Rozdział 11

452 59 4
                                    

Hitoshi karcił się w myślach i wyzywał od najgorszych. Miał tylko jedną sprawę do załatwienia, a skończyło się na tym, że jakimś niewiadomym cudem stał się częścią ekipy Bakugou. Co prawda blondyn wyparł ze świadomości jego istnienie i udawał, że go tu nie ma, to jednak nadal Shinsou przebywał zbyt blisko niego. Ciągle gadająca dziewczyna przypominająca różowego szopa kosmicznego trajkotała mu nad uchem o, jego zdaniem, bezużytecznych sprawach. I to oni mieli zostać przyszłymi bohaterami. Ha, dobre sobie. Górowali nad nim, ale tylko tym, że ich dary mogły zwalczyć roboty i dostali się od razu na profil bohaterski.

Poza Bakugou i Ashido, znosił towarzystwo czarnowłosego chłopaka, z którym nie miał żadnego oficjalnego zapoznania, więc jego imię znał tylko ze słyszenia jak inni na niego mówią. Hanta Sero. Zwykły gość, co się często uśmiecha. Dla Shinsou wydawał się najbardziej niepozorny. A przeciwnika nie można było lekceważyć. Nigdy. Fioletowowłosy zerkał co chwilę na wyświetlacz telefonu i wcale nie po to, aby sprawdzić godzinę. Oczekiwał wiadomości, że Ayuzawa obudzi się od... no właśnie. Kto powinien do niego napisać? Mistrz Aizawa? Czemu akurat do niego? Miał tylko ją oprowadzać, a został kimś w rodzaju przyjaciela. Czy to znaczyło, że został upoważniony do otrzymania informacji o jej stanie zdrowia? Starał się też udawać, że nie widzi, jak Mina wścibsko wygląda mu przez ramię, próbując zobaczyć coś, na co sam czekał.

Zero wiadomości.

Nic.

Przez to, że Sero i Ashido odzywali się do niego jak do dobrego kumpla, dziwnie mu było odejść od nich, by załatwić swoje sprawy. Rozumiał, gdyby był tu z nimi Kaminari Denki, z nim łączyła go jakaś relacja w rodzaju dobrych kolegów. Może Hitoshi żywił wobec głośnego blondyna pewną dozę sympatii? Chyba tak. Gdy czwórka licealistów minęła księgarnię, będącą celem Shinsou, poczuł skurcz w żołądku. Nie lubił, gdy coś nie szło zgodnie z planem. Nikt nawet nie obejrzał się na wejście do sklepu. Zresztą nie uważał, by którekolwiek z jego towarzyszy lubowało się w tak wyrafinowanej zabawie, jaką jest czytanie.

— O, elektroniczny! — zawołała dziewczyna zbyt blisko ucha Hitoshi'ego. Nie dał po sobie poznać, jak bardzo zirytował go jej pisk. — Sero, ładowarka.

— Pamiętam. Cholerny, Denki, gdyby nie jego eksperymenty nie musiałbym szukać nowej ładowarki — parsknął chłopak. — To twoja wina, Ashido.

— Moja?!

— Ty go prowokowałaś, porównując do jakiegoś akumulatorka.

— Spytałam czy jest baterią zwykłą czy alkaiczną...

— Akurat, gdy trzymał mój kabel w buzi? — jęknął.

— Co do ręki to do buzi — odparła, wzruszając ramionami. Widocznie bawiła ją cała ta sytuacja.

Hitoshi czuł coraz większe zażenowanie, starając się nie zauważać dwuznacznych insynuacji w wymianie zdań tej dwójki. Bakugou zdawał się mieć ich wszystkich gdzieś. Ciągle wpatrywał się w swój telefon, przez co Shinsou poczuł naprawdę drobną chęć odkrycia, co sprawiło, że blondyn milczał stanowczo za długo. Ciekawe, czy ktokolwiek zauważyłby, gdyby po cichu wymknął się do księgarni.

— A tak właściwie — zaczął wymijająco Sero, jakby wcale do nikogo specjalnego nie kierował swoich słów — Shinsou, też wyszedłeś na miasto. Chciałeś coś konkretnego?

— Randka!

— Nie każdy myśli o romansach, kosmitko — warknął Katsuki, zdradzając, że jednak uczestniczy w tej rozmowie. — Zresztą kogo obchodzi, czego ten pojeb chce? Przyczepił się i za nami łazi.

Słowa blondyna nie zrobiły na Shinsou żadnego wrażenia, aczkolwiek zirytowały go. Zatrzymał się z rękoma w kieszeni, posyłając obojętne spojrzenie w stronę pleców tego bombowca. Katsuki wyczuł to, bo również się zatrzymał i odpowiedział morderczym wzrokiem. Mina i Sero bezpiecznie cofnęli się, nie chcąc przypadkiem zostać ofiarą bójki, jeśli ta faktycznie między nimi by wybuchła. Stali naprzeciw siebie, milcząc. Pierwszy odpuścił Hitoshi. Nie bał się Bakugou, po prostu odwrócił się w stronę księgarni, pragnąc kupić to, po co przyszedł. Humorki i kłótnie z tym imbecylem mijały się z celem.

Bez Kontroli | Hitoshi ShinsouWhere stories live. Discover now