15.

48 8 0
                                    

Dobra, jest mikro obsuwa, ale tylko niewielka. Uznajmy, że prawie zmieściłam się w czasie ;)

Miałem właśnie zalać sobie kawę kiedy do głowy przyszedł mi szalony pomysł. Wiedziony nagłym impulsem wybiegłem z kuchni, założyłem buty nawet ich nie wiążąc i narzuciłem na siebie kurtkę po czym wybiegłem. Skierowałem się od razu do Słodkich Magnolii mając nadzieję, że Nataniel jednak przyszedł do pracy. Właściwie to liczyłem na to, że próbując zapomnieć o moim zachowaniu rzuci się w wir zamówień i jakież było moje zdziwienie gdy go nie zastałem. Za barem stała pani Grey i towarzyszyła jej dobrze mi znana już basistka. Z ciężkim sercem podszedłem do kasy i poczekałem aż staruszka podniesie na mnie zmęczone spojrzenie.

-Dzień dobry pani Grey - zacząłem nieśmiało nie wiedząc co powinienem powiedzieć, od czego zacząć. -Czy jest może Nataniel? - odezwałem się po chwili milczenia z jej strony.

-Dzień dobry Charles. Mojego wnuka nie ma dziś w pracy. Ma dziś wolne, słyszałeś wczoraj.

-Tak, ale myślałem...

-Żałuję, że wczoraj nie myślałeś - popatrzyła na mnie ostro, ale nie wyczułem od niej wrogości. Jej spojrzenie było raczej smutne niż złe. -Nataniel potrzebował zostać dziś w domu. Zresztą mówił, że prosił byś tu nie przychodził przez jakiś czas. Adam ci nie przekazał?

-Przekazał, ale muszę go zobaczyć. Jest u pani w domu?

-Charles, znam mojego wnuka nie od dziś i wiem, że jeśli mówi o samotności to dokładnie ją ma na myśli.

-Ale ja muszę się z nim zobaczyć! Muszę go przeprosić! - coraz silniej wzbierała we mnie złość i bezradność. Co jeszcze mogłem zrobić prócz przyjścia tutaj i próby naprawienia swoich błędów? -Błagam...

-Ehh... Usiądź przy tym stoliku w rogu. Zaparzę nam herbatę i zaraz do ciebie przyjdę.

Pokiwałem głową na zgodę i poszedłem we wskazanym kierunku. Chwila, którą pani Grey kazała mi czekać aż przyjdzie dłużyła się w nieskończoność. Widziałem jak zniknęła na kilka minut na zapleczy. Zapewne zaniosła jakieś papiery do swojego gabinetu. Tak żartobliwie mówił Nataniel o miejscu gdzie jego babcia trzymała dokumenty i podpisywała faktury przy maleńkim biureczku. Przyszła do mnie po plus minus kwadransie, postawiła przede mną kubek z melisą i zajęła miejsce na wprost mnie.

-Jestem głupcem, prawda? - nie wiem czy pytałem ją czy siebie, ale to pytanie zawisło między nami w gęstej atmosferze i nie chciało rozpłynąć się w niebyt.

-Wy młodzi zawsze się ze wszystkim spieszycie - skwitowała i upiła łyk napoju. -Posłuchaj Charles. Nataniel... on ma za sobą trudny czas. Nie mi o tym opowiadać, to powinna być jego decyzja, ale z całą pewnością twoje zachowanie nie pomaga mu dojść do siebie. Odkąd wszedłeś do mojej kawiarni od razu po przyjeździe widziałam, że wpadł ci w oko. Nawet mnie to ucieszyło...

-Ale nie sądziła pani, że kiedykolwiek zachowam się jak taki bałwan - stwierdziłem kończąc za nią myśl za co spojrzała na mnie z przyganą.

-Obaj swoje przeszliście. Nawet jeśli mój wnuk ci się spodobał to nie jest dobry czas na związek dla niego, a bycie chłopcem do seksu to nie jego bajka.

Popatrzyłem na panią Grey lekko zaskoczony i nie wiedziałem co mam powiedzieć. Nigdy w życiu nie pomyślałbym by potraktować Nataniela przedmiotowo. Nawet przez chwilę nie sądziłem, że będzie dla mnie tylko chłopcem do łóżka, więc nie wiem skąd taka myśl pojawiła się w głowie kobiety.

-Pani Grey ja... ja nigdy...

-Chłopcze znam cię nie od dziś, więc wiem, że nie pomyślałeś w ten sposób, ale ty wyjedziesz... Nataniel tu zostanie. Pomyślałeś o tym?

Świąteczne randkiWhere stories live. Discover now