Rozdział 21

236 37 29
                                    

Chłopak uniósł wysoko brwi, po czym spojrzał na drzwi przyjaciółki. Jemu samemu ciężko było rozgryźć, o czym myśli jego nauczyciel, stąd naprawdę nie wiedział, czego się spodziewać. Miał złe przeczucia. Dlaczego chciano go tu widzieć? Czy Ayuzawie coś się stało? Zrobiła coś sobie? Ktoś ją skrzywdził? Żadnego z tych pytań nie wypowiedział na głos, ale nie musiał, bo Aizawa domyślał się, o czym myśli jego uczeń. Spuścił wzrok na garść słodyczy, na co uśmiechnął się lekko, co przez jego szal było dla Shinsou niewidoczne. Nie dało się nie zauważyć, że fioletowowłosy troszczył się o Inori, dbał o nią i być może żywił względem niej jakieś głębsze uczucia. Przynajmniej tak tłumaczył zachowanie ucznia Aizawa.  

— Co się stało? — zapytał spokojnie, mimowolnie zaciskając palce na słodyczach. — Czy coś...

— Inori nie wychodzi z pokoju, nic nie je. Nie chce z nikim rozmawiać, jeśli to się nie zmieni, jej rodzice zabiorą ją z powrotem do Ameryki.

Serce Hitoshi'ego zabiło mocniej na myśl, że jego pierwsza prawdziwa przyjaciółka miałaby bezpowrotnie wyjechać i zapomnieć o nim. Zrozumiał słowa mistrza i obiecał się tym zająć. Shouta, nie mając innego wyboru, jak zostawić to w rękach Shinsou, odszedł. Musiał zastanowić się jeszcze nad pomysłem, jakim podzieliła się z nim Haruna. Fioletowowłosy stanął naprzeciw drzwi nastolatki i zapukał. Nie uzyskał odpowiedzi, więc zrobił to ponownie.

— Ayuzawa... Czy wszystko gra? Pewnie masz zły humor, więc przyniosłem coś... — dukał, niezbyt wiedząc, jak się zabrać na tę rozmowę, a raczej dialog. Gorzej, bo nie widząc jej, nie mógł zrozumieć, o czym myślała. —Mogę wejść? — spytał, chwytając za klamkę, a drzwi ku jego zaskoczeniu odstąpiły. 

W pokoju panowała całkowita i nieprzenikniona ciemność. Zasłony zostały starannie zasłonięte, by przez okno pokoju nie przedarł się chociażby najdrobniejszy promyk światła. Shinsou musiał mrużyć oczy, by dostrzec jakiekolwiek kształty.  Ledwo, co zauważył Inori leżącą sztywno na łóżku. Przez moment myślał o najgorszym scenariuszu, ale gdy zapalił światło, z ulgą zobaczył jak klatka piersiowa dziewczyny powoli opada i podnosi się. Ale była blada, i to chorobliwie, a pod oczami miała głębokie sińce. Z pewnością ostatnie godziny przepłakała. 

Otaksował pokój, dostrzegając spory nieporządek. Wszędzie walały się porozrzucane rzeczy, przewrócone krzesło od biurka, książki i wydarte strony. Chłopak czuł się źle z tym, że zostawił ją z tym samym. Spadła na nią ogromna fala krytyki za nadinterpretację tamtego wydarzenia. Tylko głupcy mogli wierzyć, że licealistka zaatakowałaby bez powodu rosłego mężczyznę, w dodatku zwinnie unikającego jej mocy. Nie był zwykłym mężczyzną, to na pewno. Shinsou usiadł na skraju łóżka, a Inori poruszyła tylko gałkami ocznymi, spoglądając bez emocji na swojego gościa.

— Naprawdę się tym przejęłaś? — Znał odpowiedź, więc dobijanie jej było naprawdę zbędne, ale nie zaplanował sobie przebiegub tej rozmowy, nie wiedział, co powiedzieć, by podnieść ją na duchu. — Ludzie zawsze będą gadać, czy to o tobie czy o kimś innym. Potrzebują sensacji — wzruszył ramionami. 

Spojrzał na nią, ale na jej gładkiej twarzy nie poruszył się nawet jeden mięsień, wskazujący na to, że w jakikolwiek sposób odebrała jego próbę wsparcia. Westchnął, łapiąc się za kark. To było naprawdę trudne. Zdobycie przyjaciela do łatwych nie należało, a dbanie o nie? Jednak Hitoshi nie zamierzał odpuścić, tym razem nie zostawi jej z problemem samą. Był jedyną osobą, która mogła jej pomóc... i zrozumieć.

— Nikt nie będzie wkrótce pamiętać. To temat jednego dnia, góra dwóch, potem ktoś inny stanie się tematem plotek —kontynuował, samemu czując się coraz gorzej.

Inori podniosła ręce i powolnie, wręcz od niechcenia, wykonała kilka gestów, a Hitoshi pożałował, że nauczył się języka migowego. Jedyne słowa, które do niego ,,wypowiedziała'' nie były nawet o nim.

,,Kirishima mnie znienawidził''.

