylko mieć pewność, że książę wciąż żyje. Nie musiał po niego wracać, San zrozumiałby gdyby dbał o własne bezpieczeństwo, chciał tylko by żył.

- Muszę odejść San, rozumiesz? Muszę uciec.

Wooyoung oderwał się od niego patrząc mu wprost w oszklone oczy.

- Nie- powiedział z początku szeptem, potem jednak wyglądał jakby chciał krzyczeć.- Nie możesz! Wooyoung...- płakał gorzko.- Kocham cię...

- Ja też... ja też cię kocham San. Jeśli chcesz to możesz iść ze mną. Nigdy nie mógłbym cię powstrzymać. Ale nie mogę też wrócić do zamku, tam czekają na mnie konsekwencje.

- Nie mogę tego słuchać- odsunął się od księcia gwałtownie się prostując.- Jakie konsekwencje? Odszedłeś, żeby zebrać wojska i siły. Zawsze możesz wrócić.

- San ja nie chcę wracać- odpowiedział szczerze puszczając jego ciepłe ciało.

Odsunął się i stanął pod ścisnął ze spuszczoną głową.

- Słucham?

- Chcę odejść i zapomnieć. Chcę zacząć normalne życie nie będąc w końcu księciem- obiektem porzadądania wszystkich tych ludzi.

Valkiria ¤ woosanWhere stories live. Discover now