24 - Epilog?

58 9 2
                                    

-Dałam mu coś przeciwbólowego, więc pewnie niedługo zaśnie... - bardzo nie lubiłem kiedy moja siostra robiła długie przerwy w wypowiedzi. To nigdy nie zwiastowało niczego dobrego. -Mówił ci czy coś brał?

-Co masz na myśli?

-Charles... myślę, że Nataniel mógł wziąć jakieś... środki odurzające... Może nawet brał je od dłuższego czasu. Trudno mi teraz wyrokować. Boję się, że mógł przyjmować jakieś pochodne barbituranów...

-Skąd taki pomysł?

Alex nie odpowiedziała. Wyjęła z kieszeni marynarki blister z nic nie mówiącą mi nazwą: Allobarbital. Ostatnio widziałem chyba coś podobnego kiedy byłem u chłopaka w mieszkaniu, ale nie mogłem być tego pewnym. W końcu nie rozglądałem się po mieszkaniu. Popatrzyłem na nią nic nie rozumiejąc, a ona jedynie westchnęła ciężko jakbym nie słuchał jej przez ostatnich kilka minut.

-To lek nasenny i przeciwlękowy na bazie barbituranów. Nie wiem skąd go miał, ale... mam nadzieję, że nie łączył tego z alkoholem i niczym przeciwbólowym.

-A jeśli by to zrobił? - przeraziło mnie wspomnienie butelek leżących tamtego dnia na podłodze.

-Charles, ja wiem, że masz tendencję do zakochiwania się w beznadziejnych przypadkach, ale ktoś uzależniony od prochów nie jest ci do życia potrzebny.

-Nataniel nie jest ćpunem!

Miałem wrażenie, że z powodu mojego wybuchu dom zatrząsł się w posadach. Wiedziałem, że Alex mogła mieć rację, ale bardzo nie chciałem by tak się stało. Patrzyłem na nią gniewnie i nie wiedziałem co powinienem zrobić dalej.

-Idź do niego. Jeśli jeszcze nie śpi to pewnie zaraz będzie, a chciał byś do niego wrócił.

-Słyszałaś to? - nie sądziłem, że kobieta ma taki dobry słuch.

-Nie, powtarzał to kiedy go badałam, więc pomyślałam, że chciałby cię zobaczyć nim odpłynie.

Byłem zły, że mnie zatrzymała. Mogłem już dawno leżeć obok chłopaka na łóżku i trzymać go w objęciach czego wyraźnie potrzebował skoro zdecydował się to zakomunikować nawet mojej siostrze. Wsunąłem się po cichu do środka. W pokoju paliła się jedynie nocna lampka dając niewiele światła, ale domyślałem się, że teraz nawet to mogło być drażniące dla chłopaka. Podszedłem do łóżka i niepewnie położyłem się obok wcześniej ściągając zimowe obuwie. Nataniel poruszył się niespokojnie i otworzył oczy.

-Jesteś... - na jego twarzy odmalowała się ulga. -Bałem się, że znów mnie zostawisz...

Chłopak przysunął się bliżej i złapał moją koszulę w swoje piąstki, więc otuliłem go dokładnie kocem i przez chwilę zastanawiałem się o czym dokładniej mówił. Nie wiem kiedy miałem go zostawić po raz pierwszy. Miał na myśli wtedy w klubie? Kiedy wyszedłem z jego mieszkania po tym jak mnie wyrzucił? Czy ten ostatni raz gdy u niego byłem?... Nie wiem. Ten chłopak sprawia, że mam bałagan w głowie i nie podoba mi się to. Lubiłem swoje poukładane życie i nie sądziłem, że to się może kiedyś zmienić.

Patrzyłem już dłuższą chwilę jak Nataniel śpi. Gładziłem go po włosach, czasem po policzku i zastanawiałem się nad tym jak przewrotne jest życie. Jak wiele by się nie zmieniło gdybym jednak nie przyjechał na święta do domu, a przez chwilę miałem taki plan. Nie poznałbym Adama, ani nie spotkałbym Nataniela. Być może nawet nie dostałbym sprawy Patricka. A skoro o wilku mowa myślę, że jutro będę musiał go przeprosić za swoje zachowanie. Nie powinienem był mówić tych rzeczy zwłaszcza wtedy kiedy się przede mną otworzył. Ale tym zajmę się jutro, teraz najważniejszy jest szatyn o zielonych oczach leżący w moich ramionach.

Świąteczne randkiWhere stories live. Discover now