No tak. Eijiro Kirishima z klasy 1-A, nie umknęło Hitoshi'emu, że dziewczyna obserwowała czerwonowłosego i rumieniła się podczas najdrobniejszej interakcji z uczniem z profilu bohaterskiego. Zastanawiał się, czy wydarzyło się między nimi coś szczególnego, by zapawała uczuciem do kogoś takiego. Może i Kirishima wydawał się spoko gościem, dużo się uśmiechał, jego dar był całkiem ciekawy, a jego wygląd nieprzeciętny... to potrafił irytować swoją pozytywną energią i tym ciągłym mianowaniu rzeczy ,,męskimi''. Hitoshi wywrócił oczami, dziwiąc się sobie, że go to ubodło oraz, że ze wszystkich osób musiał to być akurat on. 

Czy mógł z nim konkurować? Ostatnimi czasy przybrał trochę na masie, wzmocnił mięśnie, ciało. Przestał być chucherkiem. Od przyszłego roku miał awansować na profil bohaterski, a jego dar był niemal unikalny. Czy to dawało mu jakąś szansę przeciwko Kirishimie w oczach Inori? I dlaczego jak głupiec się tym przejmował?

— To nieprawda, on... nie jest typem takiej osoby. — Shinsou chciał strzelić sobie w twarz, co za idiota wychwala swojego rywala? — Wiesz... — Spuścił wzrok na swoje splątane dłonie. Całkowicie zapomniał o przekąskach, które rzucił gdzieś w kąt na łóżku. — Jestem w stanie cię zrozumieć... Od kiedy objawił się mój dar, każdy uważał, że prędzej zostanę złoczyńcą niż bohaterem. Jaki bohater kontroluje umysły? Byłem prześladowany, wyśmiewany, a wiesz, co jest w tym najgorsze? — Ayuzawa podniosła się lekko na łokciach by usiąść obok Hitoshi'ego. — Że im uwierzyłem. Wierzyłem, że mają rację. Nie mogę być bohaterem z takim darem, że choćbym nie wiem, jak ciężko pracował nie dorównam innym. Jedyną osobą, która mnie w tym zawsze wspierała była moja mama. Gdy odeszła nie było nikogo innego, kto by mnie dopingował i wierzył we mnie. Dopiero podczas walki z Midoriyą, zrozumiałem, że się myliłem. Pokonał mnie nie dlatego, że jego dar był silniejszy. Był bardziej zdeterminowany, a mój dar nie wyklucza mnie z bycia mu równym. Podczas naszej drugiej walki było... zupełnie inaczej. Nie jestem złoczyńcą, a świat nie zrobi ze mnie kogoś, kim nie jestem. Nie zrobi z ciebie. Ayuzawa — zniżył głos, odwracając głowę ku niej. — Chciałbym — przełknął ślinę — aby świat widział cię taką, jaką ja cię widzę.

Ayuzawa otworzyła lekko usta, przysuwając się bliżej chłopaka. 

— Jako wspaniałą osobę, jako moją przyjaciółkę — powiedział z uśmiechem, który Inori z trudem odwzajemniła. — I przyniosłem przekąski! — Pokazał jej wszystko, co przyniósł. — Mogę też ci opowiedzieć żart o kotach. Chcesz usłyszeć? — Ayuzawa parsknęła cicho, opierając głowę o ramię Hitoshi'ego. — Jesteś miłą osobą... wiesz? — Poruszył się, a potem zamarł, gdy dostrzegł, że Inori zasnęła. Najwidoczniej potrzebowała bardzo odpoczynku. Z nerwów nie mogła zasnąć.

Bardzo jej tego zazdrościł, bo sam by się położył, ale w jego głowie uknuł się plan — ryzykowany i niebezpieczny, ale był dla niej gotowy się tego podjąć. Byleby jej pomóc. W końcu obiecał, że zostanie jej bohaterem. Położył jej głowę na poduszce, starając się jej nie wybudzić, choć pewnie nawet koniec świata nie przebiłby się przez okowy jej snu. Przykrył ją kołdrą i wyszedł. Nie mógł nikomu powiedzieć o tym, co zamierzał. Aizawa z pewnością by go potępił, każąc innym się tym zająć. On jednak nie zamierzał stać z założonymi rękami, gdy ważna dla niego osoba cierpiała. Ocali ją.

— Shinsou? — Znajomy głos zatrzymał go, gdy zbliżał się do wyjścia z terenu U.A.. Czyli nici z dyskretnej ucieczki. — Gdzie idziesz? 

— O, Monoma... Muszę coś załatwić.

— Poza szkołą? Wydurniasz się?

— To tylko zakupy.

— Mhm, niegłupie. Może pójdę po swoją przepustkę i pójdziemy razem? — naciskał Neito, co dla Hitoshi'ego było uciążliwe. Nie potrzebował towarzystwa, wręcz nie chciał go. Im mniej świadków, tym czystszy potem by się czuł.

— Przepraszam, Monoma — szepnął Hitoshi.

— Hm? Za co?

I tyle. Shinsou nie musiał nic mówić, bo jego dar otumanił chłopaka z klasy 1-B, postarał się o to, aby ten nie pamiętał ich spotkania tutaj i nakazał, aby udał się do pokoju uczyć. Świetnie, użycie indywidualności na innych uczniach poza walką i treningiem? Na pewno mu się potem oberwie. Ale skoro Monoma się tu kręcił, wkrótce może zjawić się następna osoba, dlatego Hitoshi nie czekał na nikogo więcej i opuścił teren U.A..

Bez Kontroli | Hitoshi ShinsouWhere stories live. Discover now