Rozdział 5

477 74 10
                                    

Wbrew oczekiwaniom, posiłek jak do tej pory mijał całkiem spokojnie. Hitoshi nie siedział nigdy ze swoją klasą, zajmując w pewnym odstępie od nich samotnie stolik. Ze swojego miejsca miał na nich dobry widok. W innych okolicznościach usiadłby jeszcze dalej od innych, by zjeść w ciszy i spokoju, ale musiał mieć na oku Ayuzawę. Nie umknęła jego uwadze przemykająca między stolikami brązowa czupryna Sawashiro, która zajęła miejsce po prawej stronie Miyazono. Wydawała się być lekko przestraszona, ale starała się udawać, że wszystko jest w porządku. Powoli nachyliła się, szepcząc coś do ucha przyjaciółki. Ta obejrzała się za siebie, dostrzegając znudzonego Shinsou. Posłała mu krótki uśmiech, ponownie zgadując całą grupę przy ich stoliku. 

Inori świetnie się bawiła w ich towarzystwie, ale wyraźnie było widać, że jej odmienność znacznie utrudniała komunikację. Chciała się z nimi śmiać, rozmawiać, plotkować. Być częścią, ale nie potrafiła zwalczyć tego. Najwyraźniej do tej pory nie zauważyła obok siebie braku fioletowowłosego, ale nie przeszkadzało mu tu zbytnio. W końcu uwaga skupiła się na dziewczynie. Hitoshi nie słyszał zbyt dobrze, ale domyślał się, że o coś ją pytają. Ta uśmiechnęła się nieśmiało, zaczynając gestykulować. Oczywiście nikt nie zrozumiał ani jednego gestu koleżanki, na co po prostu wybuchnęli śmiechem. Inori zaczerwieniła się, całkowicie zaniehując interakcji z ludźmi. Do końca przerwy obiadowej nie odezwała się. W żadnym tego słowa znaczeniu.

Wszystkie lekcje upłynęły tak samo jak każdego innego dnia - szybko z masą pracy domowej. Shinsou zamierzał wrócić do akademika, by się przygotować na trening z Aizawą, gdy poczuł na swoim ramieniu słaby uścisk. 

— Hm? Ayuzawa? — zapytał, kiedy zobaczył jej smutne różowe oczy. Ta wskazała podbródkiem na wyjście. — Tak, wracam. — Potem pokazała na siebie i z powrotem na niego. — Jak chcesz. — Wzruszył ramionami.  — To chodźmy.

Może powinien zapytać ją jak minął jej dzień? Jak odczucia po pierwszym dniu w jego klasie? Do cholery! Miał ją tylko oprowadzić, wdrążyć w życie w U.A. a nie niańczyć. Cichutko obok niego stąpała, przez co przyłapywał się, że prawie zapominał o jej istnieniu. I pomimo tego, że się nie odzywała, była obok - to go tak zaczynało złościć. Na szczęście przed nim zaczął wyrastać nowoczesny budynek dormitorium klasy 1-C, rozdzielą się i każde z nich pójdzie w swoją stronę. Inori... czymś innym, a on treningami z Aizawą. Przebrał się w wygodne ubranie i zaczął schodzić po schodach, kiedy dotarł go dźwięk rozmowy. Takiej, której nie powinny pewne osoby usłyszeć. Nie obchodziły go sprawy klasowe, a tym bardziej prywatne, ale słyszać znajome nazwisko, przywarł do kolmny, nasłuchując.

— Ta Ayuzawa ma się za niewiadomo kogo - westchnął jakiś chłopak. — To my się staramy, aby nas chociażby na profil ogólny przyjęli. Egzaminy, walki z robotami — wyliczał na palcach — a ta się tu dostaje po znajomościach! Słyszałem dziś pod nauczycielskim, że jest blisko z Aizawą z klasy 1-A.

— Wydaje się być miła — mruknął ktoś inny.

— I co z tego? Ani z nią pogadać, ani nic. Tylko siedzi i słucha. A te jej ruchy to jakby jakiegoś downa miała. — Dziewczyna zaczęła wykonywać gwałtowne ruchy, co rozśmieszyło pozostałych. — Jak myślicie długo tu będzie?

— Mam nadzieję, że nie, nie lubię jej.

Pozostali zgodnie przytaknęli.

— Dla niektórych jest sympatyczna.

— Ułomna.

Hitoshi zacisnął usta w cienką linię, zastanawiając się nad tym jeszcze długo, gdy znalazł się na zewnątrz. Przecież to nie był jej wybór, że została tu sprowadzona. To nie była jej wina, że zdarzył się w jej życiu wypadek i przestała mówić. To wszystko to czynniki niezależne, dlaczego obwiniają ją o to? I zrazili się do niej po jednym dniu? W sumie do niego przekonali się dopiero po festiwalu, gdzie pokazał swoje ambicję, determinację i wolę walki, a jego dar przestał być postrzegany jako moc dla złoczyńcy. Może i Ayuzawa potrzebowała więcej czasu, by wkupić się w tę klasę? Zresztą po co?

Idąc tak na spotkanie z Aizawą, zdał sobie sprawę, że w myślach usilnie próbował usprawiedliwiać dziewczynę, jakby przeszkadzało mu to, że inni ją skreślili. Tak jak na początku jego. Dotarł wreszcie na miejsce, gdzie miał się odbyć trening, ale nie spodziewał się, że poza Aizawą będzie ktoś jeszcze - osoba, której niedawno pozbył się z głowy. Inori siedziała pod drzewem, machając mu energicznie. 

— Inori chciała popatrzeć na trening — oświadczył nauczyciel. — Tłumaczyłem jej, że to mogłoby cię tylko rozpraszać, ale uparła się. Podobno mieliście dzisiaj pokaz zdolności z Midnight na wychowawczej. — Chłopak przytakął, nie bardzo wiedząc, co innego mógłby powiedzieć. — Chwaliła cię.

— Przesadziła, nic nie zrobiłem, to był tylko pokaz. To, że pozwoliła mi założyć maskę...

— Nie Midnight — wtrącił się Shouta. — Inori. Wypytała mnie o twój dar i umiejętności, stąd jej ciekawość i chęć wzięcia udziału w treningu. Może być? — Hitoshi znowu przytaknął. Nie czuł się na tyle pewnie, by sprzeciwić się mistrzowi i powiedzieć, że słabo mu się widziała obecność dziewczyny.

Trening wyglądał jak zwykle. Ćwiczenia, techniki i walki sparingowe. Ayuzawa przypatrywała się uważnie ich pojedynkom, naprawdę zastanawiając się, czemu Hitoshi nie był na profilu bohaterskim? Aizawa mówił, że mu na tym zależało. Po kilku godzinach katorniczego treningu, czarnowłosy zarządził przerwę. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zadzwonił jego telefon. Nauczyciel wyciągnął komórkę z kieszeni spodni, co dla chłopaka było dziwne, bo rzadko kiedy miał przy sobie telefon w trakcie ich treningów.

— To Haruna — westchnął, chowając z powrotem komórkę. — Niedługo wrócę. 

Hitoshi skinął głową, wypijając resztę wody ze swojej butelki. Czuł na sobie to wnikające spojrzenie różowych oczu. Nic jednak nie robiła takiego, by zwrócić jej uwagę. Skoro zdążyła opowiedzieć Aizawie o całym dniu, to naprawdę musieli być blisko siebie. 

— Sensei to twoja rodzina? — spytał, na co ta pokręciła głową. — Ktoś bliski? — Przytaknęła. — Rozumiem... — Nie rozumiał. Ale nie mógł się spodziewać normalnej odpowiedzi. — Może napisz...?

Inori wzruszyła ramionami. No tak... zapomniał, że Sawashiro mu jej go potłukła, o co zaczepił ją, choć ta przecież o tym nie wiedziała. Siedzieli tak obok siebie w niezręcznej ciszy. Nie było, co spodziewać się, że to nastolatka pierwsza przerwie ciszę. Nagle Ayuzawa kichnęła, czym trochę zaskoczyła chłopaka, aż ten obejrzał się na nią.

— Na zdrowie...? — zahawał się, widząc w dłoni dziewczyny różowy kwiatek. — Co do...

Kolejne gesty, lecz i one nie stanowiły dla niego żadnej odpowiedzi. Przez moment zastanawiał się, czy to jakaś choroba, więc dotknął dłonią jej zimnego czoła. Ta otworzyła lekko usta na ten dziwny gest z jego strony, nie rozumiejąc, co robił. Hitoshi szybko zreflektował się, pojmując jak głupią rzecz zrobił, cofnął od razu rękę. Inori znowu kichnęła, wydmuchując z nosa kolejne kwiatki. To był jej dar...? Potarfiła przywołać kwiaty wiśni, ale żeby nimi kichać?!

— To część twojego daru? — zagaił ponownie, nie wiedząc, czemu w ogóle chciał kontynuować tę rozmowę? Inori skinęła głową. — Aha. Myślałaś o byciu bohaterką? — Zaprzeczenie. To nie była normalna rozmowa. Mówił do niej jak do ułomnego dziecka tak, aby odpowiedzieć mogła jedynie poprzez ruch głową. — Ciężko się z tobą w ten sposób porozumieć — burknął, na co ta spuściła głowę, obejmując nogi ramionami i przysuwając je do klatki piersiowej. — Naprawdę chwaliłaś mój dar?

I po co brnął w tę rozmowę? Ku jego zdziwieniu koleżanka nagle się ożywiła, kiwając głową, próbując naśladować jego oraz ruchy poprzedniej ofiary brainwashing. Z jakiegoś powodu chłopakowi zrobiło się miło. Chociaż w klasie nikt już nie patrzył na niego jak na potencjalnego złoczyńcę, a wręcz zaczęli z nim rozmawiać, śmiać się (chociaż Shinsou preferował samotność) to musiał wykazać się na festiwalu. Inori widziała jego dar przez moment i uznała, że jest... chyba dobry, nie? Siedzieli resztę czasu w ciszy, czekając, aż Aizawa wróci.

Bez Kontroli | Hitoshi ShinsouWhere stories live. Discover now